Charakterystyczne na dawnej mapie pochówkowej były groby dziecięce i obecne w nich naczynia lub zabawki. Znamienna jest jednak ich niewielka liczba. - Te jamy grobowe miały najczęściej do metra długości. Wyposażenie było często takie, jak u dorosłych, co oznacza, że te dzieci waloryzowano i ceniono tak samo jak starszych. Mówię o tych dzieciach, które finalnie znalazły swoje miejsce na cmentarzu - przekonuje dr Karol Dzięgielewski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według szacunków archeologów, większość dzieci nigdy nie dostępowała zaszczytu pochówku. Zgodnie z modelami demograficznymi, u społeczności przednowoczesnych nawet 60 proc. najmłodszych nigdy nie osiągała dorosłości. Siódmy rok życia uchodził za  krytyczny moment, w którym po przeżyciu chorób dziecięcych, młody członek społeczności miał szanse przetrwać.  

- To czas naszych słowiańskich postrzyżyn lub innych rytuałów przejścia informujący: teraz możemy mieć nadzieję, że zostaniesz członkiem społeczności, możemy w ciebie zainwestować. Wcześniej niekoniecznie. Znane są kultury na świecie, które do czwartego roku życia nie nadawały dzieciom imion. Jeżeli najmłodszy członek społeczności został pochowany w grobie, to oznacza, że wcześniej był do niej w pełni przyjęty - podsumowuje naukowiec. .