Zapis rozmowy Sywlii Paszkowskiej z goścmi programu "Przed hejnałem"

 

Sylwia Paszkowska: Wyobraźmy sobie sytuację: Rodzice siedzą w salonie, rozmawiają, zajmują się sobą. Dzieci pozamykane w swoich pokojach. Sytuacja idealna?

 

dr Andrzej Garapich: W warstwie dźwiękowej, w tym pokoju, pewnie nie. Coraz częściej komunikujemy się przez internet. Facebook służy do wymiany krótkich wiadomości między jednym a drugim pokojem. Dziś młodzież komunikuje się za pomocą czatu i nowych technologii. Z ich punktu widzenia to jest normalna rozmowa. Oni nie rozróżniają świata na off-line i on-line. Nie rozumieją pytania: „Jak często zaglądasz do internetu”. Dla nich nie istnieje świat bez internetu.

 

Sylwia Paszkowska: To jest ich bezpieczny świat? A może nasze pokolenie, ludzi wychowywanych bez internetu, wyolbrzymia problem.

 

dr Andrzej Garapich: Ja myślę, że to jest ich świat, w którym czują się bezpiecznie.

 

Sylwia Paszkowska: Jutro w małopolskich szkołach spotkania z młodzieżą, z nauczycielami, rodzicami, w ramach dnia bezpiecznego internetu. O czym będziecie mówić?

 

nadkom. Wojciech Chechelski: O tym, że internet jest fajny, o tym, że jest tam mnóstwo fajnych rzeczy. Można tam szukać ciekawych, pozytywnych rzeczy, które mogą nas wzbogacić, ale będziemy też zwracać uwagę na to, że można tam znaleźć obszar, który stwarza dla nas zagrożenie. My o tym mówimy nie tylko z okazji takich dni, jak jutrzejszy, ale także w ramach naszego projektu, realizowanego w Małopolsce.

 

Sylwia Paszkowska: Co to jest "cyberbullying"?

 

Błażej Pasiut: To jest forma przemocy internetowej. Mamy ofiarę, mamy sprawcę. Jednak cały akt przemocy dokonuje się w internecie. Chociaż forma przemocy jest wirtualna, to konsekwencje dla ofiary są realne. Mamy szeroki wachlarz tego rodzaju przemocy. Najbardziej popularne jest cybernękanie, kradzież tożsamości, czy po prostu kradzież.

 

Sylwia Paszkowska: Ostatnio mogliśmy obserwować jak prof. Łętowska została okradziona ze swojej tożsamości.

 

Błażej Pasiut: Wśród młodych ludzi zdarza się to dużo częściej. Dzioeje się to, kiedy włamują się na swoje konta na portalach społecznościowych. kasują sobie wzajemnie konta lub wprowadzają treści, które mają ośmieszyć, oszkalować innych w grupie rówieśniczej. A jak wiemy dla nich grupa rówieśnicza jest punktem odniesienia. Zakres rozprzestrzeniania się konsekwencji jest ogromny i bardzo dotkliwy.

 

dr Andrzej Garapich: Jeszcze w przypadku kradzieży tożsamości, to nie jest dowcip. To są grupy przestępcze, profesjonalne, które tym się zajmują. Potem z czyjąś tożsamością można występować o kredyty, klonować karty kredytowe, brać towary na raty. Za tym stoją cyniczni przestępcy, wykorzystujący luki prawne i ludzką naiwność.

 

Sylwia Paszkowska: Być może to nasze dyskutowanie i martwienie się o uzależnienie młodzieży od internetu jest zupełnie nie na miejscu.

 

dr Andrzej Garapich: Uzależnienie jest wtedy, jak się wynosi meble z domu i się sprzedaje na placu.

 

Sylwia Paszkowska: A jeśli pierwszą rzeczą po przebudzeniu jest sprawdzenie Facebook'a i ostatnią rzeczą przed zaśnięciem jest również Facebook?"

 

dr Andrzej Garapich: No tam się mogą bardzo ważne informacje pojawić.

 

Błażej Pasiut: Na pewno trzeba zwrócić uwagę, jak dziecko funkcjonuje poza internetem. Jak realizuje obowiązek szkolny. Jak wyglądają relacje z rodzicami, z rówieśnikami. To o czym się mówi, przy uzależnieniu, to właśnie zaburzenie tych obszarów. Dzieciak wtedy większość czasu spędza w internecie zaniedbując wspomniane obszary, co bardzo często kończy się  zaniedbaniem zdrowia.

 

dr Andrzej Garapich: No i kiedy agresywnie reaguje na odcięcie od internetu.

 

Sylwia Paszkowska: Znajomi opowiadali mi o wakacjach w Grecji,  na które zabrali dzieci, ale nie było tam zasięgu. To była dla nastolatków największa tortura.

 

Nadkomisarz Wojciech Chechelski: Dzieci jak wyjeżdżają na kilkudniowe wycieczki, powiedzmy zielone szkoły, to pierwszym, co sprawdzają, jest działające Wi-Fi.

 

Sylwia Paszkowska: Dzisiaj nie da się studiować, jeżeli nie ma się konta na Facebook'u.

 

dr Andrzej Garapich: Ale to już jest niefrasobliwość uczelni. Nie ma nic złego, że uzależniamy uczenie od kontaktu z internetem. Natomiast uczelnia, która ma własną stronę internetową i własną platformę do kontaktu ze studentami wybiera Facebook'a, to dobrze o niej nie świadczy, skoro pozwala na takie rzeczy..

 

Sylwia Paszkowska: Wracając do zagrożeń czyhających w internecie,  z dużą niefrasobliwością wrzucamy na Facebook'a treści bardzo intymne o sobie, bez świadomości, że rzecz raz wrzucona do sieci, jest tam po wsze czasy.

 

dr Andrzej Garapich: To, co może być niebezpieczne, to pokazywanie zdjęć z czasów młodości. Zdjęcia z imprez wydostają się do internetu. Pamiętajmy jednak, że te osoby za kilka lat będą szukały pracy i standardową czynnością każdego rekrutującego personel do pracy jest dokładne sprawdzanie konta kandydata. Rekrutująć również sięgam po to narzędzie. Jeżeli ktoś zechce zostać adwokatem, sędzią, radcą prawnym a znajdziemy zdjęcia sprzed 10 lat, stawiające go w kłopotliwej sytuacji, to rzeczywiście możemy mieć problem.

 

Błażej Pasiut: Myślę, że warto odwołać się do kartezjańskiej zasady: „myślę więc jestem”. Dziś możemy ją przekuć na „oglądasz mnie więc istnieję”. Pokazywanie się młodzieży na różnych portalach społecznościowych jest związane permanentną potrzebą aprobaty społecznej w grupie rówieśniczej, która jest bardzo ważnym punktem odniesienia w kształtowaniu tożsamości.

 

Sylwia Paszkowska: Wakacje są nieudane, jeżeli znajomi nie polubią moich zdjęć z wakacji..

 

Błażej Pasiut: Dokładnie, tak to często bywa.

 

Sylwia Paszkowska: Istnieją szkolenia jak profesjonalnie zrobić sobie „selfie”.

 

nadokom. Wojciech Chechelski: Jaki prezent teraz się kupuje młodemu człowiekowi? Odpowiadam: kijek do smartfon'a, żeby zrobić sobie zdjęcie.

 

Sylwia Paszkowska: Od robienia sobie „selfie” bardzo blisko do „sexting'u”. Co to takiego jest?

 

Błażej Pasiut: Polega to na tym, że dzieci przy pomocy internetu sprzedają swoje ciała, co za tym idzie, sprzedają również usługi seksualne. Większość z państwa na pewno pamięta film „Galerianki”, który poruszył problem prostytucji wśród nieletnich. Ten film spowodował,  to zjawisko przeniosło się do internetu. Sieć jest przestrzenią, w której dzieci czują się wolne, tam kontrola jest mniejsza niż poza internetem.

 

Sylwia Paszkowska: Czasem może się zacząć całkiem niewinnie, od zdjęć wysłanych z niewinną minką.

 

Błażej Pasiut: Zgadza się. Mógłbym przytoczyć przykład jednej ze szkół, gdzie nauczyciele odkryli  na jednym z portali społecznościowych, zdjęcia gimnazjalistki w bieliźnie, można by powiedzieć niewinne. Wezwani rodzice byli mocno zdziwieni, o co nauczycielom chodzi. Córka po pierwsze jest piękna, po drugie, chce zostać kiedyś modelką, w związku z tym promuje się. To jest pierwszy krok do „sexting'u”.

 

 

dr Andrzej Garapich: Tutaj kuleje edukacja rodziców. Trudno wymagać od dzieci, żeby zachowywały się rozsądnie, skoro rodzice tak się nie zachowują. Poza tym państwo tutaj nie działa. Społecznie jestem arbitrem Rady Etyki Reklamy. To ciało, które pilnuje przestrzeni publicznej i usuwa niechciane reklamy. Istotny odsetek tych reklam dotyczy prezentacji seksu. Żyjemy w świecie, gdzie cała poetyka reklamowa jest przesycona seksem. Kilka miesięcy temu mieliśmy przypadek jednego z serwisów internetowych, który stręczył młode dziewczyny i namawiał je do rozbierania się przed kamerkami a z drugiej strony łączył je z draniami, którzy za to płacili. Serwisdzielił się przychodami pozyskanymi od mężczyzn z tymi dziewczynami. Za pokazywanie swojego ciała można było zarabiać pieniądze. Jeżeli to nie jest definicja stręczycielstwa, to co nią jest? Okazało się, że działa to w pełni legalnie i nie można z tym nic zrobić. Nie można zabronić procederu i to się dzieje w w świetle polskiego prawa. Skoro z takimi rzeczami państwo sobie nie może poradzić, to dlaczego oczekujemy od rodziców, że się będą rozsądnie zachowywali.

 

Sylwia Paszkowska: Stad bardzo blisko do „grooming'u”. Co to takiego jest?

 

Nadkomisarz Wojciech Chechelski: Obrazowo rzecz ujmując, to jest uwodzenie dzieci, młodzieży, ale też i osób dorosłych, z wykorzystaniem sieci. To nie są rzeczy odległe i takie sprawy zdarzają się także u nas. Informujemy o tym rodziców, którzy często nie mają takiej świadomości. Pamiętajmy, że sprawca, który nawiązuje kontakt z młodym człowiekiem, ma dla niego zawsze czas. Najpierw okazuje zrozumienie a potem uzależnia od siebie. Pojawiają się wielkie tajemnice, których nie można zdradzić nikomu, prośba o wysłanie zdjęcia. Tak to się zaczyna. Sprawca jest bardzo cierpliwy, zdeterminowany, dąży do kontaktu w świecie realnym i czas oczekiwania na spotkanie może być bardzo wydłużony. Zdarzały się sprawy, w których sprawca uwodził ofiarę przez dwa lata.

 

Błażej Pasiut: Warto jeszcze zwrócić na rolę rodzica. Zagrożenia są wirtualne, czyli ich nie widać. Sprawcy: groom'erzy czy stalk'erzy budują wokół dziecka wirtualną klatkę. Ono jest zamknięte w klatce, której nie widać. Rodzice czy opiekunowie bardzo często nie reagują, bo nie dostrzegają problemu, nie widzą niczego złego. To prowadzi do milczenia, do zbudowania muru . Wówczas dostęp cyberprzestępcy do swojej ofiary jest bardzo łatwy.

 

Sylwia Paszkowska: Jak mamy chronić młodzież przed czymś, na czym młodzież zna się lepiej niż my?

 

dr Andrzej Garapich: Skoro ten świat jest naturalny dla dzieci, one też wyczuwają sytuacje nienaturalne. Dzisiaj większość dzieci na takie zaczepki, ze strony obcych osób, nie reagują. Też czują dyskomfort. Naturalną reakcją dziecka jest poinformowanie rodziców lub po prostu zerwanie kontaktu. Musi być jakieś zaburzenie w rodzinie, że dziecko w takie kontakty wchodzi. Normalnie zachowujące się dziecko nie nawiązuje intymnych relacji z obcym człowiekiem.

 

Błażej Pasiut: Podstawową zasadą chronienia dziecka w internecie jest po prostu być, wspierać dziecko w tym co robi w internecie i być konsekwentnym. Jeżeli ustala się zasady korzystania z internetu, to być wobec tych zasad konsekwentnym.