Nazwa „Biały Lotos" to odniesienie do fikcyjnej sieci hoteli, które stanowią tło dla każdego sezonu. Są to obiekty luksusowe, oferujące usługi najwyższej klasy, takie jak masaże czy wydarzenia kulturalne, ale to relacje i konflikty między bohaterami stanowią prawdziwą siłę napędową tego serialu.
Choć trzeci sezon „Białego Lotosu" jest samodzielną opowieścią, pojawiają się subtelne odniesienia do poprzednich sezonów, które zauważą fani serialu. Choć postać Jennifer Coolidge, która stała się ikoną serii, jest nieobecna w tym sezonie (została uśmiercona w poprzednim), jej duch wciąż unosi się nad wydarzeniami. Serial sprytnie nawiązuje do jej obecności, nie przywracając jej jednak na ekran.
Niektórzy widzowie zarzucają temu sezonowi, że jest "powolny" lub "nudny", ale wiele osób, w tym twórcy serialu, broni tej specyficznej atmosfery, która jest wręcz narkotyczna. Tropikalna sceneria, z wilgocią w powietrzu i upałem, tworzy unikalny klimat, który wpływa na ton całego sezonu. Są momenty, które wydają się niemal odurzone, z eteryczną jakością, która odróżnia najnowsze odcinki od poprzednich.
(Cała rozmowa do posłuchania)