Premier Tusk po wyborach prezydenckich zapowiada rekonstrukcję rządu. Nieoficjalnie wiadomo, że stanowiska mogłyby stracić szefowe Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Klimatu i Środowiska. Obie pochodzą z Polski 2050. Problemem jest koalicjant czy praca tych dwóch ministerstw?
- Ocena należy do pana premiera Tuska. Mamy rząd koalicyjny. On potrzebuje stabilnej większości 231 posłów. Takie tematy będą przedmiotem uzgodnień w koalicji. Dywagacje na kilka miesięcy przed potencjalną zmianą, nie mają uzasadnienia. Każdy wie, że będziemy wtedy na półmetku obecnej kadencji. Zwykle wtedy jakieś zmiany się przeprowadza, wyciągając wnioski z pierwszych lat rządów. Pewnie tutaj będzie też potrzebna korekta. Mamy taki system w ustawie o działach, że wiele obszarów jest porozrzucanych do różnych ministerstw. Jak będzie rekonstrukcja, premier to wykorzysta do uporządkowania struktury.
Żeby nie było tej silosowości?
- Tak. Choćby mieszkalnictwo budzi wielkie emocje. To jest w kilku resortach. Jest rywalizacja o te same zasoby przez ministrów odpowiadających za różne fragmenty tego obszaru.
Szymon Hołownia mówi, że nic z nim nie było konsultowane jeszcze. Minister Pełczyńska-Nałęcz wyraża nadzieję, że nikt polityki regionalnej nie będzie likwidował. Pan, jako były marszałek, ma jakieś zastrzeżenia do pracy resortu, do realizowanej obecnie polityki regionalnej?
- To zależy, jak na to popatrzymy. Mogę sobie wyobrazić wielki resort polityki regionalnej, ale może też być taki resort, że odpowiada za impulsy rozwojowe i finansowanie programów europejskich. Oba mechanizmy pewnie są do przyjęcia. Tak było w drugiej kadencji naszej w latach 2011-2012, kiedy resort rozwoju regionalnego minister Bieńkowskiej był świetnie oceniany i przejął resort infrastruktury. Mieli wtedy wszystko. To różnica. Pewnie trzeba to pozakładać. Trzeba się dziś skupić, żeby opóźnione programy z polityki spójności czy KPO… To zostało uruchomione dopiero rok temu. Mamy mało czasu. Na tym się trzeba skupić, żeby te programy realizować i rozliczać w dobrym tempie. Czasu nie ma wiele. W KPO to rok 2026, kiedy to się kończy. Udało się wiele, funduszy mamy dużo w Polsce, ale wiele środków jest jeszcze do dyspozycji. Od początku wiemy, że czeka nas walka z czasem, żeby to dobrze wykorzystać i zainwestować. To dotyczy też regionów. Fundusz sprawiedliwej transformacji w 57% jest finansowany z tego samego instrumentu co KPO, w Małopolsce jest powoli realizowany. Rozmawiałem z samorządowcami. Oni mają pretensje. Ubiegły rok zarząd województwa przespał. Martwię się, że sensowne wydanie tych pieniędzy będzie trudne w tym krótkim czasie. Na końcu spróbujemy pewnie przesunąć program, może fazować programy, żeby elastycznie wykorzystać te zasoby, ale każdy miesiąc ma wielkie znaczenie. Apeluję do marszałka Smółki. Nie ma ważniejszego zadania niż zajęcie się pracą, aby te fundusze przyspieszyły. Obserwuję, że łatwo się przekazuje środki do BGK na instrumenty zwrotne, ale te środki w gospodarce nie zaistniały. W przypadku funduszu sprawiedliwej transformacji Małopolska ma bodaj 260 milionów euro. Wykorzystanie jest na bardzo niskim poziomie.
Jakim problemem dla koalicji może się okazać zawiadomienie do zastępcy prokuratora generalnego, które w sprawie zamachu stanu złożył szef Trybunału Konstytucyjnego? Wszczęte w tej sprawie jest śledztwo. Zamachu stanu miałby dokonać m.in. premier Tusk, ministrowie, czy też marszałkowie obu izb parlamentów.
- Ja przyjąłem zaproszenie do poważnego programu, poważnego radia. Rozmawiajmy o poważnych sprawach. To PiS-owska ustawka na potrzeby tego, żeby kilka prawicowych redakcji miało swój program specjalny.
Premier Tusk się odniósł do tego.
- Odniósł się w takiej formie. Jaki zamach, taka reakcja. Ja nie jestem prawnikiem. Łatwiej jest mi formułować pewne opinie, ale osoba, która wszczęła to śledztwo, w wymiarze sprawiedliwości nie powinna pracować od roku. Są wielkie problemy. Poprzednia władza się zabarykadowała w wymiarze prawnym. Usunięcie ich jest trudne. Oni od początku sabotują prace resortu sprawiedliwości. To nie jest przypadek, że pan Święczkowski… Z prezesem TK bym nie przesadzał, bo to gość od zadań specjalnych PiS. Był szefem ABW, kandydatem PiS, radnym Sejmiku, zastępcą Ziobry…
Formalnie jest szefem Trybunału Konstytucyjnego.
- Jest, ale jak popatrzymy na dorobek TK pod rządami Święczkowskiego, widać te zachcianki... Tak samo było jak była jeszcze pani Przyłębska. Każda zachcianka PiS jest zaspokajana. Ten organ w sumie nie działa. To co oni wyczyniają z panią Pawłowicz czy panem Piotrowiczem, prokuratorem stanu wojennego, nie zasługuje na uwagę.
Jest pan zadowolony z pracy komisji do spraw Pegasusa? Sam pan prowadził komisję do spraw afery wizowej. Pana komisja zakończyła pracę, powstał raport. Tymczasem ten teatr dotyczący Zbigniewa Ziobry i komisji zdaje się dopiero rozkręcać. Wcześniej sejmowa komisja opowiedziała się za uchyleniem immunitetu Zbigniewa Ziobry.
- W innej sprawie. To z powództwa chyba Romana Giertycha. Wniosek, który komisja przesłała do ministra Bodnara, będzie pewnie procedowany w kolejnych dniach. Musi to trafić do komisji regulaminowej, tam jest siedmiodniowy termin. Pewnie 20-21 lutego będzie to Sejm rozpatrywał. Pewnie będzie zgoda. Nikt nie może mieć wątpliwości, że to jawne drwienie z państwa, uporczywe unikanie wezwań komisji. Pan Ziobro 4 razy na wezwanie się nie stawił. Był piątkowy spektakl. To było zaprogramowane przez Zbigniewa Ziobrę, wejście na schody kilkanaście sekund przed 10:30…
Komisja zdaje się nie panować nad tym wszystkim.
- Na pewno takie elementy są trudne. Jedno trzeba powiedzieć. Jest wymiar oceny tego, co się dzieje. Każdy ma do tego prawo, ale sejmowa komisja śledcza musi działać w oparciu o kodeks postępowania karnego. Zapisy są nieubłagane. O 10:30 Ziobry nie było, więc może być taka decyzja. Sąd to rozpatrzy. Poczekajmy na tę ocenę. Nie ograniczam tych rozliczeń komisji tylko do tego incydentu. Fundusz Sprawiedliwości – 6 osób ma akt oskarżenia. Nie ma szefa grupy przestępczej. On pewnie zostanie wskazany. Może Zbigniew Ziobro w innych rolach będzie tam występował. Na końcu trafi do miejsca docelowego, na które przez lata pracy w PiS zapracował.
Jak pan odbiera awanturę w krakowskiej Platformie Obywatelskiej w sprawie kandydatki w wyborach uzupełniających do Senatu? Jeden z lokalnych polityków, który prowadził udane kampanie Bogdana Klicha, mówił, że z tej kandydatury nikt nie jest zadowolony.
- Obserwowałem tę dyskusję. To za nami. Monika Piątkowska jest zarejestrowana. Ma wsparcie członków PO, KO, pewnie też wyborców koalicji 15 października. Ona wygra te wybory. Życzę jej tego.