Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

"Nakazuję... marsz na Warszawę..."

"Bitwa o Warszawę trwa nadal, pomimo wielkiej przewagi nieprzyjaciela" - depeszował do Londynu 14 sierpnia 1944 r. dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski „Bór”. "Sytuacja wymaga natychmiastowej odsieczy dla stolicy. Nakazuję wszystkim dobrze uzbrojonym oddziałom pospieszny marsz na Warszawę…”. Jakie były realne szanse i możliwości wzięcia udziału w Powstaniu oddziałów AK skoncentrowanych poza Warszawą w sierpniu i wrześniu 1944 roku, w tym Batalionu „Skała” - oddziału partyzanckiego Kedywu Okręgu Kraków AK? Jakie były skutki rozkazu gen „Bora”? O tym w programie RK i IPN "Posłuchaj historii" mówił dr Marcin Chorązki z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie, współpracownik Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej, specjalizujący się w historii II wojny światowej. Program prowadziła Jolanta Drużyńska.

Żołnierze z Batalionu "Skała" , lato 1944 / fot, ze zbiorów Dawida Golika

J.Drużyńska rozmawia z M.Chorązkim

1 sierpnia 1944 r. wybuchło w Warszawie powstanie, które miało w ciągu kilku dni, przy współpracy militarnej z Armią Czerwoną przynieść nie tylko wyzwolenie stolicy Polski, ale przede wszystkim zademonstrować światu istnienie Polskiego Państwa Podziemnego, które jest przygotowane do przejęcia władzy z wyzwalanym kraju. Rachuby i plany inicjatorów politycznych oraz wojskowych strategów zostały szybko zweryfikowane przez sytuację na froncie, która okazała się daleka od oczekiwań KG AK oraz Delegata Rządu na Kraj, Stanisława Jankowskiego. Rozpoczęła się 63. dniowa bitwa o Warszawę, w której pasywnością wobec powstańców wykazali się żołnierze Armii Czerwonej. Celem Józefa Stalina było złamanie siły Armii Krajowej przez III Rzeszę Niemiecką. W ten sposób również pogrzebano szansę Polskiego Państwa Podziemnego na przejęcie władzy w wyzwalanym kraju.

Po dwóch tygodniach wobec osamotnienia powstańców warszawskich, gen. Tadeusz Komorowski „Bór” wydał 14 sierpnia 1944 r. rozkaz nakazujący poszczególnym okręgom AK wysłanie oddziałów na odsiecz walczącej stolicy. Rozkaz został ogłoszony za pośrednictwem radia BBC i „Biuletynu Informacyjnego”. Jednocześnie Komendant Główny AK domagał się zmasowanego uderzenia AK na południu Polski, tak, by doprowadzić do dekoncentracji wojsk niemieckich w Warszawie i okolicy. Nie chodziło o mikroskalowe działania partyzanckie, ale o zmasowane uderzenie na jedno z większych miast, najlepiej Kraków. Jednak płk. Edward Godlewski”Garda” (komendant Okręgu Kraków AK) sceptycznie podchodził do próby zdobycia stolicy Generalnego Gubernatorstwa, uważając, że nie przyniesie to większych zysków militarnych, a straty w ludziach i w samym mieście będą ogromne. Dlatego koncentracja jednostek AK miała miejsce w położonych najbliżej Krakowa kompleksach leśnych na terenie Inspektoratu „Maria”, skąd można było prowadzić działania zaczepne w kierunku miasta, ale także kontrolować szlaki komunikacyjne na linii Kraków – Warszawa. Bezczynność prowadziła do zniecierpliwienia i frustracji, także wśród żołnierzy krakowskiego Kedywu dowodzonych przez mjr. Jana Pańczakiewicza „Skałę”, tym bardziej, że z Warszawy nadchodziły dramatyczne informacje o przebiegu walk i niemieckich zbrodniach. Bezczynność, ponieważ nie uważali za wystarczające działania burzowe w Inspektoracie „Maria”, oraz presja, którą okazywali wobec dowódców doprowadziła do podjęcia decyzji przez Komendanta Okręgu o wysłaniu Batalionu „Skała” na odsiecz stolicy.

Wyruszyli 3 września 1944 r. najpóźniej spośród wszystkich oddziałów AK. Podobnie, jak większość z nich, nie mieli szans na dotarcie do walczącej Warszawy -. Batalion „Skała” został zatrzymany przez Niemców w bitwie pod Złotym Potokiem, która rozegrała się 11 września 1944 r.

M.Chorązki

Batalion

Batalion "Skała ", lato 1944 / fot. ze zbiorów Dawida Golika

„Bitwa pod Złotym Potokiem była największą, jaką przyszło stoczyć Batalionowi ”Skała”, zarówno pod względem liczby żołnierzy biorącej w niej udział, jak i ofiar. Największe straty poniosła kompania „Huragan”, na którą to poszedł pierwszy impet niemieckiego natarcia. W bitwie zginęło 12 partyzantów […] Były to więc straty ogromne, nieporównywalne z żadnymi wcześniejszymi. […] Bitwa była toczona w ekstremalnych warunkach. Po pierwsze teren, na którym Batalion musiał ją przyjąć, był partyzantom zupełnie nieznany, stąd działania trzeba było prowadzić niemalże na oślep. Mało tego, atak niemiecki był zupełnym zaskoczeniem dla obrońców, jako że meldunki wskazywały o braku sił niemieckich w pobliżu miejsca postoju oddziału. Niemcy wspomagani przez oddziały rosyjskie oraz kozackie mieli ponad dziewięciokrotną przewagę nad siłami partyzantów, potęgowaną dodatkowo lepszym oraz znacznie liczniejszym uzbrojeniem". 

cyt za : CZYTELNIA – Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Autor:
Jolanta Drużyńska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię