Mieczysław Gil - od 1963 przez dwadzieścia lat pracownik Huty im. Lenina. Do marca 1981 członek PZPR, działacz "Solidarności". Przewodniczący Komisji Robotniczej Hutników w Hucie i Lenina w Krakowie. Za zorganizowanie strajku w hucie po wprowadzeniu stanu wojennego skazany na 4 lata więzienia. Zwolniony w listopadzie 1983 na mocy amnestii. jeden z liderów podziemnej Solidarności w Małopolsce. Uczestnik Obrad Okrągłego Stołu. W wyborach 4 czerwca zdobył największą ilość głosów ze wszystkich kandydatów Komitetu Obywatelskiego Solidarności. W wyborach prezydenckich w 1991 popierał Lecha Wałęsę. Przez kilka następnych kadencji poza parlamentem. W 2010 został wybrany senatorem z województwa świętokrzyskiego popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Mieczysławem Gilem:
Jak panowie weszli na salę, to jakie emocje temu towarzyszyły? To była nadzieja czy nieufność, obawa i lęk?
- To była nadzieja i niepewność. Nadzieja, bo "Solidarność" zawsze mówiła, żeby rozmawiać o tworzeniu zgody na legalne funkcjonowanie "Solidarności" i na reformy. Było jednak jeszcze przeczucie, że oni mogą coś jeszcze wykombinować.
Miał pan poczucie, że to historyczny zwrot? Że po tym dniu nic nie będzie takie, jak było?
- Po rozpoczęciu jeszcze nie. Miałem też takie psychologiczne ograniczenie w patrzeniu na rzeczywistość. Dzieliłem się tym z ludźmi. Pytałem, czy nawet jak nastąpią zmiany, to czy my będziemy w stanie spełnić wymagania? Chodziło o współuczestniczenie w rządzeniu. My nie przewidywaliśmy aż takiej zmiany. Jak się przeczyta porozumienie Okrągłego Stołu i zobaczymy, co się stało, że wybory były wygrane w 35%, to staje się to widoczne.
Pan chyba uzyskał jeden z najlepszych wyników. To było 89% z okręgu wyborczego w Nowej Hucie.
- Tak. Te fundamentalne zmiany zaczęły się od początku funkcjonowania Sejmu. Przy Okrągłym Stole nie podpisywaliśmy planu Balcerowicza.
Jak pan patrzy na te zmiany po 25 latach?
- Plusy to demokracja, wolność, funkcjonowanie samorządów. Minusem jest gospodarka. Po zmianach, po planie Balcerowicza, który w swoim założeniu był słuszny, praktyka nie była konsekwentna. Zbyt dużo firm uległo likwidacji. Tak być nie musiało. Stąd wzrastało bezrobocie i ono się utrzymuje. Teraz nie powstają duże firmy. Małe są i chwała im za to, ale wszędzie o wszystkim decyduje przemysł. On daje przychód, wpływ do budżetu i miejsca pracy. My początkowo patrzyliśmy tak, że jest bezrobocie, ale dobrze bo wszędzie jest i nie jest aż tak źle. Jednak polska rzeczywistość była inna. W Anglii każdy miał zaplecze finansowe. Tutaj ludzie mieli środki maksymalnie na miesiąc życia.
Jak by pan popatrzył na te 25 lat z własnej perspektywy? Był pan posłem, senatorem, startował pan z różnych partii.
- Nie startowałem z żadnej partii.
Z różnych list.
- Dokładnie. Nawet otworzyłem pierwszą listę komitetu przy Lechu Wałęsie. Do dzisiaj funkcjonuje bezpartyjnie, ale uznaje system partyjny. Mam także własne sympatie.
Co było pana osobistą porażką i sukcesem przez te 25 lat?
- Życie mi się szczęśliwie układało, chociaż majątku się nie dorobiłem. Byłem ciągle pod obserwacją. Nawet gdybym chciał próbować „skręcać na lewo” to moje związki w Hucie były jasne. Ludzie i tak rozsiewali plotki, że mam jakieś stacje benzynowe. Nawet w tym studiu mnie pytano o te bogactwa. Powiedziałem, że jak ktoś znajdzie te moje stacje, to ma za darmo tankowanie. Były potem telefony do domu, że nareszcie wszystko powiedziałem. Takie było życie. Ludzie podejrzewali, niektórzy ludzie dochodzili przecież nielojalnie do majątku. Ja jestem wierny zasadom "Solidarności".
Jakby miał pan poszukać osoby, która by symbolizowała te 25 lat, to kto by tą osobą był?
- Mamy z tym trudność. Z pewnym okresem kojarzy się bezwzględnie Lech Wałęsa, ale jest też okres jego prezydentury. On mógł wiele zrobić, ubolewam, że konstytucję III RP przyjęto w 1997 roku i to wcale nie z inicjatywy obozu "Solidarności". Zrobił to Aleksander Kwaśniewski. Myśmy to powinni zrobić od razu.
Wymienił pan dwa nazwiska obok siebie: Wałęsę i Kwaśniewskiego. Można to uznać za pluralistyczną odpowiedź?
- Kwaśniewskiego wymieniłem jako tego, który tę konstytucję doprowadził. Były prezydent Kwaśniewski był przygotowany do funkcjonowania w świecie mediów, przepływu informacji, pokazywania się. Pamiętamy ten czas. My przyszliśmy ze szczerymi intencjami, a nie kalkulowaliśmy, jak się sprzedać, żeby nas kupili wyborcy.
Czyli mamy problem, żeby znaleźć jedną osobę, która by symbolizowała te 25 lat.
- Jest wiele takich osób. Nie dziwmy się temu. "Solidarność" była potężna, tam było wiele osób i trudno wskazać jedną osobę.
Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego
Partner Główny :