Co znów dzieje się z kładką na Ludwinów, bo wczoraj wszyscy zostaliśmy zaskoczeni informacją, że Prokuratura Rejonowa Kraków Śródmieście Zachód złożyła do wojewody małopolskiego sprzeciw wobec decyzji prezydenta Krakowa zatwierdzającej projekt budowy. Co to oznacza? Czy inwestycja, która ruszyła jest zagrożona?
Inwestycja trwa, kolejny etapy są realizowane. Dowiedzieliśmy się o tym wystąpieniu prokuratury - ono wpłynęło też do Wydziału Architektury Urzędu Miasta Krakowa i to tam wniosek prokuratury będzie rozpatrywany. Zobaczymy jak to dalej pójdzie, na razie jak to się potocznie mówi „jesteśmy w prawie”. Ostateczne pozwolenie na budowę jest ważne. Warto dodać, że nie było od niego żadnych odwołań. Ono zostało wydane w 2022 roku. Później od decyzji, kiedy została ona wydana, nie było żadnych odwołań. Poczekamy na to, co Wydział Architektury nam powie - czy są jakieś przesłanki do ewentualnego uchylenia tej decyzji, czy nie. Realizacja inwestycji trwa.
Ile to może zająć Wydziałowi Architektury?
Sprawa jest bardzo świeża, nie chcę się wypowiadać za koleżanki i kolegów z Wydziału Architektury. Myślę, że do końca miesiąca powinniśmy mieć jakieś stanowisko w tej sprawie. Wniosek wpłynął do urzędu miasta bodajże ostatniego dnia lipca, więc teraz Architektura będzie się pochylała nad nad sprawą i zobaczymy jakie będą jej rozstrzygnięcia.
Prokuratura złożyła ten sprzeciw w związku z wnioskiem Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Mariusz Waszkiewicz - szef tego towarzystwa twierdzi, że kładka Kazimierz - Ludwinów to przeskalowana inwestycja, która zaburzy panoramę miasta, będzie szkodliwa dla drzew i niebezpieczna dla nietoperzy. Waszkiewicz ma doświadczenie w walce z inwestorami. Jego wniosek do sądu na kilka lat zablokował przebudowę szkieletora. Czy nie boi się pan, że z tą kładką będzie podobnie?
Trzymamy się tego, co w tej chwili jest ustalone. Te argumenty, które poruszają przyrodnicy - my je znamy. One były wielokrotnie wyjaśniane na wielu etapach i mieszkańcom, którzy do nas w tej sprawie pisali i innym stowarzyszeniom, więc naprawdę nie ma zagrożenia dla przyrody w związku z budową tej kładki. Jest to dość pokaźna, 130-metrowa konstrukcja, ale w związku z nią usunięto jedynie dwa drzewa, które kolidowały z budową, a trzecie zostało przeniesione. Pozostałe drzewa - o czym też mówiliśmy - nie doznają żadnego uszczerbku. Poruszano też argument, że trzeba będzie przeprowadzić cięcia techniczne w związku z rampami najazdowymi po stronie Kazimierza - otóż po tym jak wprowadziliśmy korekty do projektu - takich cięć nie będzie. Co więcej, asfaltowa alejka, która w tej chwili jest na górnym bulwarze będzie wymieniona. Ta nawierzchnia będzie przepuszczalna, więc dużo lepsza dla środowiska niż ta, która jest teraz. Aranżacja zieleni już po realizacji tego zadania będzie kompatybilna, czyli będzie się zgadzała z projektem „Wisła – łączymy”, który realizuje Zarząd Zieleni Miejskiej, więc już nie trzeba będzie później tam nic zrobić. Co do nietoperzy, to faktycznie pojawił się taki argument. Na nasze zlecenie zostało przebadane to środowisko przyrodnicze, które tam jest. Mamy też opinię Zarządu Zieleni Miejskiej w tej sprawie, która stwierdza, że bytowanie nietoperzy w tym rejonie nie jest zagrożone, ponieważ ich tam po prostu nie ma. Nie było ich na tych usuniętych i przesadzonych drzewach. Nietoperze mają tak, że wolą gatunki drzew, które nieco chorują, ponieważ tam jest więcej owadów, grzybów, które są naturalnym pokarmem dla tych osobników. Drzewa, które rosną w tej zabytkowej alei Klonowej - one są w dobrym stanie. Nie stwierdzono tam jakiś ubytków czy odchodzenia kory, gdzie też nietoperze lubią sobie bytować. Co więcej, być może w przyszłości nasza kładka będzie też miejscem gdzie nietoperze będą bytowały, bo ten gatunek bardzo upodobał sobie w ogóle mosty, estakady, miejska gdzie może się schować.
Nie zmienia to faktu, że z kładką na Ludwinów problemy są od lat. Konkurs na przeprawę został rozstrzygnięty w 2006 roku. 18 lat temu zmieniano jej lokalizację, przerabiano projekt i ostatnie zmiany miały związek z sygnałami ze strony UNESCO, że kładka może doprowadzić do wykreślenia Krakowa z listy światowego dziedzictwa. Jak rozumiem były jakieś zmiany i już takiego niebezpieczeństwa nie ma?
Tak, były zmiany zaproponowane przez panią konserwator. Właściwie to korekty. W tej chwili wprowadzamy je w życie, a efektem będzie to, że przede wszystkim najazdy po stronie Kazimierza będą niższe, co przełoży się właśnie między innymi na to, że nie będziemy musieli przycinać drzew, które rosną na górnym bulwarze, a cała konstrukcja obniży się o około 2 m. To też będzie taką wartością dodaną, ponieważ ta wysokość kładki była kością niezgody między nami – inwestorem, a grupą mieszkańców po stronie Kazimierza.
To na koniec powiedzmy jeszcze co teraz dzieje się przy bulwarach? Zakładając, że budowa nie zostanie zatrzymana, to kiedy kładka będzie w końcu gotowa?
W tej chwili wykonawca prowadzi palowanie. Budowane są fundamenty kładki - na razie po stronie Kazimierza, wcześniej przeprowadzone były prace przygotowawcze. Kilkanaście dni temu przypłynęła barką palownica po to właśnie żeby nie utrudniać życia mieszkańcom. Ona już stoi, została uzbrojona, rozpoczęła pierwsze palowanie. Kilka dni temu komunikowaliśmy, że natrafiliśmy na inny, bardzo twardy grunt po stronie Kazimierza, co przełoży się na nieco wolniejsze tempo tych prac, ale zakładamy, że już w połowie sierpnia ten etap palowania zakończy się i dzięki temu będziemy mogli na dolnym bulwarze udostępnić mieszkańcom, rowerzystom i pieszym korytarz tak, żeby łatwiej było tamtędy przejeżdżać czy przechodzić. Wtedy palownica przepłynie na drugą stronę Wisły, na stronę Ludwinowa i będzie tam przygotowywała fundamenty. Zakładamy, że jeżeli nic nieoczekiwanego się nie wydarzy, to na koniec roku powinniśmy mieć już gotowe podpory po obu stronach Wisły. W kolejnym roku zaplanowana jest realizacja samej konstrukcji kładki – pomostów, które połączą oba brzegi Wisły. Mamy nadzieję, że w pierwszej połowie 2026 roku - planowy termin jest bodaj na czerwiec - inwestycja się zakończy. Jak to będzie - to się okaże. Oczywiście można powiedzieć, że to projekt „z brodą”, bardzo długo przygotowywany. Wiele elementów było przeciwko temu żeby tę inwestycję realizować: był brak pieniędzy, problemy formalne. Wszystkie te sprawy zostały zakończone. Wyłoniliśmy wykonawcę, mamy podpisaną umowę. Wykonawca prowadzi prace i mamy nadzieję, że uda się te prace zakończyć.