Słowo „wirus” pierwotnie oznaczało albo życiodajna substancję, albo zabójczy jad – przypomina Carl Zimmer w książce "Planeta wirusów”. Jego zdaniem w wypadku wirusów „kreacja i destrukcja tworzą jedno”. Wirusy spadają na nas miliardami każdego dnia z najwyższych warstw atmosfery. Pławimy się w bilionach ich cząstek podczas każdej kąpieli w oceanie. Albo wreszcie – nasze własne geny usiane są szczątkami dawno już umarłych wirusów, które w prehistorii zaatakowały przodka naszego gatunku.
Z dr hab.Szymonem Drobniakiem z UJ rozmawiała Ewa Szkurłat.