Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr. Mariuszem Makowskim, psychologiem społecznym z Uniwersytetu Ekonomicznego.

Spin doctor w polityce to mózg czy demon?

- Stawianie sprawy w sposób czarno-biały zawsze zafałszuje rzeczywistość. Jakby był jednak wachlarz szarości, to na jednym biegunie będą takie osoby jak Piotr Tymochowicz, który mówił, że z każdej osoby może wykreować produkt wyborczy. On mówił, że każdego człowieka promuje się jak płyn do protez. To byłby jeden biegun ludzi, którzy wszelkimi sposobami, socjotechnikami i trikami, twierdzą, że potrafią zrobić coś z niczego. Na drugim biegunie byliby specjaliści, doradcy czy suflerzy. Oni mają umiejętności, których nie ma kandydat, i się nimi dzielą. Pomiędzy nimi jest jeszcze cała rzesza ludzi, którzy działają trochę w tę a trochę w inną stronę.

 

Czyli pośrodku byłby taki Gepetto, który korzysta z półproduktów?

To idzie w stronę demonizowana. Sama nazwa – spin doctor, osoba, która jest od tego, żeby interes był w ruchu. Dzisiaj mamy inne czasy. To dzisiaj oblig. Ktoś, kto jest pewny siebie i uważa, że sobie poradzi, bo jest szlachetnym, prostym człowiekiem, ale doświadczonym, nie będzie się posiłkował innymi, to zdradza ignorancję, butę i pewność siebie. Dzisiaj mamy czasy totalnej obserwacji wyborców za pomocą technologii. Jesteśmy nagrywani, dane w sieci mogą być agregowane. Każde nasze posunięcie może być w odpowiednim momencie wyciągnięte i pokazane w złym świetle. Dlatego potrzebujemy tego doradcy, który nas poprowadzi za rękę lub zaproponuje inne zachowanie w danej sytuacji.

 

Jeden z politologów z UJ mówił w Radiu Kraków, że zdumiała go burza wokół suflera Bronisława Komorowskiego i Andrzej Dudy. Jak tłumaczył, czwarta władza to nie media, ale eksperci. Tak profesjonalizuje się polityka?

- Nie trzeba daleko sięgać. Obserwujemy koleje kampanii wyborczych w USA. To ważne wybory. Widzimy, co robią sztaby i co z tego wynika. Przyjmujemy, że tak musi być. To profesjonalna scena działań PR, które są niezbędne. Może to jest nieładne, ale ludzie szlachetni, uczciwi i z kompetencjami, w wielu sytuacjach zachowują się niezręcznie, emocjonalnie. Coś mogą palnąć bez namysłu. Te osoby, żeby nie deprecjonować tego, kim są, potrzebują ludzi, którzy będą adiutantami w trudnym wyzwaniu. Wybory to czas doradców, ale bardziej ekspertów, nie hochsztaplerów.

 

Spin doctorzy potrafią nam wcisnąć wszystko, dziadka z Wermachtu także.

- Tu bym polemizował. To trochę jak z reklamą i poziomem perswazji. Perswazja jest skuteczna, ale przestaje taka być jak się z perswazją przesadzi. Coś zostało wydziergane, wydaje się, że to jednolity strój, ale jak widać szwy, to coś tu nie gra. Jak ktoś chce nas do czegoś bardzo przekonać i wyciąga brudne chwyty, to zastanawiamy się, dlaczego sięgają do takich argumentów. Jak chodzi o dziadka z Wermachtu, to dla niektórych był to argument przeciw a dla niektórych argument za. Nie dajemy sobie grzebać w genealogii. Nie chciałbym, żeby ktoś mnie tak traktował, to nie chcę, żeby ktoś kogoś tak traktował. Ludzie się sprzeciwili. Wolność wypowiedzi ma swoje granice.

 

Słyszymy, że po jednej stronie jest Kurski a po drugiej Kamiński. To jest też ich pojedynek?

- Tak twierdzą dziennikarze. Bokserzy mówili, że walczą, bo chcą być najlepsi. To, że ich niby największym przeciwnikiem był Muhammad Ali, to zostało dorobione. To ideologia dorabiana do profesjonalnych działań ludzi, którzy mają swoje przekonania. Praca sztabu to praca zespołowa. Nie ma jednego mózgu, który mówi, że dzisiaj jedziemy tu i tu. Nie jest tak. To suma działań, począwszy od góry, aż do liniowych pracowników.

 

Czyli spin doctorzy nie są demonami?

- Dawno temu w Ameryce był czas oburzenia opinii publicznej tym, że stosuje się reklamę podprogową. Był szum, ale on ucichł, bo okazało się, że to bajka o żelaznym wilku. Ludzie mieli lęki, że ktoś nimi steruje a sami nie mogą nic z tym zrobić. O co chodzi? Kto będzie widział w spin doctorze demona? Osoba, która ma lęki, że ktoś nimi steruje. Są ludzie w rządzie, doradcy, spece od PR, którzy powodują, że ja jestem konsumpcjonistą, że wydaje tyle pieniędzy. Odsuwany odpowiedzialność za nasze działanie i żalimy się, że ktoś nami steruje. To nie są demony. Demony są w naszych głowach.