Jak pan sobie wyobraża pocztę w 2030 roku?

Widzę placówkę jako połączenie kilku czy nawet kilkunastu różnych usług. Na pewno będzie istniała klasyczna usługa pocztowa, ale w innej formie. W 2030 nie będzie już większości listów papierowych, ale nie wszyscy muszą akceptować formę skrzynki mailowej. Będziemy dostarczać pocztę, którą będziemy drukować, ale już pewnie nie w formie listu, tylko w formie paczki. Wyobrażam sobie, że poczta odbuduje swoją pozycję jako ważnego operatora kurierskiego w Polsce.

Wyobrażam sobie, że powodem przyjścia na pocztę nie będzie wyłącznie wysłanie listu bądź paczki, ale różne usługi, do których poczta się nadaje. Na pewno są to usługi finansowe, w mniejszych miejscowościach są to usługi sprzedaży detalicznej. Cały czas zapominamy, że jesteśmy instytucją i firmą zarazem, która większość swojej sieci ma w małych miejscowościach, gdzie ta sprzedaż ma zupełnie inne znaczenie niż w dużym mieście. Możemy też świadczyć usługi na rzecz obywatela. Na poczcie można by, chociażby odebrać paszport, zamówić dowód osobisty.

Wyobrażam sobie pocztę jako miejsce użyteczności publicznej, w którym załatwia się dużo różnych spraw.

Inni operatorzy już to robią od kilkunastu lat. Kurierzy są przed wam kilkanaście lat, jeżeli chodzi o jakość świadczonych usług i cenę.

Nie jesteśmy dużym graczem kurierskim, ale też nie jesteśmy nieistotnym. Mamy około 12% udziału w rynku. Dzisiaj poczta właściwie poza monopolem na listy polecone nie ma już żadnego innego monopolu. Największym wyzwaniem jest dostarczyć usługi, które klienci chcieliby kupować akurat od poczty, a nie od kogoś innego. Oczywiście nie chcemy być największą firmą kurierską w Polsce. Nie byłoby to rozsądne. Na pewno wierzę w znaczenie zaufania do listonoszy. Na razie nie znika i nie wydaje mi się, żeby zniknęła na przykład obsługa gotówki. Roznosimy 5 miliardów złotych w gotówce rent i emerytur miesięcznie. Mamy filar sieci - 4600 punktów własnych plus 3000 agencji pocztowych. Mamy sieć w wielu miejscowościach, której nie musimy budować. To nie jest pytanie, czy my coś zbudujemy, to jest raczej pytanie, jak wykorzystamy to, co mamy. To jest fundament transformacji.

Mówił pan w Katowicach, że widzi pan pocztę jako punkt usługowo-handlowo-gastronomiczny. Wspominał pan, że być może w mniejszych miejscowościach przedszkola i żłobki też by się znajdowały w miejscach, gdzie teraz są placówki pocztowe. Duży wachlarz.

Doprecyzuję to, co mówiłem w Katowicach, bo to dotyczy również Krakowa. Chcę wywoływać burzę, także bardzo się cieszę z tego pytania. Chcę pokazywać, że poczta musi znaleźć nowe usługi, być bardzo otwarta na wszelkiego typu propozycje. Zupełnie inną rolę i znaczenie ma duża placówka w centrum miasta, która będzie mogła inne usługi proponować, niż usługi w małej miejscowości. To, co akurat mówiłem wczoraj w Katowicach, dotyczy dużych centralnych placówek. Wszyscy wiedzą, gdzie jest poczta główna, gdzie jest duża poczta, gdzie jest budynek pocztowy, bo my tam często jesteśmy od ponad 100 lat. W związku z tym pojawia się pytanie, jak przyciągnąć klienta miejskiego, który ma dziesiątki możliwości wyboru, żeby przyszedł na pocztę, nie z powodu odbiory awiza, ale właśnie z powodu kupienia innej usługi.

Czyli na poczcie jak w Ikei. Zrobimy zakupy i zjemy obiad?

Powiedziałbym, że na poczcie jak w Galerii Krakowskiej. Można mieć i usługę pocztową, i gastronomię, i teatr, i galerię. Musimy odbudować wizerunek poczty. Musimy znaleźć powód, żeby klienci mówili sobie: fajnie jest przyjść na pocztę. Żebyśmy się nie kojarzyli z taką starodawną, nienowoczesną firmą, tylko właśnie taką, która dostosowała się do dzisiejszych potrzeb.

Wielkie plany, również plany technologiczne, żeby dogonić konkurencję, a tutaj 500 milionów złotych długu. Skąd na to wziąć pieniądze?

To są dwie rzeczy. Nie chodzi o gonienie konkurencji. Chodzi o przyzwoitą elementarność systemów informatycznych.

Aż tak źle?

Jest dramatycznie. Średni wiek naszych systemów informatycznych to 20 lat. Oferujemy standard pracy tak nienowoczesny, że to jest nie do zaakceptowania. Pierwsze będą inwestycje w technologie, bo tylko one pozwalają nie tylko poprawić jakość usług, ale też poprawić jakość pracy, zmienić sposób tej pracy i oczywiście wynagrodzenia. Każda inwestycja jest wyzwaniem, ale dzisiaj większości inwestycji informatycznych nie trzeba kupować, można wynająć.

Co może załatwić przez internet klient poczty w 2030 roku?

Przez internet może załatwić wszystko, nie musi przychodzić do placówki pocztowej. Właśnie dlatego wyzwaniem jest to, żeby klient miał jakiś powód do przyjścia do placówki pocztowej i tym powodem będzie na pewno usługa finansowa.

Bez względu na to, jak dużo obsługi finansowej przejdzie do sieci, zawsze będzie czynnik ludzki. Najlepszym zabezpieczeniem jest nadal człowiek.

Możemy oferować także usługi dla seniorów, usługi dla osób wykluczonych informatycznie, ale nie tylko.

Inspirujemy się pocztami europejskimi: poczta austriacka, poczta francuska, poczta szwajcarska, poczta włoska, nawet poczta grecka. One wszystkie przeszły podobne transformacje i one wszystkie są rentowne. Znalazły swoje miejsce komercyjno-instytucjonalne w społeczeństwie.

Długie kolejki są w Grecji. Nie życzę Poczcie Polskiej takich kolejek za parę lat.

Długie kolejki są zawsze wyzwaniem, zawsze jest sezonowość. Będziemy się starać, żeby ich nie było, ale to nie znaczy, że poczta nie ma przyszłości. Zawsze jest jakiś kompromis.

6700 placówek pocztowych. Nie łatwiej by było zlikwidować część?

Likwidowanie w ogóle jest znacznie prostsze niż budowanie. Nie takie zadanie postawił przede mną właściciel i nie taką też mam wizję. Jestem przekonany, że filarem i siłą poczty jest jej obecność wszędzie. Problemem nie jest koszt placówki dzisiaj, tylko problemem jest znalezienie usług i produktów, żeby ta placówka była rentowna. To jest nasze wyzwanie.

Zamknięcie nic nie da. Nie będziemy już zupełnie się niczym nie odróżniali.

Jest część takich usług, które poczta musi świadczyć: to usługi powszechne, dostarczanie paczek itd., które musi wykonywać z racji prawa i z racji podpisanych umów, natomiast one są nierentowne. Co z nimi?

One pozostaną, dlatego, że właśnie po to państwo kontraktuje tego typu usługi, żeby one były, więc nie ma mowy o ich zniknięciu. Pierwszy raz w historii państwo nam zapłaciło za te usługi. Dematerializacja usług, która nam się wydaje dość powszechna, nie dotyczy 100% społeczeństwa. Państwo pewnie zakontraktuje jeszcze raz usługę powszechną w przyszłym roku na 10 lat, ale to prawdopodobnie będzie ostatni raz. Większość usług będzie dostępna przez internet. Jest ustawa o e-doręczeniach. Nie możemy nie widzieć tej ustawy. Jest na razie odsunięta w czasie, ale nie zniknie, więc w którymś momencie komunikacja między obywatelem a urzędami będzie w 100% odbywała się za pośrednictwem skrzynki mailowej. To oznacza dla nas prawdziwą rewolucję.

Prawie 10 tysięcy osób na poczcie zostanie zwolnionych. Pan zapowiada, że dostaną 12 pensji, jeśli zdecydują się na rezygnację z pracy w Poczcie Polskiej. Kto może się obawiać zwolnień i skąd pieniądze na te gigantyczne odprawy?

Jednym z wyzwań poczty jest taki trochę dług organizacji pracy. Można to nazwać dezorganizacją. To jest jeden z powodów, dla których jest nam tak trudno rekrutować, jesteśmy tak nieatrakcyjnym pracodawcą. Stworzyliśmy takiego potworka biurokratycznego, w którym bardzo dużo ludzi nie zajmuje się funkcjami operacyjnymi, tylko szeroko rozumianą biurokracją. Program dobrowolnych odejść będzie dotyczył właśnie tych osób. Można różnie to interpretować, ale tłumaczenie przeszłości nie jest moim podstawowym zadaniem. Mamy zupełnie nieefektywną organizację i musimy to zmienić.

Pieniądze w budżecie są. To będą dwunastomiesięczne odprawy wypłacane na przestrzeni roku, czyli pracownikowi dajemy możliwość podjęcia innej pracy, szukania pracy w innym miejscu, podczas gdy on przez rok będzie dostawał wynagrodzenie. To jest bardzo kosztowne, ale taka jest cena tego, żebyśmy spróbowali ten proces przejść możliwie najmniej boleśnie i bez wstrząsów.

Musimy się skupić na tym, żeby ta część załogi, która z nami zostanie, a która zajmuje się operacjami, wiedziała, że naprawdę jest przyszłość i warto na poczcie zostać. To jest najważniejszy cel.

A na poczcie będzie się więcej zarabiać?

To jest jeden z problemów. Nie ukrywamy, że nie jesteśmy atrakcyjnym pracodawcą ani z punktu widzenia organizacji pracy, ani z punktu widzenia wynagrodzeń. To jedno z największych wyzwań.

Nie ma innej drogi. Trzeba utrzymać przychody i mieć mniejsze koszty po to, żeby ci ludzie, którzy zostaną, mieli perspektywę wyższej pensji. To jest jedno z trudniejszych wyzwań.

Czy będzie w końcu można coś łatwo załatwić przez internet na poczcie i czy będą mniejsze kolejki?

Załatwiać przez internet już można. Nawet stronę zmieniliśmy, jeszcze jest mnóstwo poprawek, ale udało się nam.

Kolejki owszem, ale pracujemy przez digitalizację. Najlepiej mieć skrzynkę e-poleconego, która już istnieje. Można dużą część listów poleconych odbierać mailem.

A do paczkomatu Poczty Polskiej będzie można zamówić? Będziecie zwiększać sieć? Będziecie gonić konkurencję?

Będziemy gonić konkurencję. To też jest jedno z wyzwań. Mamy zdecydowanie za małą gęstość paczkomatów. Nie jesteśmy dzisiaj na poziomie konkurencji, jeśli chodzi o usługi kurierskie, ale to jeden z kluczowych elementów planu.