Kęty. Kraj mojego dzieciństwa. Oczywiście idealizowany w każdym względzie. Nad Sołę było bardzo blisko. Do szkoły było blisko. W Kętach wszędzie było blisko, bo to małe miasteczko. Z dala od wszelkich problemów.

Chociaż jesienią 1968 roku widziałam powrót Rosjan z Pragi. Mama przyszła po mnie do przedszkola. Wracałyśmy i akurat na przejeździe kolejowym zatrzymały się, bo spuszczono szlaban, powracające z Czechosłowacji czołgi i samochody z wojskiem.

Maturę zdawałam w 1981 roku. Wróciłam wieczorem do domu po egzaminie z matematyki. To był 13 maja. A w telewizji informacja o postrzeleniu papieża, któremu praktycznie nie dawano żadnych szans. Pamiętam także moment wyboru papieża.

Ale przyznam się, że zostałam wyrzucona ze szkoły, z liceum. Cała szkoła została wyrzucona, ponieważ poszliśmy na spotkanie z papieżem. Pierwszy przyjazd Polaka-papieża, człowieka z tego samego regionu. Spotkanie było w Oświęcimiu. W szkole prawie nikogo nie było. Za karę zostaliśmy wszyscy wyrzuceni za niesubordynację.

Wakacje w Kętach to była Soła. Rzeka niespokojna, która dawała się mocno we znaki w okresach powodziowych. Niosła realne zagrożenia. Ale także magiczne miejsce. Kiedy były zwyczajne wakacje, spotykaliśmy się na kamienistych brzegach, w cudownych okolicznościach przyrody. I można było wtedy zażywać kąpieli, palić ognisko. Jesienią piekliśmy słynne prażonki kęckie. W Kętach nazywało się to prażonki, duszonki: w garnku żeliwnym warstwami układało się kapustę, ziemniaki, czasem boczek. Na kiełbasę nie za bardzo było nas stać, a z drugiej strony kiełbasę trzeba było końcem lat 70. wystać, bo przyszedł też ten czas mojej młodości, takiego późnego dzieciństwa, czas bardzo gwałtownych przemian społecznych, czyli słynne puste półki, a w 1981 roku kartki żywnościowe.

Długo nie wiedziałam, gdzie się wybrać po maturze. Przyjęłam więc Kraków tym bardziej, że moi pradziadkowie pochodzą z Krowodrzy, z tego terenu, gdzie znajduje się dzisiaj Radio Kraków.

Moje losy są w ogóle takie pokręcone, bo ja mam dziadka północnego i babcię północną i dziadka południowego i babcię południową. Moja mama była Kaszubką. Tata był marynarzem, taka romantyczna historia. Więc ja mam rodzinę nad morzem, ale też mam tutaj i to jest ta rodzina właśnie wywodząca się z tego miejsca, gdzie stoi dzisiejsze Radio Kraków. Taka historia ładna.

Posłuchaj całej rozmowy!