- A
- A
- A
"Nowa Huta to unikat, a wpisanie na listę UNESCO to szansa"
"Nowa Huta spełnia wszelkie wymogi. Jest jedynym miejscem w Polsce i jednym z nielicznych w Europie, które ma doskonałą siatkę urbanistyczną. Jest zaprojektowana od „a” do „z”" - przekonywał Paweł Jagło z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa w rozmowie z Martą Szostkiewicz.Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Pawłem Jagło:
Nowa Huta ma ogromną szansę być wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO ze względu na swoją socrealistyczną architekturę.
Nowa Huta ma potencjał do bycia wpisana na tę listą i będzie drugim takim miejscem obok Brasili. Jest część tej listy poświęcona nie tylko zabytkom sprzed kilku tysięcy lat, ale też miastom, które powstały w II połowie XX wieku, m.in. Brasili Oscara Niemeyera. Nowa Huta spełnia wszelkie wymogi. Jest jedynym miejscem w Polsce i jednym z nielicznych w Europie, które ma doskonałą siatkę urbanistyczną. Zaprojektowana od „a” do „z”.
Ta architektura źle kojarzy się ze Związkiem Radzieckim, z pewną narzuconą ideologią, ale to skojarzenie powoduje, że nie chcemy wiedzieć, co pod tym socrealizmem w Polsce się kryło.
Nie wpisujemy tylko architektury Nowej Huty, a przede wszystkim siatkę urbanistyczną. Porównajmy to z placem Konstytucji na MDM-ie w Warszawie - to jest lepszy socrealizm, lepsza architektura - w pełni skończona architektura socrealistyczna. Plac Centralny nie jest skończony. Natomiast mówimy o siatce urbanistycznej i to jest ewenement.
O jakiej części Nowej Huty pan myśli?
O miejscu zawartym między konkretnymi ulicami: jedziemy od centrum Krakowa, wjeżdżamy na rondo Czyżyńskie i jedziemy prosto al. Jana Pawła II. Ta aleja przechodzi w ul. Ptaszyckiego (minęliśmy już plac Centralny). Na południe od ul. Ptaszyckiego, wokół ul. Sieroszewskiego, są jedne z najstarszych zabudowań Nowej Huty wraz ze szpitalem im. Stefana Żeromskiego. Skręcamy na północ i wjeżdżamy w ul. Bulwarową. Jedziemy aż do ul. Kocmyrzowskiej. Skręcamy na południe – wracamy ulicami Kocmyrzowską i Bieńczycką do ronda Czyżyńskiego. To jest ten obszar, w środku mniej więcej znajduje się plac Centralny, który ma być wpisany na listę UNESCO. A więc nie tylko plac Centralny, ale wszelkie osiedla, które powstały w latach 1949-59: plan urbanistyczny Tadeusza Ptaszyckiego.
Jakie to będzie miało znaczenie dla mieszkańców?
Trzeba mieszkańcom wytłumaczyć, że wpisanie na listę UNESCO nie oznacza, że nie będzie można usiąść na ławce.
A czy będzie można np. postawić garaż?
Z tymi garażami jest problem, bo już nie można tego zrobić. Nowa Huta jest przecież wpisana na listę zabytków miasta Krakowa. Spowodowało to, że nie można postawić sobie bloczku, a pewnie deweloperzy chcieliby zagospodarować wielkie przestrzenie między blokami w Nowej Hucie. To jest to co powinniśmy chronić. Sposób projektowania, wykonania i mieszkania. Materialne i niematerialne dziedzictwo Nowej Huty i architektury urbanistycznej przełomu lat 40. i 50. XX wieku. To jest niepowtarzalna rzecz, której w Polsce nie ma.
Czyli mieszkańcy mogą się cieszyć, że nie będzie „dogęszczania” osiedli. A jakie będą ograniczenia?
Na pewno będą ograniczenia z zachowaniem. Nie będzie można nic postawić, remontować fasad - tak jak to sobie wiele spółdzielni wyobraża.
Koniec ze styropianem i ocieplaniem?
W dużej mierze tak. Nowa Huta będzie odnowiona. Plac Centralny miałby całkiem inny wygląd, gdyby fasady zostały oczyszczone.
Liczy pan, że znajdą się na to środki.
Środki na pewno się znajdą. Nowa Huta musi przejść drogę wpisania na listę pomników historii. Wiem, że takie prace są prowadzone. Duża rola prof. Purchli, który wypowiadał się już publicznie o Hucie. On jako przewodniczący polskiej komórki listy UNESCO w jakiś sposób będzie pilotował Nową Hutę. Mieszkańcom trzeba uświadomić, że to korzyści, ale i pewne ograniczenia. Mieszkańcy przed wieloma rzeczami zostali postawieni jak przed faktem dokonanym.
Mogą się obawiać, że będą mieszkać w skansenie?
Różnych rzeczy mogą się obawiać. Edukujmy. To nie problem dla miasta, naszego muzeum czy dla mediów.
Muzeum proponuje już ciekawe spacery po Nowej Hucie, także wirtualne.
Dokładnie tak. My też edukujemy i pokazujemy architekturę, niezwykłość miejsca. Zdajemy sobie sprawę z pewnych ograniczeń. Porównujemy Nową Hutę do innych miejsc także w Europie. Pokazujemy też mieszkańców Nowej Huty, skąd przybyli, jak się zadomowili w tym nowoczesnym mieście. Pokazujemy też mniej przyjemne aspekty historii Nowej Huty. Urbanistyka i architektura wpisana na listę zabytków spowoduje napływ turystów. To będzie lista prestiżowa i promocyjna. To przepisy polskiego prawa szeregują obostrzenia architektoniczne.
Zgryźliwi mieszkańcy zwróciliby uwagę, że turyści zobaczą przede wszytkim te, przysłowiowe już, połamane chodniki.
Lista UNESCO jest jedyną możliwością rozwoju usługowego. Potem będą też remonty albo nawet wcześniej. Stara Nowa Huta to nie dzielnica Krakowa, tylko organizm miejski. To było miasto budowane trochę na pokaz. Tutaj nie da się wyremontować jednego chodnika i osiągnąć efektu, że wszystko zostało odnowione. Zresztą dyskusja o chodnikach w Nowej Hucie toczy się od wielu lat. Jestem przeciwnikiem „nowohutocentryzmu” i mówienia: „my tu mieszkamy i cały Kraków ma kłaść na nas fundusze”.
Narracja jest odwrotna: „mieszkamy w Nowej Hucie, a Kraków nic nam nie daje”.
Nie zgodziłbym się. Fakt, Nowa Huta to miejsce zaniedbane. Lista UNESCO będzie katalizatorem. To jedna z ostatnich możliwości wprowadzenia Nowej Huty do nowoczesności.
Dom Młodego Robotnika jest przerabiany na apartamentowiec. Ta idea ogrodu, otwartego miasta, nieco się zatraca. Ogród będzie, ale zamknięty dla mieszkańców, do tego budynek z plastikowymi oknami i ocieplony styropianem.
Nie wiem dokładnie, jak wygląda projekt. Wiem, że ma tam powstać 220 mieszkań. Zastanawiam się co z parkingiem dla co najmniej 220 samochodów. Jeżeli ma to być zamknięte miejsce i dostępne tylko jego mieszkańcom, to jest to założenie przeciwne projektowi Tadeusza Ptaszyckiego. Nowa Huta to osiedla otwarte, choć wydają się zamknięte. Są tam bramy, ale bez kłódek i domofonów. To sprawdza się do dziś. Dom Młodego Robotnika, czyli były hotel robotniczy, jest trochę na uboczu, choć należy do osiedla Stalowego. W żaden sposób nie zniszczy ścieżek, tras, skrótów do al. Solidarności. To usytuowanie DMR nie zaburzy otwartości Nowej Huty, choć daje pewien precedens. Miejski czy wojewódzki konserwator zabytków czuwa nad wykonaniem tego miejsca – mam nadzieję. DMR niszczał przez lata. To było miejsce zapomniane przez Boga i ludzi. Nie możemy Nowej Huty zamienić na skansen, bo jest pewnym unikatem. Musimy remontować i zmieniać funkcje pewnych miejsc. Zobaczymy, jak inwestor zamieni w miejsce do mieszkania. Bardziej zastanawiam się nad tym, co jest plagą starych nowohuckich osiedli, czyli brakiem parkingów. Przestrzeń jest zajmowana przez parkujące samochody. Mamy coraz mniej zieleni, bo trawniki są rozjeżdżane przez samochody.
Komentarze (0)
Najnowsze
-
13:16
Prace na autostradzie A4. Ruch zostanie wstrzymany
-
13:10
Zapewnienie finansowania dla budowy krakowskiego metra w "piątce Piątkowskiej"
-
13:09
W Światowy Dzień Radia pokazaliśmy kulisy naszej pracy w żłobku. Dostaliśmy też wyjątkowe prezenty
-
12:29
Wiele nieprawidłowości ws. wypożyczalni quadów i skuterów śnieżnych na Podhalu
-
11:47
W jaki sposób najskuteczniej załatwić sprawy urzędowe?
-
11:42
Jest śledztwo w sprawie śmierci 16-latka z Jadownik koło Brzeska
-
11:24
Historia naturalnych barwników – jak owady zmieniały modę i sztukę
-
11:18
Alpejskie MŚ: Brignone zdecydowanie prowadzi na półmetku giganta, Maryna Gąsienica-Daniel 24
-
11:13
Jak zaplanować wiosenne prace w ogrodzie?
-
10:07
Śledczy przesłuchują mężczyznę, który zaatakował nastolatkę w Rabce Zdroju
-
22:30
„Powrót fatum” Tomasz Stawiszyński