Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS Mariuszem Krystianem.
Jakby pan nazwał to, co się dzieje w ostatnich tygodniach w Zjednoczonej Prawicy? Są przepychanki, informacje, że otoczenie byłego premiera Mateusza Morawieckiego rozważa stworzenie własnej frakcji.
- Po pierwsze dyskusja w każdej partii jest pozytywna. Ton emocjonalny i różne określenia, które zawierają w sobie emocjonalną ocenę poszczególnych ugrupowań, nie są potrzebne. To nie służy Zjednoczonej Prawicy zwłaszcza w kontekście wyborów samorządowych i europejskich. Jest masa problemów w Polsce, są tematy, o które trzeba walczyć. Dyskusja w każdym ugrupowaniu jest jednak potrzebna.
Spór jest na linii PiS – Suwerenna Polska. Wyobraża pan sobie Zjednoczoną Prawicę bez Suwerennej Polski? Michał Dworczyk mówił, że ta formacja pasożytuje na PiS, a Ryszard Terlecki dodawał w Radiu Kraków, że to ugrupowanie ma widmowe poparcie.
- Ja bym nie bagatelizował żadnego ugrupowania. Nie używałbym takiego sformułowania. Tworzymy koalicję od ponad 8 lat. Dorobek Zjednoczonej Prawicy jest wielki. Szkoda go zaprzepaszczać. Prawica powinna zawierać w sobie najszersze spektrum ugrupowań prawicowych. Nie trzeba szukać emocjonalnych porównań i pól konfliktu.
Co będzie gwarantem jedności Zjednoczonej Prawicy? Nastroje mogą być gorsze po kolejnych wyborach. Jeden z polityków tego bloku mówił mi nawet, że trzeba być przygotowanym na cały czteropak porażek.
- Przypomnę, że od 2007 roku wiele razy wieszczono tak zwany koniec PiS. Ta bajka była suflowana wiele razy. Od 2007 roku PiS ponosiło też porażki w wyborach, ale przetrwało, poszerzyło formułę, jest Zjednoczona Prawica. Jedność prawicy gwarantuje potrzeba walki o Polskę. Polska pod rządami Tuska, niespełnione obietnice, szkodliwe działania - to są kwestie, które powinny spajać obóz centroprawicowy. To nas powinno motywować, żeby budować wspólny program. Jesteśmy formacją wiarygodną. Udowodniliśmy to przez 8 lat. Trzeba pokazywać, jak wielkim oszustwem było 100 konkretów PO, KO, Tuska, ale też Trzeciej Drogi. Na końcu się i tak dochodzi do Donalda Tuska.
Trochę tych konkretów udało się zrealizować. Business Insider wymieniał 18. Były tam podwyżki dla nauczycieli i pieniądze z KPO, czyli dość ważne punkty...
- Dwie kwestie. Podwyżki dla nauczycieli miały być 1500 zł, a dla każdego nauczyciela minimum 30%. Ani 1500 zł nie jest, ani 30%. Każdy wie, że kamienie milowe to był jeden kamień. Tym kamieniem milowym dla Unii był Donald Tusk u władzy. Część pieniędzy jest uwolniona. Ważniejsza strona medalu to jest to, kto wykorzysta pieniądze. Do jakiego kapitału narodowego pieniądze trafią? Ja boję się, że trafią do kapitału zagranicznego.
Ile sejmików obronionych po wyborach uzna pan za sukces Zjednoczonej Prawicy?
- My walczymy o każdy sejmik w Polsce. To jasne. Oczywiście trzeba mierzyć siły na zamiary i brać pod uwagę, jak sondaże przedstawiają nasze szanse. Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie wygrać wszędzie, ale jest pozytywne to, że złowieszcze prognozy, że nawet na Podkarpaciu będziemy mieć problem, się nie spełniają. Możemy rządzić w dużej części sejmików. Nie powiem, ile to będzie sukces. Każdy jeden sejmik będzie sukcesem. Samodzielne rządzenie lub w koalicji będzie to sukces PiS. W wymiarze lokalnym też dotrzymaliśmy słowa. Dziś musiałem jechać samochodem, nie dotarłem do studia, rozmawiamy telefonicznie. Jakbym jechał tylko do Krakowa, wsiadłbym w Szybką Kolej Aglomeracyjną, którą PIS w 2022 roku w samorządzie Małopolski przywróciło po 10 latach zlikwidowania przez PO. Jest wielki sukces tej linii. To jedna z wielu obietnic, którą PiS spełnia w samorządzie. Każdy sejmik będzie sukcesem.
Jak pan mówi o kolei, pamiętamy, że Koleje Małopolskie powołał zarząd PO-PSL. Politycy PiS na początku mówili, że to zlikwidują, ale dziś Koleje funkcjonują z powodzeniem.
- Nie zlikwidowaliśmy, ale rozwijaliśmy.
Zjednoczonej Prawicy pomogą kolejne protesty rolników? Po świętach rolnicy – bojąc się zmiany nastrojów – nie będą blokować dróg, ale odwiedzą biura posłów i senatorów. Co pan i powie, jak do pana zapukają?
- Ja zaproszę ich do środka, zrobię kawę i herbatę. Sam jestem rolnikiem. Będę poważnie rozmawiał. Protesty rolników nie służą PiS-owi. To problem dla narodu i bytu ekonomicznego rolników. To niebezpieczne. Po drugie sytuacja na wsi jest trudna. Dziś ciężko sprzedać tonę pszenicy za 600 złotych. Najtańszy nawóz azotowy kosztuje 1800 zł. Pszenica 600 zł za tonę i za tani nawóz azotowy 1800 zł za tonę. Nie ma ekonomiki produkcji teraz. Widzimy, że próby przerzucania na PiS kwestii Zielonego Ładu są fałszywe. Weźmy protokoły głosowań w Parlamencie Europejskim, elementy wdrażane, jak zmienił się sam Zielony Ład… Całe rolnictwo europejskie jest w niebezpieczeństwie. Dziś w Sejmie mamy skracane posiedzenie. Z trzydniowych robi się dwudniowe, bo nie ma projektów ustaw rządowych. Są projekty, które nic nie wnoszą do rozwiązania kryzysu. Uchwalamy uchwały w 80. rocznicę uchwalenia ustawy o ochronie przyrody, ale nie ma inicjatywy rządowej, żeby próbować zażegnać kryzys w rolnictwie. Jak rolnicy do mnie przyjdą, przyjmę ich. Z większością z mojego regionu się znam. To będzie wizyta moich znajomych.
Mówi pan, że protesty nie służą PiS-owi. Dzisiejszy sondaż Rzeczpospolitej pokazuje, że ponad 70% Polaków popiera rolników. O czym to świadczy?
- Polacy rozumieją, że suwerenność żywnościowa jest elementem niepodległości. Niepodległość to nie tylko walka zbrojna, ale też kapitał, ziemia i praca. Jak te elementy będą w rękach polskich, wtedy powiemy, że mamy niepodległą ojczyznę. Polacy to rozumieją.