Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Na pograniczu śledztwa i domiemywania. Mateusz Dobrowolski o bębnie obręczowym i ludowej rytmice

Bęben obręczowy od wieków nadawał rytm muzykom i śpiewakom w niemal każdym zakątku świata. Wystarczyło na drewnianą ramę naciągnąć zwierzęcą skórę i rytmicznie uderzać dłonią lub pałką. Bęben obręczowy był też niezwykle łatwy w transporcie i choć w pewnym momencie na polskiej wsi przegrał konkurencję z zestawem perkusyjnym, to dziś tryumfalnie powraca do łask.

Na zdjęciu Mateusz Dobrowolski. Fot. Karolina Majewska

Posłuchaj Przed Horyzontem

Na pewno wiemy, że w połowie XIX wieku bęben obręczowy był obecny na ziemiach Rzeczypospolitej. Obok niego w zapiskach etnografów pojawia się też baraban. Za to na terenach góralskich ten instrument został wyparty.

W latach 50-tych na polskiej wsi zachodziły dynamiczne zmiany, a stary, jednomembranowy bęben stał się po prostu démodé. I nagle w nomenklaturze na ten instrument pojawiło się określenie „bębenek” - trochę pejoratywne. Bębenek stawał się nikomu niepotrzebny, bo był zawiązany z chłopską kulturą, a ta była wówczas elementem wstydliwym. To się na szczęście zmienia wraz z rozwojem zainteresowania tradycją i sceną folkową

- mówi Mateusz Dobrowolski - muzykant, animator kultury, ale przede wszystkim bębnista w polsko białoruskiej grupie Hajda Banda, gościnnie przygrywający w Kapeli ze Wsi Warszawa. Mateusz oprócz występowania w zespołach, prowadzi też warsztaty, zapoznające uczestników ze stylami i technikami dawnych, wiejskich mistrzów.

Bardzo bym chciał, żeby polscy muzykolodzy zajęli się tym tematem do szpiku kości. Wedle mojej najlepszej wiedzy, nie ma czegoś takiego w nauce jak monografia bębnów obręczowych w Polsce, a przecież taki właśnie, podobny instrument znajdujemy w Muzeum Pierwszych Piastów. Został zbudowany na bazie zapisków i wykopalisk, więc możemy domniemywać, że to bardzo stara historia

Na zdjęciu Mateusz Dobrowolski i Agnieszka Barańska

Na zdjęciu Mateusz Dobrowolski i Agnieszka Barańska

Po zastąpieniu zestawami perkusyjnymi, zwanymi „dżezami” w latach 50., bębny obręczowe wróciły do składów kapel w następnej dekadzie dzięki folklorystycznym festiwalom, a następnie w latach 90. dzięki scenie folkowej. To zainteresowanie trwa do dziś, a w ciągu ostatnich kilkunastu lat Polska stała się nawet swoistym potentatem w produkcji tych instrumentów. Z kolei fascynacja ludowym folklorem przeniosła się do miast i tu się upowszechnia. Niemniej jednak większość współczesnych wytwórców bębnów to uczniowie dawnych, wiejskich mistrzów takich jak Piotr Sikora, Jan Wochniak czy Zbigniew Butrym z Janowa Lubelskiego.

To jest znak czasów i piękne świadectwo, że potrafimy znaleźć sposoby na to, żeby podtrzymywać tradycję, która już od wielu lat nie jest elementem codziennej praktyki muzycznej na polskiej wsi - dodawał w Przed Horyzontem Mateusz Dobrowolski

Autor:
Agnieszka Barańska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię