Kim byli flisacy?
W Krakowie flisaków nazywano „włóczkami", a nazwy jednostek pływających, jak tratwy, galary, szkuty czy byki, brzmią dziś egzotycznie, ale kiedyś były codziennością nadwiślańskiego krajobrazu.
Obie nazwy są poprawne, ale dzisiaj raczej używa się słowa »flisak«. To byli ludzie, którzy transportowali różnego rodzaju towary Wisłą. Ładowali na swoje jednostki towary i spławiali je w dół rzeki. Z powrotem przeważnie wracali na piechotę, no bo nie opłacało się tych łódek ciągnąć. Zdarzało się, że je ciągnęli z brzegu, natomiast bardzo często po prostu sprzedawali je na drewno i wracali z pieniędzmi w górę rzeki. Flisactwo w Krakowie skończyło się w latach pięćdziesiątych XX wieku – mówi Mateusz Niemiec.
Dziś flisactwo wraca — jednak w innej formie. Nie przewozi się już drewna czy zboża, lecz idee i emocje. Flisacy budują i remontują swoje łodzie nie z przymusu, ale z pasji.
Ja czasem porównuję współczesnych flisaków do działkowiczów. Działkowicze idą na swoje działki po to, żeby miło spędzić czas – uprawiają tę marchewkę, mimo że w sklepie jest tańsza. Podobnie z flisakami – oni budują te łódki, remontują je, chociaż łatwiej byłoby im kupić jacht, ale chodzi o tę drewnianą łódkę, przy której trzeba pracować, na której można spędzać czas – wyjaśnia Mateusz Niemiec.
Od lutego 2023 roku Przystań Muzeum stała się dwudziestym oddziałem Muzeum Krakowa — wyjątkowym, bo bez siedziby. Ich „biurem” jest łódź, a przez pewien czas także fragment bulwarów wiślanych, gdzie ustawiono siedem pali jako tymczasową infrastrukturę. Obecnie ich stacjonarnym punktem jest okolica mostu Dębnickiego, choć i tam nie mają dostępu do brzegu. Najważniejszym eksponatem a zarazem siedzibą Przystani Muzeum jest galar Szwajcarka — najdłużej pływający galar na Wiśle spośród tych zbudowanych na nowo. To krakowska konstrukcja, dumna kontynuacja tradycji budowy galara, czyli płaskodennej, drewnianej łodzi rzecznej, która była eksportowym hitem Wolnego Miasta Krakowa.