Jak pan przyjął słowa prezesa PiS ws. sukcesji, że to Mariusz Błaszczak mógłby zastąpić Jarosława Kaczyńskiego?
- Czytamy o tym od dłuższego czasu. Wiadomo, że w PiS proponowane są zmiany. Te kwestie dotyczące sukcesji, o których prezes mówi od lat… Są tematy związane z sukcesją w ramach struktury, która jest i tej, która być może będzie po jesiennym kongresie PiS. Pan Mariusz Błaszczak? Jako poseł bardzo dobrze oceniam jego szefowanie klubowi parlamentarnemu. To był świetny minister obrony narodowej, wcześniej chyba w MSWiA. Jego kompetencje, sposób prowadzenia klubu i wiedza wskazują, że on się spełni w każdym zadaniu.
To są wiążące zapowiedzi, czy sondowanie nastrojów w strukturach PiS?
- Ja myślę, że prezes zapowiada zmiany, które przyjmie kongres. Bodaj w ostatnim wywiadzie prezesa dla Radia Maryja wskazano, że decyzje podejmie kongres. Może prezes nie sonduje, ale przedstawia pomysły, żeby na kongresie dyskusja była już nad konkretnymi rozwiązaniami.
Niekwestionowaną liderką w Małopolsce jest Beata Szydło. Spychanie byłej premier na margines jak jest odbierane? Małopolska to głównie frakcja byłej premier.
- Ja bym odchodził od frakcji. Pani premier jest wiceprezesem PiS, postacią ikoniczną. To współtwórca sukcesu PiS w 2015 roku. Rząd pani premier Szydło jest symboliczny, jeśli chodzi o reformy społeczne PiS. Dla wielu wyborców wszystko najlepsze za PiS się stało za rządów premier Szydło. Ta seria artykułów to rodzaj walki politycznej. Ile razy można czytać, że pani premier zostanie wyrzucona, przestanie być wiceprezesem…
Kto będzie kandydatem PiS w wyborach prezydenckich? Jakby w PiS były prawybory i miałby pan do wyboru Tobiasza Bocheńskiego, Zbigniewa Boguckiego i Karola Nawrockiego, na kogo by pan postawił?
- Nie wdam się w takie dywagacje, na kogo ja bym postawił. Decyzję podejmie ścisłe kierownictwo PiS. Tak jest w partiach, że jest dyscyplina. Decyzje podejmuje się na podstawie określonych czynników. Trzeba zaakceptować decyzje. Nie znam wszystkich badań, składowych, tego, co sztab bierze pod uwagę. Dla mnie ta decyzja będzie najlepsza z możliwych. Przyjmę ją i wesprę każdego kandydata. Każda z tych postaci ma swoje walory. Znakomite walory ma też pani premier Beata Szydło.
Czyli jakby tam dołączyła premier, postawiłby pan na premier Szydło?
- Ja myślę, że tak.
Jest pan związany...
- Nie. Pani premier jest ikoną dobrych zmian, ma zasługi. 2015 rok, utworzenie rządu, kampania wyborcza. Pani premier była jedną z twarzy tego wszystkiego. Teraz są rządy Koalicji 13 grudnia. Wtedy po 4 miesiącach rządu pani premier był program 500+ i tak dalej. Mamy do czynienia z ikoną najlepszych zmian, które spotkały Polskę za rządów PiS.
Chociaż nie najlepiej potraktowaną… Najpierw obronioną, potem zastąpioną Mateuszem Morawieckim.
- Polityka taka jest. Proszę to przyrównać do pana Marcinkiewicza, jak on zareagował na zmianę. Tu pani premier została wicepremierem, dostała mandat w Europarlamencie, jest wiceprezesem PiS. Pomagała w kampaniach wygrywać bitwy polityczne.
Jeśli na przełomie września i października nie wejdzie do zarządu, może być rozłam, zwłaszcza w Małopolsce?
- Tu potrzeba wielkiej odpowiedzialności, dyscypliny i pokory. Nie powiem, co będzie. Wierzę, że pani Beata Szydło będzie w kierownictwie PiS. Pan prezes na pewno w swojej mądrości będzie chciał korzystać z jej doświadczenia.
Wszystko, o czym mówimy, może zmienić czwartkowa decyzja Państwowej Komisji Wyborczej ws. sprawozdania finansowego PiS?
- Tak. Zawsze może zmienić sytuację polityczną. To nie jest bitwa o pieniądze. To bitwa o demokrację i system polityczny. W Polsce ileś lat temu powstał system funkcjonowania demokracji parlamentarnej taki, że partie są finansowane z budżetu. Czy to się komuś podoba, czy nie ten system taki jest. Brak możliwości prowadzenia polityki… Odebranie finansowania to brak możliwości prowadzenia polityki przez największą partię opozycyjną. Mamy zaburzoną demokrację, mamy zaburzony system medialny teraz w Polsce...
Tym pan tłumaczy decyzję PKW o przesunięcie decyzji na 29 sierpnia?
- Nie. Tłumaczę naciskami politycznymi na PKW. Nie może by tak, że PKW mówi KPRM – dajcie nam kwity na PiS. Jak? PKW ocenia sprawozdanie. To prawo. Nie można go nagiąć, że jakiś premier, minister z PO powie, że oczekują, że jak PKW nie podejmie takiej decyzji to… Tu mamy groźbę powiedzianą wprost. Jak nie odbierzecie finansowania PiS-owi to… Niektórzy członkowie PKW mówią jasno, że oceniają sprawozdanie. Tu mamy domorosłych polityków, których trzeba ubogacić intelektualnie. Posłowie Joński czy Szczerba, którzy dostarczają setki bezwartościowych kwitów na PiS, ale to nie ma nic wspólnego ze sprawozdaniem finansowym PiS i oceną tego, co się działo. Idźmy dalej - Campus Polska, finansowanie kampanii PO w wielkich miastach, pomoc WOŚP i wielu organizacjom pozarządowych... Tego nie było w sprawozdaniu finansowym PO.
W partii słychać kalkulacje, że odebranie subwencji będzie bolesne, ale partia sobie poradzi - PSL, Nowoczesna już traciły subwencje – a decyzja PKW tylko zmobilizuje wyborców i sympatyków?
- Zawsze trudne czasy tworzą mocnych ludzi. Może być taki efekt. Widać, że zaburzony system medialny w Polsce spowodował mobilizację ludzi, którzy lubią mieć dobrą informację. Jest wsparcie mediów, które idą w poprzek nurtu. Ja wstępowałem do PiS, gdy w sondażach PiS miał 17-19%. Nie jest tak, że PiS zawsze miał 40%. Może przyjdzie czas, żeby w trudnych czasach oprzeć się bardziej na sile społecznej, wsparciu finansowemu oddolnym i pracy własnej. Sami członkowie PiS muszą stanąć na wysokości zadania. PiS to nie jest partia władzy. Jako opozycja patriotyczna będziemy musieli stanąć na wysokości zadania. Będzie to wymagało od nas wiele pracy i zaangażowania.