W odpowiedzi na porozumienie amerykańsko-ukraińskie ze strony Rosji płynie sygnał, że podejmie własną decyzję dotyczącą rozejmu. Co to znaczy w języku dyplomacji?
- Na razie, jeżeli chodzi o to zawarte i ogłoszone w najważniejszych szczegółach porozumienie ukraińsko-amerykańskie, Rosja jeszcze zachowuje się bardzo powściągliwie. Tym bardziej, że w dniu, kiedy strony amerykańska i ukraińska rozmawiały w Arabii Saudyjskiej, Rosja skupiona była na atakach dronowych, które przeprowadziła Ukraina poprzedniej nocy. Podkreślano, że to był największy atak ukraińskich dronów na Rosję od początku wojny - pokazywano ofiary cywilne tak, jak Ukraińcy pokazują swoje.
Oddanie tych miast byłoby dramatem
W czasie, gdy toczyły się rozmowy w Arabii Saudyjskiej, Rosji nawoływała, żeby odpowiedzieć adekwatnie rakietami Oriesznik. Deputowany Jednej Rosji mówił nawet, żeby uderzyć w podrzeszowskie lotnisko Jasionka. Zabrał głos również Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji. Zacytuję: „Propozycje krajów zachodu, żeby wysłać misję pokojową na Ukrainę, wyglądają w tej chwili jak próba ratowania tej rządzącej w Kijowie władzy. A co będą chronić owi żołnierze pokoju? Oczywiście resztki kijowskiego nazistowskiego reżimu, który przyjął szereg ustaw, jakie eliminują rosyjską kulturę, język, media, zabronił istnienia kanonicznej ukraińskiej cerkwi prawosławnej”.
To jest bardzo charakterystyczna wypowiedź Ławrowa; trochę później dodał, że nie są tak ważne terytoria, jak właśnie te rzeczy, o których przecież delegacje ukraińska i amerykańska absolutnie nie rozmawiały. Ale to jest jeden z głosów tego chóru, bo Putin - jeszcze parę dni przed negocjacjami, kiedy rozmawiał z matkami, żonami poległych żołnierzy i oficerów - powiedział, że nie odda ani piędzi swoich terenów Ukrainie. I dlatego te dzisiejsze reakcje Rosji na rozmowy amerykańsko-ukraińskie są bardzo powściągliwe. Wszyscy tam czekają na zalecenia Putina. Maria Zacharowa, rzeczniczka prasowa rosyjskiego MSZ, powiedziała wyraźnie, że to są tylko amerykańsko-ukraińskie negocjacje, a o wszystkim i tak będzie się decydowało w Rosji.
Rozumiem, że utrzymywany jest stan wygaszenia nastrojów antyamerykańskich?
- Słusznie pan zwrócił na to uwagę. Ta narracja skończyła się mniej więcej wtedy, gdy Donald Trump zostawał prezydentem USA. To bardzo wyraźnie widać. Antyamerykanizmu nie ma, ale ostatnie 40, 50 dni to w rosyjskiej telewizji, głównie w talk-showach, narracja antyeuropejska skierowana przeciwko Wielkiej Brytanii, Francji (i personalnie prezydentowi Macronowi), w negatywnym kontekście pojawiła się też Polska.
Może być tak, że to, co wczoraj wypracowali w Arabii Saudyjskiej przedstawiciele Stanów Zjednoczonych i Ukrainy, było sondowane albo konsultowane wcześniej z Rosją?
- Nie mamy na to dowodów. Jeden z amerykańskich senatorów (demokrata), krytykuje Trumpa (o czym donosi rosyjski portal Meduza) za to, że przestał dostarczać broń Ukrainie. Mówi dalej, że prezydent USA postawił Ukrainę „na granicy klęski” i Ukraina będzie musiała teraz oddać Rosji ogromne terytoria - bez jakichkolwiek ustępstw ze strony Rosji, bez jakichkolwiek gwarancji ze strony Ameryki.
Kilka miesięcy temu, po wyborach w USA, powiedziałem panu, że główną osią sporu będzie status terytoriów ukraińskich, nad którymi Ukraina jeszcze sprawuje oficjalnie polityczną i militarną pieczę, a które 30 września 2022 roku wojny zostały włączone „konstytucyjnie” do Rosji. To są ważne tereny, znajduje się tam Chersoń, Kramatorsk, Słowiańsk, o które toczą się teraz walki. I gdy Putin mówił, że „swojego nie oddamy”, to prawdopodobnie miał też na myśli te tereny. To jest mniej więcej jedna piąta tego, co Ukraina straciła już na rzecz Rosji. Oddanie tych miast byłoby dramatem. Ale na razie mamy nadzieję przynajmniej na 30-dniowy rozejm. Jednak i co do tego nie możemy mieć jeszcze pewności. Putin może postawić warunki, może nawet podczas spotkania z Trumpem.
Błędem ze strony Ameryki było, że tak łatwo pogodziła się z tym nienatowskim statusem Ukrainy; że głośno oświadczyła: Ukraina będzie musiała oddać zagarnięte przez Rosjan ziemie. Nawet jeżeli tak się stanie, to nie trzeba było tego zawczasu ogłaszać.
Zawieszenie broni na 30 dni jest bardzo potrzebne
Przypomnijmy okoliczności dotyczące tych terenów. W ustawie przyjętej przez Dumę określono, które tereny, gdzie nie dotarli jeszcze żołnierze rosyjscy, powinny należeć do Rosji i o to teraz się Rosja prawdopodobnie upomni.
- Rosja już się o nie upomina w zakulisowych rozmowach. To się stało jeszcze 30 września 2022 roku, kiedy Duma, a potem Putin, ogłosiła „konstytucyjne” włączenie tych obwodów do Federacji Rosyjskiej. Potem Chersoń został wyzwolony, ale formalnie rzecz biorąc – podkreślam: „konstytucyjnie” - należy do Federacji Rosyjskiej. Sądzę, że Putin, kiedy mówił, że nie odda piędzi własnych terenów, ma na myśli te ziemie i te miasta.
Inne warunki brzegowe?
- Intuicja mi mówi - ale też wnioskuję na podstawie obserwacji - że Rosja nie zgodzi się absolutnie na siły pokojowe w Ukrainie. Nie zgodzi się na wpuszczenie do Ukrainy jakichkolwiek sił z państw NATO, nawet jeżeli nie byłyby one pod natowskim sztandarem. Może się zgodzić, żeby były to siły, na obecność których wyrazi zgodę Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, do której jak wiadomo wchodzi Rosja. W tym gremium decyzje są podejmowane jednogłośnie. Czyli wystarczy, że jedna ze stron wyrazi sprzeciw. Rosjanie mówią, są takie opinie, że zgodziliby się na obecność wojsk chińskich. Co to oznacza? Jak do tego odniesie się Ameryka?
Udział Donalda Trumpa w Moskwie podczas Parady Zwycięstwa 9 maja? Czy to political fiction?
- Gdyby Donald Trump zgodził się na takie uczestnictwo, byłaby to ogromna klęska zarówno jego, jak i jego Ameryki. Także klęska dla tych ludzi, którzy widzą tak, jak my przyszłość transatlantyckiego świata. Ale na szczęście Donald Trump powiedział, że absolutnie do Moskwy się w tym czasie nie wybiera. Będzie tam jednak przywódca Chin.
Teraz do Moskwy wybiera się przedstawiciel Stanów Zjednoczonych, w tym tygodniu odbędą się rozmowy amerykańsko-rosyjskie. Czy to jest dobry grunt do rozmów o rozejmie?
- Nie wiem czy dobry, w każdym razie prawdopodobnie konieczny. Sądzę, że Moskwa tak sobie zażyczyła. Nie są to jeszcze na szczęście rozmowy decydujące. Spotkanie Trumpa i Putina na pewno odbędzie się poza Rosją.
Wczorajsze rozmowy w Arabii Saudyjskiej zbliżyły nas do pokoju?
- Chciałbym powiedzieć, że tak. Cenny będzie na pewno ten 30-dniowy rozejm, ale też wymiana jeńców wojennych, jak to planuje Zełeński. Także więzionych Ukraińców w Rosji, bo wiemy w jakim stanie oni powracają. Mam na myśli nie tylko jeńców wojennych, ale również tych aresztowanych na terenach zagarniętych przez Rosję. Również powrót dzieci, które wywieziono bezprawnie do Rosji. Zawieszenie broni na 30 dni jest bardzo potrzebne.