Składniki na ciasto
220 g mąki
250 g ricotty
3 żółtka jajek „zerówek”
solidna garść tartego parmezanu
1⁄2 tartej gałki muszkatołowej
sól
świeżo mielony czarny pieprz
Sos
8 ząbków czosnku
70 ml oliwy
400 g pomidorów w puszce
300 ml passaty
25 ml grappy
1 łyżka oliwy pomarańczowej (można kupić – Monini ma w ofercie, można aromatyzować samodzielnie)
sól, pieprz, peperoncino
W misce mieszamy wszystkie składniki. Zagniatamy miękkie, wilgotne ciasto. Formujemy wałek i tniemy na 2-centymetrowe kawałki. Ndundari gotujemy w mocno osolonej wodzie, według Gennaro przez 2 minuty od wypłynięcia, ale dłużej gotowane chyba są lepsze. Najlepiej sprawdźcie sami, która wersja bardziej wam odpowiada.
Sześć posiekanych ząbków czosnku wrzucamy na rozgrzaną oliwę. Pilnujemy, by nie zrobiły się brązowe. Na patelnię dokładamy pomidory z puszki i passatę. Wlewamy grappę i oliwę pomarańczową. Dusimy, mieszając. Gdy się zagotuje, wyciskamy pozostałe ząbki czosnku w prasce i dokładamy do sosu. Solimy, doprawiamy pieprzem i peperoncino. W sosie zanurzamy świeżo ugotowane kluseczki. Podajemy z bazylią.
Ps. Latem sos przygotowujemy oczywiście ze świeżych pomidorów. Strzelam, że 1,2 kg wystarczy. Tymczasem zima, choć łagodna, za oknem.
Bartek Kieżun (Krakowski Makaroniarz)