W krakowskich głowach na hasło "zamki" otwiera się zwykle szuflada z napisem "Wawel". Okazuje się jednak, że dawnymi czasy było w mieście więcej miejsc przeznaczonych do samodzielnej obrony.
Począwszy od kościoła św. Andrzeja, który przetrwać miał ponoć najazd mongolski w 1241 r. aż po tzw. Gródek, ufortyfikowany dwór wójta krakowskiego.
Oto jak wyobrażał go sobie, osadzonego w rysunku a'la wiek XVII, krakowski malarz i rysownik początków XX wieku Franciszek Turek.