Warunki podpisywania umów z Narodowym Funduszem Zdrowia nierealne do spełnienia?
Szpital Uniwersytecki w Krakowie tłumaczy decyzję likwidacji brakiem osoby, która mogłaby zostać kierownikiem takiego oddziału. Potrzebny jest lekarz rehabilitacji o drugim stopniu specjalizacji, a takich osób na rynku pracy praktycznie nie ma. Tak twierdzi szpital. Czy rzeczywiście są takie braki, a jeżeli tak, to z czego one wynikają?
Rzeczywiście te braki mogą występować. Znam dane z Map Potrzeb Zdrowotnych, które wskazują na to, że w Krakowie mamy 104 lekarzy ze specjalizacją rehabilitacji medycznej. Tylko trzech z nich pracuje poza systemem publicznym, pozostali są w systemie publicznym. W tym przypadku konieczna jest specjalizacja drugiego stopnia dla lekarza rehabilitacji medycznej. Rzeczywiście na rynku takich osób praktycznie nie ma i tutaj muszę zgodzić się z dyrekcją szpitala, że być może warunki podpisywania umów z Narodowym Funduszem Zdrowia są nierealne do spełnienia.
To jednak nie oznacza, że powinno się zamykać oddział rehabilitacyjny dzieci niesamodzielnych ze szczególnymi potrzebami. Należy raczej renegocjować umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, wskazując na to, że takiej osoby po prostu na rynku nie ma i nie można jej zatrudnić na wymaganym stanowisku.
Jest możliwe utrzymanie takiego oddziału, jeżeli nie miałby kierownika z tymi kwalifikacjami?
Powiem szczerze, że gdybym zajmowała się tą sprawą, to starałabym się absolutnie renegocjować warunki umów, które pozwalałyby na zagwarantowanie ciągłości udzielanych świadczeń.
Oczywiście wiem, że sprawa nie jest prosta, natomiast należy podejmować wszelkie starania i wykazać je transparentnie, aby zachować ciągłość udzielanych świadczeń dla pacjentów niesamodzielnych, wymagających szczególnej troski, takich, którzy w warunkach rehabilitacji domowej prawdopodobnie nie osiągnęliby tego efektu terapeutycznego, który jest osiągany w warunkach szpitalnych. Wydaje mi się, że należy zrobić wszystko, aby jednak taki oddział rehabilitacji utrzymać. Mam nadzieję, że dyrekcja szpitala będzie postępować właśnie w taki sposób.
Czyli w tym momencie piłeczka jest po stronie szpitala? Czy NFZ również może coś zrobić w tej sprawie?
Myślę, że to są ważni interesariusze w tej całej grze, zarówno dyrekcja szpitala, jak i Narodowy Fundusz Zdrowia. Wydaje mi się, że tutaj chodzi o wykazanie maksimum dobrej woli, która zapewniłaby utrzymanie, tak jak mówię, ciągłości funkcjonowania tego oddziału i zapewnienia dostępu do wymaganych świadczeń rehabilitacji dla pacjentów. To jest wiele rodzin z dziećmi ze szczególnymi potrzebami. Nie wyobrażam sobie, żeby można było je zostawić.
Zresztą problem jest szerszy. Dotyczy zasadniczo pacjentów niesamodzielnych, czy to dzieci, czy to osób starszych. Przypominam, że rodziny borykają się również z chorobami długoterminowymi, przewlekłymi np. chorobą Alzheimera.
Pamiętam historię ośrodka miejskiego, który wspomagał pobyt z rehabilitacją dla osób niesamodzielnych chorujących na Alzheimera. I tam też niewiele brakowało, a ten ośrodek byłby zamknięty. Udało się go uratować.
W jaki sposób?
Z tego, co wiem, to władze miasta zdecydowały się na przygotowanie programu polityki zdrowotnej, który był dedykowany temu problemowi. Pozyskano w ten sposób pieniądze i utrzymano opiekę i rehabilitację dla dwudziestu paru osób chorujących na chorobę Alzheimera. Sama byłam zaangażowana w proces przygotowania tego programu i bardzo się cieszę, że nasza wiedza i doświadczenie jako ekspertów z Instytutu Zdrowia Publicznego pomogły. Pomogła też determinacja władz miasta Krakowa, żeby utrzymać opiekę dla tych pacjentów.
Pomoże deinstytucjonalizacja?
W Krakowie jest sześć takich oddziałów, w Małopolsce dwadzieścia. Czy to nie jest za mało?
Niestety. Cały system rehabilitacji medycznej przechodzi w Polsce sporą transformację. Pytanie, czy w dobrym kierunku, czy w złym kierunku.
W całej Europie w systemach ochrony zdrowia celem działań, czy to w zakresie opieki długoterminowej, czy to rehabilitacji, jest tak zwana deinstytucjonalizacja. Polega to na tym, żeby część świadczeń, które są wykonywane w warunkach szpitalnych, przełożyć do opieki domowej wspomaganej przez profesjonalistę. W przypadku rehabilitacji medycznej ma być to fizjoterapeuta.
Pytanie, czy ta deinstytucjonalizacja to jest kierunek, który zapewni wystarczającą jakość opieki nad pacjentem, bo jeżeli rzeczywiście będziemy koncentrować się przede wszystkim na opiece domowej ze wspomaganiem fizjoterapeutów, będzie to angażowało w bardzo dużym stopniu opiekunów nieformalnych. Nie wiem, czy będą mogli sobie pozwolić wtedy na jakiekolwiek dodatkowe aktywności, czy to zawodowe, czy to osobiste.
Moim zdaniem najlepszy byłby model hybrydowy ze wspomaganą instytucjonalną opieką dzienną, czyli taką, która jednak zapewni możliwość dotarcia do profesjonalistów.
Natomiast przypominam, że jesienią został zwołany w Ministerstwie Zdrowia okrągły stół dotyczący polskiej rehabilitacji medycznej. Ministerstwo Zdrowia przygotowało wtedy projekt rozporządzenia, który m.in. bardzo wyraźnie ograniczał liczbę świadczeń rehabilitacyjnych wykonywanych w warunkach szpitalnych. Ta redukcja była naprawdę duża - z ponad 900 do 170 świadczeń rehabilitacyjnych, co by wskazywało na to, że rzeczywiście zamierzeniem jest, aby wyprowadzić rehabilitację ze szpitali.
Skomplikowany system, zdezorientowany pacjent
Tylko czy to będzie się z korzyścią dla pacjentów?
Problemów dotyczących polskiej rehabilitacji jest naprawdę bardzo dużo. Trudno mi mówić tutaj o ocenie jakości tych usług, dlatego że ona zawsze jest subiektywna, związana z własnym doświadczeniem, chorobą pacjenta i tak dalej. Nie zawsze ona jest obiektywna.
Trudno tutaj mówić o obiektywizmie. Zauważam i myślę, że to jest bolączka, że pacjentom bardzo trudno zorientować się w tym, jak ten system rehabilitacji działa. Dlatego, że my mamy zarówno ośrodki ambulatoryjne zajmujące się rehabilitacją medyczną. W ramach tych ośrodków ambulatoryjnych możliwa jest tzw. opieka szpitalna w trybie ciągłym. Oprócz tego mamy opiekę uzdrowiskową, która też ma swoje tryby, np. ambulatoryjny, szpitalny albo tzw. zwykły. W związku z tym tych form dostępnej rehabilitacji jest tak dużo, że nawet nam, specjalistom zajmującym się systemem ochrony zdrowia, trudno jest w tym się zorientować.
Już nie mówię o tym, jak trudno np. wypisać dla samych lekarzy skierowanie na uzdrowisko w trybie ambulatoryjnym. To są po prostu masy różnych dokumentów, które trzeba wypełnić i sami lekarze są zniechęceni.
A zatem system rehabilitacji jest dosyć skomplikowany. Rzeczywiście czas oczekiwania na świadczenia jest bardzo długi. Wynika też z tego, że fizjoterapeutów na rynku mamy tak mało. Dane z MAP Potrzeb Zdrowotnych wskazują, że mamy około 1,8 fizjoterapeuty na tysiąc mieszkańców.
Fizjoterapeutów jest za mało. Pomoże AI?
Tylko czy oni chcą pracować w publicznej służbie zdrowia?
Do tego zmierzam. To jest dosyć młody zawód, bo średnio ten wiek wynosi w przypadku fizjoterapeutów 38 lat.
Natomiast większość z nich pracuje w sektorze prywatnym, a zatem te kolejki, które tworzą się na tego typu świadczenia, wynikają głównie z braku zasobów kadrowych tak naprawdę. No i one się niestety zwiększają. Wiem, że to jest dramatyczna sytuacja.
Mam nadzieję, że pewnym rozwiązaniem na przyszłość będzie sztuczna inteligencja, która pozwoli zdalnie zarządzać systemem fizjoterapeutycznym. Wiem, że takie programy są tworzone do rehabilitacji w zakresie twarzo-czaszki i innych części ciała.
Niemniej jednak problem naprawdę na dzisiaj jest bardzo poważny. A tych chorujących przybywa nam, dlatego że to nie jest tylko kwestia dzieci niesamodzielnych i starszych niesamodzielnych. Właściwie w każdym programie opieki koordynowanej mamy pakiety rehabilitacyjne, które są podstawą efektywności udzielanych świadczeń.
Rehabilitacja staje się takim permanentnym, ciągłym produktem, który powinien być zagwarantowany w procesie terapeutycznym, a mamy sporo braków i finansowych, i zasobowych, aby to efektywnie stworzyć i tym efektywnie zarządzać.
Takich przypadków jak w uniwersyteckim szpitalu będzie coraz więcej?
Obawiam się, że tak. Oczywiście nie wiem, w jakim kierunku pójdą protesty środowisk związanych z fizjoterapią i rehabilitacją, jak ostatecznie się zakończy sprawa związana z ustaleniem liczby możliwych do zakontraktowania w warunkach szpitalnych z pieniędzy publicznych świadczeń rehabilitacyjnych, ale myślę, że takich przypadków może przebywać.