Można powiedzieć, że jesteś jedną czwartą zespołu Messages.
- Tak, jedna czwarta i tu kieruję serdeczne pozdrowienia do pozostałych trzech czwartych mojego kwartetu: Małgorzaty Wasiucionek, Oriany Masternak i Beaty Urbanek-Kalinowskiej.
10 lat to dużo jak na zespół niedziałający jednak codziennie, choć raczej chciałem powiedzieć działający nieinstytucjonalnie.
Działający codziennie, a nie instytucjonalnie. Tak, to jest dużo, bo działamy w tym składzie, niezmienionym składzie, właśnie dekadę. Co nie jest, myślę, takie proste jak się popatrzy na inne formacje kameralne.
Co jest takim gwarantem sukcesu, żeby taki zespół przetrwał?
- To jest wiele czynników. Jest aspekt ludzki, czyli taki, że musi być między nami jakaś nić porozumienia. Nawet jeśli mamy podobne spojrzenie na muzykę, ale jeśli nie umiemy razem ze sobą współpracować i żyć, to zespół nie przetrwa. Także to jest taka relacja, jak wiele innych różnych relacji, które mamy w życiu. Trzeba się lubić po prostu, ale trzeba też umieć się komunikować. I umieć rozwiązywać konflikty albo mieć odwagę je rozwiązywać. Bo to nie jest tylko
Rozumiem, że koncert w schronisku w Morskim Oku nie jest przypadkowo wybrany. Powiedz o tej pasji, która Was łączy.
- Nie jest przypadkowo wybrany i koncert w schronisku to jest absolutnie nasza inicjatywa i tu będzie program głównie wybrany przez nas. Właściwie w zupełności przez nas. Zagramy II część II Kwartetu smyczkowego Karola Szymanowskiego, bo dzień wcześniej, jest 142 rocznica urodzin Karola Szymanowskiego. Tak, więc nie mogło zabraknąć jego muzyki w takim miejscu, w sercu Tatr. Nie mogło też zabraknąć III kwartetu smyczkowego Szymona Laksa, który jest napisany na polskie tematy ludowe. Chcemy jego muzykę przynieść do tego schroniska i przynieść do tych ludzi, którzy tam będą, bo to też jest też jedna z naszych idei, żeby ta muzyka nie była zamknięta tylko w prestiżowych salach koncertowych, ale żeby wyjść z nią do ludzi. Także do ludzi w górach.
Czyli tam też może być publiczność przypadkowa zupełnie?
-Oczywiście, ja myślę, że tam będzie głównie przypadkowa publiczność i może kilku ludzi, którzy nas znają i którzy po raz kolejny chcieliby się z nami spotkać, czy nas posłuchać. Zagramy jeszcze Kwartet Stanisława Moniuszki i kilka pieśni, czy właściwie piosenek Henryka Warsa w aranżacji Marka Żebrowskiego. Właśnie w aranżacji na kwartet smyczkowy. Myślę, że to jest coś przyjemnego i taki nasz ukłon w stronę tej publiczności przypadkowej.
A czemu Morskie Oko?
- My te góry też kochamy, chociaż jesteśmy z całej Polski, bo i z Małopolski, i z Kaszub, i z Wrocławia, i z Jeleniej Góry. Tak, pochodzimy właściwie z całej Polski. To jednak te góry mają w sobie jakąś taką tajemniczą moc i energię. I tak jak powiedziałam, zawsze były inspiracją i dla nas też są. A ja osobiście też jestem fanką i jeśli tylko mogę, to uciekam w te góry.
Reklamujecie ten koncert cytatem z Norwida „bo piękno na to jest, by zachwycało”.
- Piękno na to jest, by zachwycało i piękno na to jest by się nim dzielić. Więc my chcemy się tym dzielić, tą piękną muzyką, ale chcemy się dzielić właśnie w takiej scenerii niecodziennej, także myślę, że spotkają się tutaj dwie jakieś siły i może wyjść z tego coś naprawdę wartościowego i pięknego.