W ciągu ostatnich kilku miesięcy w całej Europie Compassion in World Farming, międzynarodowa organizacja prozwierzęca przeprowadzała śledztwa na fermach królików w całej UE. Nie brano pod uwagę przemysłu futrzarskiego.
4 listopada ukazał się raport, który w całości podsumowuje przerażające realia intensywnej hodowli przemysłowej królików. W raporcie, poza faktami i statystykami są też pewne sugestie, zalecenia, rekomendacje, podpowiadające, w którym kierunku należy wprowadzać zmiany w Unii Europejskiej, by podnieść "dobrostan" tych zwierząt i przede wszystkim ostatecznie wycofać się z hodowli klatkowej.
To zwierzę niewidzialne nikt się o króliki nie upomina w żaden sposób. Raport to precedens?
Przyczyn jest kilka. Królik europejski, wersja udomowiona całkiem zresztą niedawno, bo tysiąc lat temu mniej więcej, ma w oczach hodowcy same zalety jako gatunek hodowlany, bo szybko rośnie, jest bardzo płodny, można mieć w krótkim czasie wiele pokoleń królika, ma relatywnie małe wymagania, jeżeli trzymamy te zwierzęta w takich wielokondygnacyjnych rzędach klatek, jest względnie tani w utrzymaniu, oczywiście karmiony najtańszymi paszami.
Jest szybko uśmiercany, bo w wieku kilku miesięcy swojego życia, więc ta opieka jest tania, szybka, hurtowa, a równocześnie w mentalności konsumenckiej królik praktycznie nie istnieje jako zwierzę hodowlane. Kojarzy się z kreskówkami dla dzieci i swoja pluszową wersją w kulturze popularnej, ponurymi realiami nikt się nie interesuje.