- To naprawdę bardzo trudny czas i przypominanie o tym jest obowiązkiem nie tylko każdego ukraińskiego muzyka, czy artysty, ale każdego uczciwego człowieka, który widzi, że dzieje się wielkie zło. Warto o tym mówić, żeby ludzie o tym nie zapominali – mówi artystka.

Czy długo trzeba było Panią namawiać na taką książkę?

Długo. Powiem szczerze, że było to jakieś siedem, może osiem lat temu. Miałam czterdzieści parę lat i gdy Daniel Cichy zaprosił mnie na spotkanie w Warszawie do swojego biura w PWM i zaczął temat, ja nie za bardzo rozumiałam, o co chodzi. Pierwsza moja odpowiedź była jak to, czy to już jest czas na podsumowanie, na zwijanie się? Ale Pan Daniel jakoś próbował mnie tak ostrożnie przekonać do tego tematu i chyba głównym argumentem, który zaważył było to, że uświadomił mi, że jestem jedną z niewielu śpiewaczek z mojego pokolenia, która miała szczęście i okazję pracować, ale też przyjaźnić się z wybitnymi osobowościami świata muzycznego ubiegłego wieku, które już odchodzą lub których już dawno nie ma z nami. I dla młodych artystów, dla młodych adeptów wokalistyki to są zaledwie nazwiska gdzieś z encyklopedii czy z internetu, a przecież to są ludzie, którzy tak naprawdę mnie ukształtowali.

Weźmy chociażby Krzysztofa Pendereckiego, nie tylko dla Krakowa, dla Polski, absolutny klasyk muzyki współczesnej na świecie. Jeden z najwybitniejszych kompozytorów naszych czasów. Był kompozytorem, który pisał dzieła z myślą, można powiedzieć o moim głosie. Prawykonywałam jego „Kadisz”, VIII Symfonię, dwukrotnie i w wersji pierwotnej w Luksemburgu i w wersji ostatecznej w Pekinie. Również dokonałam prawykonania jego utworu „Powiało na mnie morze snu”. I właściwie większość jego utworów nagrałam w tej kolekcji fonograficznej, która była nagrywana z Filharmonią Narodową dla firmy Naxos. Łączyła mnie z nim ponad 20-letnia współpraca na scenie. Znałam tego człowieka doskonale.

Również osobą, która znalazła się w tej książce i której poświęciła sporo miejsca jest oczywiście Stefan Sutkowski. Można powiedzieć człowiek legenda, który kształtował całą generację nie tylko muzyków, ale też pewnych trendów muzycznych w tym kraju. Robił rzeczy niemożliwe w swoich czasach. Znalazł się też Jean-Claude Malgoire, z którym łączyła mnie wieloletnia przyjaźń, a także Gabriel Chmura. Myślę, że to jest bardzo ważne też dla młodzieży, żeby patrząc do przodu wiedzieli co było przedtem. Przy okazji dzielę się doświadczeniem, które od ponad 30 lat zbierałam gdzieś tam w pamięci, w sercu i w duszy. Wszystkie wrażenia, wszystkie przemyślenia związane ze światem opery, kameralistyki, w ogóle ze światem muzyki i teatru. Myślę, że jeżeli dla kogoś z młodych ludzi ta książka będzie przydatna i coś można będzie z niej wykorzystać, to będę bardzo szczęśliwa.

Przekazuje Pani dalej to, co też Pani otrzymała od swoich profesorów.

Gdy się dostało coś, to myślę, że naszym obowiązkiem jest tej młodzieży to wszystko przekazać, bo oprócz tej merytorycznej wiedzy jest jeszcze coś pomiędzy tymi przysłowiowymi wierszami i dotyczy to przede wszystkim samego charakteru tych ludzi, ich sposobu postrzegania świata, ich szczodrości. Powiedziałabym wręcz, że w wielu przypadkach doświadczyłam takiego altruizmu, którego już w naszych czasach trudno doświadczyć. To były osoby, które zawsze się zatrzymywały na człowieka, były bardzo otwarte jeśli chodzi o pomoc młodzieży, ale też ich rozumienie muzyki, ich szacunek do partytury, ich szacunek do wszystkiego, co jest zawarte w dziele muzycznym. Uczono nas wówczas nie robić takich szybkich „pożarowych” karier.

Dziś w świecie opery to jest bardzo widoczne, chociażby na Instagramie, więc tym bardziej nawiązując do tytułu książki, to odarcie się z tego makijażu wydaje się takie bardzo nieoperowe, wręcz odważne.

Wydaje mi się, że jeżeli człowiek już bierze się za napisanie książki, to nie po to, żeby to wszystko ładnie upudrować, zapakować i jeszcze coś tam nawymyślać, tylko w pewnym wieku po prostu nie wypada się zbłaźnić, a trzeba się zdobyć na bohaterstwo i napisać to, co właściwie człowiek chyba powinien w którymś momencie zrobić, czyli podzielić się prawdą, doświadczeniem w sposób najbardziej uczciwy. Dlatego ta książka powstawała bardzo długo.[…]

Bez makijażu również, dlatego że wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że świat muzyczny, świat operowy, teatralny to jest zawsze świat trochę wymyślony, nieprawdziwy. Właściwie chcielibyśmy wierzyć, że tak jest, ale wszyscy wiemy, że to jest nieprawda. Natomiast kulisy tego świata czasami potrafią być bardzo i gorzkie i bolesne i muszą nas uczyć często cierpliwości, musimy bardzo często temperować swoje ego, musimy nauczyć się walczyć z pewnymi odruchami, które jako ludzie i jako muzycy bardzo często niestety wszyscy mamy. I to wcale nie jest takie łatwe do pogodzenia, gdy ma się pewien system koordynatów, czy powiedzmy schemat w życiu, którym się podąża, chcąc powiedzmy iść za wartościami chrześcijańskimi, nie zawsze te dwa światy między sobą się zgadzają, a bardzo często człowiek musi dokonywać wyborów. I możemy nie zrobić wielkiej kariery, ale nie zwalnia to nas obowiązku bycia uczciwym i dobrym człowiekiem.

Bardzo często więc te wybory, których dokonujemy mogą działać na niekorzyść naszej kariery, ale gdy wybieramy to świadomie, wydaje mi się, że możemy być tym bardziej szczęśliwi i zadowoleni ze wszystkich owoców naszych profesjonalnych, bo wiemy, że były osiągnięte drogą uczciwą. Drogą nie fałszywą, właśnie bez makijażu.

Mając takie polsko-ukraińskie korzenie, mówi Pani w książce, że największą wartością jest dla Pani wolność i rzeczywiście biorąc pod uwagę historię Ukrainy i Polski, wydaje się, że ta wolność jest jeszcze ważniejsza dla Pani.

Wydaje mi się, że wolność jest czymś, co tak naprawdę jest ważne dla każdego człowieka, niezależnie od naszej narodowości, miejsca urodzenia, pochodzenia, oczywiście będąc Polką, Ukrainką, wiadomo, że tę wolność ma się po prostu w DNA, ma się ją we krwi, ale wolność jest czynnikiem, który tak naprawdę decyduje o wszystkim. Ja nie wierzę w to, że człowiek, który tak naprawdę nie poznał czym jest prawdziwa wolność, może się uważać za człowieka szczęśliwego, kreatywnego, za takiego, który jest w stanie zobaczyć rzeczy prawdziwe w prawdziwym świetle. Wolność tak samo jak i prawda, zresztą mówi też o tym Biblia, prawda nas wyzwala, a skoro Biblia mówi o wolności jako o rzeczy nadzwyczajnej, wolność również jest tym czynnikiem, który pozwala człowiekowi kochać, prawdziwie kochać.

Od 2022 roku przyjechało do Polski bardzo wielu młodych artystów, śpiewaków, muzyków. Co by Pani poradziła teraz tym osobom, które jak się domyślamy chcą też kontynuować swoje kariery, czy swoją edukację muzyczną w tak trudnym momencie. Jak oni mają się tutaj teraz odnaleźć?

Muzycy z Ukrainy mają teraz bardzo trudny czas, dlatego że pracując z młodzieżą, chociażby w Akademii Operowej w Teatrze Wielkim, wiem, że część z tej młodzieży ma swoje rodziny, na przykład swoich rodziców na froncie. Komuś już ojciec zaginął bez wieści, komuś brat zginął, więc perspektywa patrzenia na ten nasz zawód, mając tego typu traumatyczne przeżycie, jest zupełnie inna niż, dajmy na to przez polskich młodych artystów, więc już na samym starcie to są ogromne różnice. To jest przede wszystkim ogromna trauma dla tej młodzieży, to jest wielki problem dla nich również, moralny – śpiewać, wychodzić na scenę, wiedząc o tym, że ich rówieśnicy w tym samym czasie walczą lub giną. Jedyne to, co im zawsze powtarzam, muszą wierzyć w to, że to co robią będzie potrzebne, jeżeli nie jutro, to pojutrze. Oni muszą mieć wiarę w to, że to co robią będzie komuś potrzebne, dlatego że ja wierzę, że kraj zwycięży i wierzę, że nastąpi moment, gdy również dojdą ręce i do muzyki poważnej, i do opery, do teatru i wtedy oni będą potrzebni, będą potrzebni u siebie w kraju. To, że akurat ich młodość przypadła na tak ciężkie czasy, wszyscy to wiemy i staramy się ich wspierać i moralnie, i finansowo, ale oni przede wszystkim muszą odbudować wiarę w to, że to co robią ma sens.

Czy uważa Pani, że tych, których nie da się przekonać tymi obrazami wojny, doniesieniami z frontu, można przekonać samą muzyką?

Już prawie w to nie wierzę. Wierzyłam kiedyś w to, teraz nie. Siła muzyki jest oczywiście ogromna, ona może dotykać serca człowieka, ona może bardzo wiele wątków poruszyć, ale coraz częściej zauważam, że ludzie wychodzą poruszeni gdzieś tam na poziomie duszy i bardzo szybko to zapominają. Gdy człowiek dogłębnie nie zostanie poruszony na poziomie ducha i na poziomie rozumu, intelektu, wydaje mi się, że te tylko i wyłącznie ulotne przeżycia duszy bardzo szybko się ulatniają, ludzie bardzo szybko o tym zapominają. Dlatego coraz bardziej wierzę w to, że obok muzyki musi być bardzo konkretny, wręcz werbalny przekaz, żeby ludzie naprawdę zrozumieli o co tu chodzi. Oczywiście, jeżeli jest szansa, żeby ta muzyka ukraińska była na scenach i operowych, i w salach koncertowych, żeby cały czas przypominała o tym kraju, który tyle stuleci nie miał swojego państwa, a przy tym wszystkim zachował swój język, zachował kulturę muzyczną, stworzył literaturę profesjonalną, profesjonalną muzykę, sztukę, malarstwo, film, teatr, tak naprawdę wszystko.

To jest absolutnie ewenement, kraj, który leży w środku Europu i jest europejskim krajem, któremu jest bardzo ciężko i walczyć, i naprawiać, i budować, a w zasadzie trzeba robić to wszystko naraz. To naprawdę bardzo trudny czas i przypominanie o tym jest obowiązkiem nie tylko każdego ukraińskiego muzyka, czy artysty, ale wydaje mi się każdego uczciwego człowieka, który widzi, że dzieje się wielkie zło. Warto o tym mówić, żeby ludzie naprawdę o tym nie zapominali. Proszę mi wierzyć, Polska akurat jest krajem, w którym jest ta świadomość, natomiast im dalej jesteśmy na zachód, tym bardziej zauważamy, że dla ludzi ta wojna istnieje gdzieś tylko i wyłącznie daleko, gdzieś w mediach i to nawet zauważmy nie na pierwszych stronach gazet, nie jako główna wiadomość, tylko gdzieś tam przy okazji się o niej wspomina. A gdy spojrzymy na mapę, na wielkość jednego kraju i drugiego kraju i na to, co się dzieje, to wydaje mi się, że każdemu zdrowo myślącemu człowiekowi i każdemu, kto ma serce, a nie twardy dysk – powinno zapalić się czerwone światło. Natomiast czy sama sztuka jest w stanie zmienić świat? Coraz mniej w to wierzę.