Fot. Joanna Jach
Posłuchaj audycji Przed Horyzontem
Baca Andrzej Majerski spędził owce
W Pieninach owce są wypasane na wysokości około 800/900 metrów n.p.m. Sezon rozpoczyna się na początku maja, a kończy w połowie października. Na wiosnę hodowcy zwożą zwierzęta samochodami, a jesienią odbywa się uroczysty redyk. Andrzej Majerski dawniej szedł do Nowego Targu i dalej przez Turbacz. Obecnie schodzi z Jaworek na Piaski za Szczawnicą. Baca ma pod swoją opieką ponad 1500 owiec.
Nie jest jednak łatwo o dobrych juhasów - zaznacza Majerski:
Nikt się do tej roboty nie garnie, chociaż i kursy organizujom. A to może nie tak cięszko praca jak mozolno. Nie da się tej roboty zostawić, jak na budowie czy w lesie. Owce musom być wydojone dwa razy razy dziennie. Musi być przerobione mleko na sery, na oscypki. Leje, wieje - czeba być przy owcach.
W rodzinie Majerskich wcześniej bacował pradziadek urodzony w 1896 roku. Rodzice i dziadkowie zajmowali się czymś innym. Andrzej Majerski już jako młody chłopak wychodził na hale. Po ukończeniu ósmej klasy szkoły podstawowej założył małą bacówkę.
Wspomnienie jednego z pierwszych baców pienińskich - Michała Gabrysia
Michał Gabryś bacował w Pieninach przez 51 lat od 1929 roku. Przygotowania do sezonu rozpoczynał od "św. Wojciecha", czyli pod koniec kwietnia. Zbierał i suszył zioła, żeby leczyć owce swoimi sposobami. Kiedy koliba i koszor były postawione, kropił je wodą święconą i okadzał. Gotowe musiały być gieletki, płócienne ścierki, wyszorowane obrączki mosiężne.
Jak tata wracał do domu, czekalimy wszyscy. Dzieci, jak my były jeszcze młodsze, to z kwiatkami. Tata z juhasami wracali ze śpiewem. Jak owiecki nie kulały, to było powodzenie - mówiła w audycji Przed Horyzontem Stanisława Wiercioch, córka Michała Gabrysia.
Kiedy Michał Gabryś bacował, częste były kontrole sanepidu i związku hodowców. Wówczas obowiązywał nakaz wycinania ostów i cierni.
Górale spod Trzech Koron
Dziś mówimy o grupie Górali Pienińskich, którzy zamieszkują Dolinę Dunajca w pasie przygranicznym ze Słowacją. Wcześniej jednak wyróżniano Górali Szczawnickich i Pienińskich. Pierwsza zajmowała Szczawnicę, Krościenko, Grywałd i Hałuszową, a druga - Sromowce Niżne i Wyżne.
Męski strój ludowy składa się z białych suknianych portek, lnianej koszuli, kamizelki (często błękitnej), białej cuchy, czarnego kapelusza oraz kierpców. Widać wiele zapożyczeń z mundurów austro-węgierskich. Z kolei w skład kobiecego stroju ludowego wchodzą kanafaski (spódnice), zapaski, białe koszule, gorsety z czerwoną kokardą, białe rańtuchy oraz kierpce bądź węgierskie trzewiki.
Artur Majerczak, góral z Krościenka, regionalista i instruktor tańca tradycyjnego zaznaczał w audycji Przed Horyzontem, że taniec pieniński różni się znacznie na przykład od tańca z Podhala:
Ma większe spektrum rytmiczne w rytmie 3/4, 2/4, przechodzenie z walca na polkę choćby w tańcach "ogrodnik", "kąty" sztajerki, obyrtane. W "ogrodniku" jeden partner tańcuje z dwiema kobietami. Nie ma tańców krzesanych. Zbójnicki jest, dawniej w wersji pasterskiej. Tańce żywiołowe, ale obrzędowe.
Wśród tradycyjnych pieśni wyróżnia się pieśni polanowe śpiewane przez rekrutów. Pieśni na dwa głosy, na trzy głosy śpiewane do dziś w Sromowcach czy Szczawnicach. Tematyka jest zdominowana przez przyrodę i żywobycie góralskie.