Komisja Europejska opublikowała listę 47 inwestycji na terenie Unii Europejskiej, które mają zapewnić wspólnocie bezpieczeństwo surowcowe. W Polsce to będą dwa projekty. Na terenie Azotów w Puławach ma powstać rafineria metali ziem rzadkich, a w Grodzisku Mazowieckim zakład recyklingu baterii i odzyskiwania niklu, miedzi, kobaltu, litu i tak dalej. Jak pan ocenia ten wybór Komisji Europejskiej i co to da Polsce?
- To da Polsce gwarancje, że w łańcuchu dostaw, jak chodzi o odbudowę przemysłu europejskiego. To element reindustrializacji Europy. Polska będzie silnym ogniwem w tym łańcuchu. Mówimy o minerałach ziem rzadkich, ale jak chodzi o szereg innych komponentów, choćby w zakresie miedzi, Polska jest dzisiaj strategicznym partnerem dla wielu sojuszników w UE. Wiele form korzysta z tych surowców. To da naszej gospodarce jeszcze silniejszą pozycję.
Takie inwestycje w Polsce - rafineria i zakład recyklingu baterii - wiązać się będą z konkretnymi kosztami środowiskowymi, no i co za tym idzie społecznymi?
- Podstawową funkcją, o jaką wszyscy musimy zadbać, jest bezpieczeństwo. To nie tylko bezpieczeństwo militarne, ale odbudowa łańcucha dostaw w Europie. Nie możemy być uzależnieni od innych państw i kontynentów. Nie tylko przerwanie łańcucha dostaw z powodu wojny, kryzysu energetycznego, ale nawet takie sytuacje jak wypadek na Kanale Sueskim może doprowadzić do wzrostu cen i inflacji, bo zabraknie komponentów. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Dziś te technologie są na tyle bezpieczne i dobrze przygotowane, że nie będą budziły wątpliwości.
Rząd przyjął ustawę wiatrakową. Co dalej? Jeśli Koalicja 15 października zdecyduje się na jej przyjęcie przed wyborami prezydenckimi, no to ustawę może zawetować albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego prezydent. Będzie to oznaczać zamrożenie energetyki wiatrowej być może na kolejne lata.
- Od lat mamy zablokowaną energetykę wiatrową. My pracowaliśmy w ostatnich miesiącach, żeby te zapisy nie budziły żadnych kontrowersji. 500 metrów to też założenie premiera Mateusza Morawieckiego. Odległość 700 metrów i zasada 10H miały miejsce po poprawkach w Sejmie ówczesnej koalicji, bo to był deal polityczny pomiędzy Solidarną Polską i PiS. Nasz projekt jest dobrze przygotowany, przedyskutowany z samorządowcami, inwestorami. To daje gwarancję bezpiecznej odległości od zabudowań. Wszędzie musi być uchwała rady gminy. Są bufory odległości od dróg i przyrody. To powinno zaważyć na tym, że prezydent Duda to podpisze. Przyspieszamy i wypełniamy nasze deklaracje. Do końca marca ustawa miała się pojawić na poziomie rządu. Tak się stało. Niebawem znajdzie się w parlamencie.
Sondowali państwo środowisko prezydenckie? Sprawa jest o tyle poważna, że wiatraki krytykują w kampanii prezydenckiej i Karol Nawrocki, i Sławomir Mentzen. W ten sposób prezydent mógłby w jakimś sensie włączyć się w kampanię.
- Tak. Będziemy na ten temat rozmawiać. Możliwe, że nie tylko strona koalicyjna, ale opozycja też wniesie poprawki. Pochylimy się. Chcemy merytorycznie rozmawiać. Te zarzuty Karola Nawrockiego są absurdalne. Ustawa nie była procedowana po cichu. My wszystkie ustawy procedujemy w trybie rządowym, nie poselskim. To jest wydyskutowane, jest o tym głośno. Odległość 500 metrów jest bezpieczna, ale decyduje wspólnota lokalna – rada gminy. Zarzuty Karola Nawrockiego są absurdalne. Jak będzie potrzebna rozmowa z Pałacem Prezydenckim, podejmiemy te rozmowy.
W poniedziałek ma ruszyć po przerwie kilkumiesięcznej przyjmowanie wniosków do programu Czyste Powietrze. Jednak do nowych przepisów uwagi zgłasza Polski Alarm Smogowy. Po pierwsze zwraca uwagę, że brakuje podstawowego narzędzia chroniącego beneficjentów przed nieuczciwymi firmami, czyli listy rekomendowanych wykonawców. Dlaczego zabrakło takiej listy?
- Część uwag skierowanych do nas od strony organizacji takich jak Polski Alarm Smogowy zostały uwzględnione w programie. Dziękuję za to stowarzyszeniom, stronie społecznej. Oni są aktywni. W tym zakresie to by mogło jednak ograniczyć liczbę wykonawców. Wprowadziliśmy zasadę, aby głównym narzędziem takiej ochrony na ten moment było wprowadzenie instytucji pewnego operatora, który też wskaże wykonawcę, a wykonawca będzie musiał spełnić konkretne wymogi. Będzie musiał funkcjonować na rynku, będzie musiał mieć odpowiednie zabezpieczenie finansowe. Środki trafią na konto beneficjenta, nie wykonawcy. Będzie kontrola. Te zabezpieczenia są wystarczające. Jak będzie potrzeba, NFOŚ to uszczelni jeszcze. Blisko 1000 gmin zgłosiło się jako operatorzy programu. Uszczelnienie jest duże.
Po drugie, brak wieloletniego planu programu Czyste Powietrze, na który mamy obecnie 10 miliardów złotych. Co będzie, gdy skończą się te pieniądze?
- Program się zmienia. Dlatego jest dwuletni horyzont. 10 miliardów środków to wielkie środki. One wystarczą na lata. Dotychczas – to dane na 24 marca – w ramach Czystego Powietrza wydaliśmy 38 miliardów złotych. Te 10 miliardów zabezpieczają nas na długi czas. Wiemy jednak, że proces wymiany źródeł ogrzewania i termomodernizacji potrwa lata. Szereg instytucji gwarantuje nam jednak wsparcie.
Jeszcze jedna uwaga, którą zgłasza Alarm Smogowy. Chodzi tutaj o najuboższych. Według Alarmu program w nowej wersji może ich wykluczyć. To jest ten przykład rodziny o niskich dochodach mieszkających w dużym domu, która jednak nie przekracza limitu 140 kWh na metr kwadratowy, a płaci krocie z uwagi na powierzchnię. Takie rodziny - zwraca uwagę Alarm Smogowy - mogą być wykluczone, jeśli chodzi o tę najwyższą dotację.
- Fundamentalne dla takich przypadków będzie przeprowadzenie termomodernizacji. To powinien być pierwszy krok. Ten wskaźnik, który został przez pana redaktora i Polski Alarm Smogowy podniesiony i przytoczony, to wskaźnik, który wynika z audytów energetycznych, ze stanowiska ekspertów. Nasze analizy wskazują, że jednak nie będzie to blokujące dla najuboższych. Po termomodernizacji będzie można te wskaźniki wypełnić i ubiegać się o środki z Czystego Powietrza.
Co zmienia ogłoszone porozumienie między Ukrainą i Rosją ws. zaniechana ataków na Morzu Czarnym, ataków na infrastrukturę energetyczną w zakresie bezpieczeństwa, także żywnościowego. To poważny krok?
- To krok, o ile on będzie faktyczne wykonany przez Rosję. Do tej pory Rosja udowodniła, że umów nie dotrzymuje. Mimo deklaracji, wszyscy widzimy, że strona rosyjska napiera na froncie, napiera w agresji. Niestety ich słowa nie idą z czynami.
Widzimy, że te ataki się nawet nasilają...
- Dziś trudno jest powiedzieć, jak potoczą się rozmowy. Ten sprawiedliwy pokój był pewnym zaskoczeniem dla strony rosyjskiej. Wydawałoby się, że brak wspólnego stanowiska Ukrainy i USA będzie szansą dla Rosji. Jednak USA siadło do rozmów z Ukrainą. Dobrze, że wypracowują wspólne stanowisko.