Zapis rozmowy Jacka Banki z profesor Marią Flis, socjologiem z UJ.
Propozycje szefowej rządu to coś nowego? Mamy przecież stypendia rządowe.
- To nic nowego. To kolejna próba, która ma zapobiec drenażowi mózgów. Już to przerabialiśmy. Chcieliśmy zachęcać do powrotów do Polski, ale tak naprawdę nikt pani premier nie powiedział, że z niewolnika nie ma pracownika. Powrót do feudalizmu i nakaz powrotu dziwi. Na jakich warunkach ma to odpracować? Jaki jest u nas rynek pracy? Dlaczego studenci się garną do uczelni na zachodzie czy w USA? One są dobrze skorelowane z rynkiem pracy. Nikt do nas nie wróci, bo jak tam odniesie sukces to ktokolwiek spłaci to stypendium. To ruch w złą stronę. Mam taka analogię do reformowania szkolnictwa. Kiedyś była matematyczna definicja wiązania krawatu. To matematyczny sposób błądzenia przypadkowego po trójkątnej sieci. Wszelkie próby poprawienia tego co nie funkcjonuje to matematyczne błądzenie po trójkątnej sieci. Popełniamy te same błędy. Nie tu jest systemowy problem niewydolności naszego systemu i finansowania nauki. Trzeba przemyśleć od nowa finansowanie szkolnictwa wyższego. Doraźne rozwiązania to nie rozwiązania. Proponowałabym pani minister, żeby wzorem dobrych praktyk rozgoniła całe towarzystwo i miała przygotowane nowe struktury. Lepiej jest coś zrobić od nowa niż naprawiać walące się struktury.
To może być groźny pomysł? Jest niż demograficzny i zamykamy kierunki na UJ.
- On nie jest groźny. Musimy się wpisać w europejski rynek edukacyjny i działać na zasadzie równości szans. W tym pomyśle nie a nic nagannego, ale on nie wypali. Mam rozeznanie i z niewolnika nie ma pracownika. Nikt z młodych ludzi nie przyjmie takiego zobowiązania. Gdzie on to odpracuje? Na uczelni z małym uposażeniem? W USA jest dużo więcej szans. To niedorzeczne.
Poseł Fedorowicz mówił, że będzie umowa cywilno-prawna i tyle.
- Przypisanie chłopa do ziemi. Wiemy czym się to skończyło. Nie chodzi o zniewolenie, ale o poszerzanie pola. Młody człowiek ma wybierać a nie ma przyjmować zobowiązanie, że na wyjściu będzie wiedział co będzie robił po studiach. To zły pomysł. On się znalazł na zasadzie chwytu propagandowego. To dopuszczalne w expose, ale w praktyce to jest nie do zrobienia.
Trudno pogodzić się z myślą, że współfinansujemy służbę zdrowotną w Wielkiej Brytanii. Nasi absolwenci tam jadą.
- Zakazami się nic nie ugra. Jeśli się daje jakieś możliwości to trzeba to przemyśleć. To finansowanie nie jest naganne, ale niewykonalne. Nie przejmowałabym się tym.
To co robić z tym drenażem?
- Poprawić warunki pracy na miejscu. Zreformować system finansowania nauki i szkolnictwa wyższego. Zgadzam się z Leszkiem Balcerowiczem, że jak nie będzie gruntownej reformy to każde pieniądze włożone w naukę wyższa będą wyrzucone w błoto. Proszę jednak znaleźć takiego odważnego polityka, który to zrobi przed wyborami. Od pani Kopacz tego nie wymagam, ale już wymagałabym od pani minister. Musi to być jednak w zgodzie ze środowiskiem.
Czyli środowiska akademickie nie przyjęło tego z entuzjazmem?
- Większość nie zwróciła na to uwagi. To niewykonalne.
Czyli to było powiedziane ot tak?
- Żeby dobrze zabrzmiało. Chodzi o to, żeby dotrzeć do młodego człowieka, żeby go zmotywować do pozytywnego myślenia o głosowaniu na PO. To kapania wyborcza.
Czyli gest bez znaczenia?
- Tak, dokładnie. To gest, którym nikt się nie przejął.