Zamknięte krakowskie Planty/Fot. M. Lasyk
Czego nauczyła nas pandemia?
Wspomnienia z tego okresu są skrajnie różne. Dla jednych to był czas chaosu, utraty pracy i niepewności, dla innych – okazja do zwolnienia tempa i ponownego przemyślenia priorytetów. Dorota Majkowska-Szajer w ramach projektu "Nasze życie w czasach zarazy" zebrała 1500 ankiet, w których ludzie dzielili się swoimi przeżyciami z okresu pandemii.
Niektórzy znaleźli się w komfortowej sytuacji, inni w mocno kryzysowej. Zostaliśmy wytrąceni z naszej codziennej rutyny, z tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni i nagle trzeba było się ze wszystkim zmierzyć.
To, co wielu z nas zapamiętało, to niespotykana wcześniej cisza. Brak samochodów na ulicach, zawieszone loty, opustoszałe miasta.
To słońce za oknem. Przestały jeździć samochody, latać samoloty, słychać było ptaki. To też było jedno z takich doświadczeń. Było cicho, czasem było słychać, jak sąsiedzi sobie puszczają muzykę albo zaczynają robić remont. Tak naprawdę jedno z takich fundamentalnych doświadczeń to doświadczenie ciszy.
Czy ten czas coś w nas zmienił? Przez chwilę wielu ludzi miało poczucie, że pandemia była szansą na lepsze życie, na bardziej świadome wybory.
Zorientowaliśmy się dzięki temu przestojowi, że dużo było w tym naszym codziennym, zwykłym życiu rzeczy, które akceptowaliśmy przez nieuwagę. Nagle okazało się, że nie musimy codziennie dojeżdżać do pracy, że można pracować w domu albo że możemy nie wychodzić na spotkanie, kiedy nie mamy na to ochoty.
Te przemyślenia nie do końca przełożyły się na trwałe zmiany społeczne. Po pięciu latach wiele osób wróciło do starego trybu życia, do pośpiechu i zapominania o tym, co wydawało się tak ważne w czasach lockdownu.
(cała rozmowa do posłuchania)
Dorota Majkowska-Szajer/fot. Sylwia Paszkowska
Pandemiczne przedmioty, relacje i przemoc
Jednym z ciekawszych aspektów badań były pandemiczne przedmioty, które w tamtym czasie nabrały szczególnego znaczenia. Oczywistym symbolem pandemii były maseczki i dresy, ale oprócz nich pojawiły się inne nieoczekiwane przedmioty codziennego użytku.
Dres ma taki rewers w postaci odpowiedzi: niczego już nie potrzebuję. To znaczy, że nie muszę mieć nic ekstra. Wystarczą mi tylko te podstawowe rzeczy. Co było ważne? Ciepła woda w kranie. Okazało się, że mam tak dobrze, bo mam gdzie mieszkać, mam dach nad głową, mam komputer, mam telefon, dzięki któremu jestem w jakimkolwiek kontakcie ze światem.
Pandemia przyniosła także renesans domowego gotowania. Pieczenie chleba stało się nie tylko modą, ale wręcz sposobem na odzyskanie kontroli nad rzeczywistością.
Trochę wynikało to z tego, że rzeczywiście czasu nagle się znalazło dużo, ale trochę też chyba z tego, że te wyprawy po zakupy zaczęły się kojarzyć z zagrożeniem. Im bardziej można było zapewnić sobie jedzenie w bezpieczny sposób, tym bardziej to było cenne. Zapasy makaronu, puszek, pełna lodówka to wszystko dawało poczucie bezpieczeństwa i to, że panujemy nad rzeczywistością.
Zdjęcie ilustracyjne/Fot. pixabay
Jednym z najbardziej przejmujących wniosków z badań było to, jak pandemia wpłynęła na relacje międzyludzkie. Z jednej strony ludzie pomagali sobie nawzajem, organizowali akcje wsparcia, robili zakupy dla sąsiadów. Z drugiej strony pandemia ujawniła także mroczniejsze aspekty izolacji. Wiele osób doświadczyło przemocy domowej, której nie było jak zgłosić.
Były problemy z ochroną zdrowia, z edukacją. Jedna z kobiet odpowiadając na pytanie, co zapamięta z pandemii, odpowiedziała, że przemoc męża i że się go boi. Ankiety były anonimowe. Pamiętam mobilizację w nas, by znaleźć adresy, telefony, instytucje, które mogą udzielić pomocy. Dotarło do nas, że dla wielu osób nie był to sielankowy czas sadzenia roślin w ogródku czy nasłuchiwania ptaków, ale czas zamknięcia z oprawcami w bardzo ciasnej przestrzeni, bez wyjścia i możliwości reakcji.
Patrząc na czas pandemii z perspektywy pięciu lat, można się zastanowić, ile z tych doświadczeń zostawiło trwały ślad. Czy nauczyliśmy się czegoś? Czy zmieniliśmy swoje życie na lepsze? Być może niektórzy tak. Może w pojedynczych biografiach pozostało więcej uważności, więcej spokoju, więcej świadomości tego, co naprawdę ważne. Jako społeczeństwo? Wydaje się, że wróciliśmy do starych schematów. Wciąż gonimy, wciąż walczymy o rzeczy, które w czasie lockdownu wydawały się mało istotne.