Zanim o pracach pana resortu, pytanie o zarys programu mieszkaniowego „Klucz do mieszkania”, który zaprezentował pana partyjny kolega, minister Paszyk. To jest w ogóle dobry moment na informacje dotyczące jednego z komponentów programu, czyli pierwszych kluczy? Od miesięcy przecież obserwujemy stabilizację na rynku mieszkaniowym, a nawet lekkie korekty cen. Nie wiadomo, co się teraz wydarzy.
- To dobry moment. To potrzebna rzecz dla Polek i Polaków. To nie jest program pisany pod mityczne potrzeby. On jest pisany pod potrzeby, które zgłaszają nam na spotkaniach młodzi ludzie, osoby, które czekają na swoje pierwsze mieszkanie. Oni potrzebują wsparcia państwa. To program szeroki. Nie chodzi tylko mieszkania, ale też chodzi o zapaść demograficzną. Musimy temu przeciwdziałać. Ten program to nie tylko kupno mieszkania na rynku wtórnym, co ma ograniczyć ewentualny wpływ deweloperów. To kupno mieszkania od osoby, która ma je minimum 5 lat… To też budownictwo społeczne.
Czyli to ma wyeliminować flipperów.
- Tak. Ma wyeliminować tych, którzy chcą zarobić na mieszkaniach, nie tych, którzy mieszkanie chcą po prostu sprzedać, bo choćby przenoszą się do większego. W tym programie będą środki dla samorządów na budownictwo społeczne, mieszkania komunalne. To będzie w tym programie. Nigdy nie mówiliśmy, że jesteśmy przeciwko temu programowi.
Minister Paszyk podkreślał, że ani złotówka nie popłynie do dewelopera. Mówił o wsparciu przede wszystkim tych, którzy będą kupować na rynku wtórnym. Co teraz w takim razie się wydarzy? Spodziewa się pan wzrostu cen na rynku wtórnym? Może zamrożenie inwestycji deweloperskich i zmniejszenie podaży?
- To coś na wzór programu Mieszkanie dla Młodych. Dopłaty do metra, działania gmin, które to mogą zmienić ze względu na lokalizację. To program elastyczny. Liczymy, że przy większej liczbie oddanych nowych mieszań, część osób zbędzie swoje mieszkania i na rynku będzie ich więcej. Wtedy ceny nie wzrosną. Dopłata do takiego wsparcia jest potrzebna. Sukces Mieszkania dla Młodych to pokazał.
Zarys programu mieszkaniowego poznajemy w kampanii prezydenckiej. Ustawę wiatrakową nazwałby pan ofiarą właśnie tej kampanii? Nie ma jej, żeby wyborców nie straszyć wiatrakami?
- Nie. Ta ustawa jest właściwie gotowa. Dodajmy jeden komponent po zapowiedzi premiera Tuska. To repowering. W lokalizacjach, gdzie stoją już elektrownie wiatrowe, gdzie są dobre miejsca, ale turbiny są sprzed 10-15 lat, chcemy montować cichsze, bardziej przyjazne środowisku i ludziom, o większej mocy turbiny. W uproszczonej ścieżce pozwoli to na zwiększenie mocy tam, gdzie energia jest już pozyskiwana. Dodajmy to do tej ustawy. Co do odległości jest konsensus między wszystkimi resortami. Właściwie jesteśmy gotowi, żeby trafić na Stały Komitet Rady Ministrów. To nie jest ofiara kampanii prezydenckiej. Straty wśród elektoratu koalicji 15 października z powodu nieprzyjęcia tego rozwiązania byłyby większe niż zyski wśród tych, którzy i tak nigdy nie zrozumieją potrzeby transformacji energetycznej.
Wiele osób spodziewało się, że o odmrożeniu energii wiatrowej, lądowej usłyszymy w poniedziałek na Giełdzie Papierów Wartościowych. Niczego takiego nie powiedział premier Tusk. Rzeczywiście będzie ta ustawa procedowana jeszcze w kampanii prezydenckiej?
- Premier Tusk wie, że toczą się prace. Tydzień wcześniej, na wydarzeniu otwierającym budowę morskiej farmy wiatrowej Baltica II, premier zapowiedział, że jesteśmy blisko tej ustawy. To wielka ustawa. To nie tylko odległość, ale też przyspieszanie procedur. To jest hamulcowym tej inwestycji. Wszystko zostało wynegocjowane. Myślę, że prezydent Duda byłby w stanie to podpisać, bo odległość 500 metrów była przedłożona przez poprzedni rząd. Na etapie prac parlamentarnych zwiększyło się to do 700 metrów, ale rząd premiera Morawieckiego mówił o 500 metrach.
Przed wyborami? Jest kwestia podpisu prezydenta z jednej strony. Z drugiej strony są ewentualne niepokoje społeczne związane z wiatrakami.
- My na te niepokoje odpowiadamy jasno. Wszędzie musi być uchwała rady gminy, wspólnoty lokalnej. Bez tego inwestycja nie powstanie. Są też korzyści. 10% tańszy prąd dla tych, którzy będą blisko wiatraków. Zrobimy wszystko, żeby jak najszybciej zamknąć prace na poziomie rządu. Potem to trafi do parlamentu.
Przed wyborami?
- Liczymy, że będzie to przed wyborami. Chcemy tego. To pewnie deklaracja wielu resortów i parlamentarzystów.
To pewne, że nabór wniosków do programu Czyste Powietrze ruszy 1 kwietnia? Tyle słyszeliśmy o nieprawidłowościach, ale nie widać, żeby ktoś poniósł konsekwencje z tego powodu.
- Jest wiele wniosków do prokuratury złożonych. O nieprawidłowościach na bieżąco informowaliśmy też Krajową Administrację Skarbową. To dotyczyło wwożenia do Polski niecertyfikowanych urządzeń. Pracują audytorzy. Są też działania UOKiK. Uszczelnimy też program. On ruszy 1 kwietnia. Będzie uszczelniony, żeby nikt nie stał się ofiarą nieuczciwych wykonawców. Będzie wypłata na konto beneficjenta, nie wykonawcy. Będzie audyt energetyczny. W niewłaściwych budynkach nie będzie możliwości instalowania pomp ciepła. Wreszcie uszczelnienie listy, żeby to były dobre urządzenia, certyfikowane. Zaufanie do tego programu będzie dalej bardzo wysokie.
Zmian rzeczywiście jest więcej, m.in. obowiązkowa termomodernizacja. Czy będzie dofinansowana wymiana urządzeń na piece gazowe? Na przykład Tarnów apelował o to do ministerstwa.
- Jak słyszę deklaracje ministra Bolesty, który za to dopowiada, dziś nie ma możliwości dofinansowania pieców gazowych ze środków unijnych. Jest jednak deklaracja, żeby ze środków krajowych może to robić. Pracujemy nad takim programem, który by to wsparł ze środków krajowych. Jest wysokie zapotrzebowanie. Pracujemy, żeby w programie zachować możliwość dofinansowania do tych piecyków, które spełniają normy ekoprojektu. To jeden z wniosków po konsultacjach, który uwzględniliśmy.
Czyli dofinansowanie do pieców gazowych w ramach programu Czyste Powietrze? Czy to jakiś inny program?
- Na dziś z Czystego Powietrza jest to bardzo trudne z punktu widzenia prawa europejskiego. Jak nie będzie to możliwe, stworzymy programy krajowe.
Zupełnie osobne programy, poza Czystym Powietrzem?
- Tak. To program, który będzie wymagał konsultacji z samorządem. To jest potrzebne. Jak UE będzie miała jasne stanowisko, będą komponenty krajowe na podobnych zasadach.
Z powodu tego przestoju w przyjmowaniu wniosków, Polski Alarm Smogowy wylicza, że nie zostanie wymienionych około 100 tysięcy pieców. Jakie są wyliczenia ministerstwa? Jakie będą skutki tego wstrzymania? Mówił pan o nieprawidłowościach, no ale też musimy powiedzieć, że trochę to wstrzymało program.
- Brak uszczelnienia procedur mógłby doprowadzić do tego - szkoda, że PAS o tym nie powiedział – że mogłyby zostać wstrzymane środki europejskie. Nieszczelność programu, wyłudzanie pieniędzy jest podstawą dla UE do negowania kolejnych transz środków. Po to jest uszczelnienie. Nadganiamy złożone wnioski. Długo czekaliśmy na załatanie dziury budżetowej po naszych poprzednikach. Procedowane są wnioski już zgłoszone, żeby w kolejnej edycji nie było zwłoki. To przyspieszy procedowanie i zagwarantuje lepsze procedury.