Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

"Obrady Knesetu w Krakowie nie są zagrożeniem"

"Jedną z największych wartości ostatnich 25 lat są świetne relacje Polski z Izraelem" - przekonywał na antenie Radia Kraków eurodeputowany Polski Razem Jarosława Gowina Paweł Kowal.

źródło: wolne zasoby wikipedii


Jak stwierdził Kowal, Polacy muszą się tylko zastanowić, jak dobrze wykorzystać to, że tak wielu polityków z Izraela dobrze się czuje w naszym kraju.


Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Pawłem Kowalem, eurodeputowanym Polski Razem Jarosława Gowina.

Po wyborach co będzie? Nie będzie Polski Razem czy Jarosława Gowina?

- Mam nadzieję, że wszyscy się przyzwyczają i nie trzeba będzie tego pilnować.

Słyszę, że nie będzie pan startował z Krakowa w następnych eurowyborach. To prawda?

- Nie potrafię powiedzieć, czy to prawda. Nie ma jeszcze postanowień. Zastanawiamy się nad listami. Chcemy, żeby na nich byli ludzie doświadczeni, którzy mogą coś dobrego wnieść do polityki krajowej.

Patrzę z perspektywy krakowskiego wyborcy. Był pan eurodeputowanym z Krakowa wybranym z listy PiS. Kiedyś takim eurodeputowanym był Adam Bielan, który zrezygnował, poszedł na Mazowsze, teraz ma wrócić na listach Polski Razem Jarosława Gowina. Pan podobno na Mazowsze się wybiera. To instrumentalne traktowanie wyborców.

- Nie powiedziałbym tak. Nie chcę się porównywać, ale Róża Thun mieszka trochę w Warszawie a trochę w Krakowie, inni podobnie. Najważniejsze, żeby pociąg dobrze jeździł. Ja kocham Kraków, to czas moich studiów, czas bycia posłem do parlamentu i parlamentu europejskiego. W Warszawie budowałem muzeum Powstania Warszawskiego.

Czyli może być pan eurodeputowanym zewsząd?

- Zewsząd nie, ale z Krakowa czy Warszawy - tak. Nie stawiajmy jednak kropki nad i. Dajmy sobie dwa miesiące. Krakowa na pewno nigdy nie zostawię.

Wróćmy do Kijowa. Co Polska może zrobić w sprawie Ukrainy? Na szczęście ostatnia noc minęła spokojnie, ale niektórzy mówią, że to tylko cisza przed burzą.

- Trzeba się zastanowić, co oznacza zerwanie rozmów przez opozycję. Na ile jest to negocjacyjny zabieg, a na ile polityczne postanowienie. To jest zrozumiałe, opozycja jest sfrustrowana, ludzie jeszcze bardziej. Dodatkowo pogoda się jeszcze pogorszyła. Zobaczymy jakie będą skutki zerwania rozmów. Pozytywne jest to, że ostatnio jest spokojniej i że Zachód się ruszył. Politycy się ruszyli i jadą na Ukrainę.

Co z tych wyjazdów może wyniknąć? Mam wrażenie, że w Europie politycy się bardziej zajmują Syrią.

- Przede wszystkim trzeba powstrzymać falę przemocy. Zgadzam się, też mam poczucie, że reakcja jest zbyt wolna. Alarmowałem przed świętami, ale wszyscy to zostawili. Ostatnie spotkanie szefów państw i rządów przed świętami zawierało Ukrainę gdzieś na końcu i to było jedno zdanie. Więcej było poświęcone Republice Środkowej Afryki. Tam też trzeba powstrzymać rozlew krwi, to oczywiste. Jednak logiczne postępowanie jest takie, że zawsze najpierw ratujemy sytuację wokół siebie. Mam wrażenie, że wielu polityków z Zachodu nie kupiło sobie mapy i nie wiedzą gdzie jest Ukraina. To pierwsze zadania naszych polityków.

My wiemy, gdzie jest Ukraina. Sądzi pan, że możliwe są czarne scenariusze wojny domowej, rozpadu Ukrainy, uchodźców w Polsce? To realne zagrożenie?

- Władza musi codziennie mieć nowe wersje tego, co się dzieje u sąsiada. Są takie osoby w państwie, które muszą brać pod uwagę przyjęcie uchodźców czy wysłanie pomocy. Ktoś w państwie, nawet jak takie prawdopodobieństwo jest małe, powinien brać pod uwagę takie scenariusze. One ciągle są jednak odległe. Dla nas zagrożeniem jest to, że nie ma zainteresowania Unii. Lekarstwo jest takie, żeby przestać traktować Ukrainę jak młodszego brata. To widać w Europie. Przychodzi ktoś z Polski i partner z Holandii czy Niemiec klepie i mówi: „No widzisz co z tą Twoją Ukrainą”. My nie występujemy w roli starszego brata. My jesteśmy normalnym krajem Unii, które ma prawo i zamierza je realizować, żeby wciągać całą wspólnotę, kiedy brakuje podstawowej pewności co się będzie działo. Drugi problem nie jest taki, że nam nie zależy, żeby na Ukrainie było stabilnie. Najstabilniej jest na Białorusi. Ukraina musi się rozwijać, żeby młodzi ludzie mieli perspektywy.

W poniedziałek w Krakowie spotkają się przedstawiciele Knesetu, izraelskiego parlamentu z okazji kolejnej rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Takie spotkania są od lat, ale tym razem wywołuje to dziwne emocje. Czytam na prawicowych portalach, ze nasza suwerenność jest zagrożona. Skąd takie opinie?

- Nie widziałem tych komentarzy. Jedną z największych wartości ostatnich 25 lat są świetne relacje Polski z Izraelem. To skarb, którego musimy chronić. To nam daje dobrą pozycje międzynarodową. Inna sprawa to środowiska żydowskie, które są rozproszone po świecie. Z nimi relacje też są dobre, ale relacje międzypaństwowe są ugruntowane. Jest wiele wspólnych spraw. Trzeba to pielęgnować.

Czyli obrady Knesetu w Krakowie nie są zagrożeniem dla naszej suwerenności?

- Nie. Proszę nie żartować. To pokazuje, jaki jest poziom zaufania między naszymi państwami. Musimy się tylko zastanowić, jak to dobrze wykorzystać. Jak zaprezentować światu, że tylu polityków z Izraela przyjeżdża i czuje naszą gościnność i dobrą atmosferę? To powinno zadręczać polskie głowy w tym kontekście.


Prasę przeglądała Lidia Jazgar:



Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię