Na wtorek premier Tusk zaplanował spotkanie z polską branżą automotive, która może ucierpieć z powodu amerykańskich ceł. Co może zaproponować branży szef rządu? Jakie w ogóle ma narzędzia?
- To pierwsza uwaga. Gdy Polska weszła w UE, cła stały się domeną polityki Komisji Europejskiej. Komisja w imieniu państw członkowskich te decyzje podejmuje. W sytuacji, w której się znaleźliśmy, czyli 20% stawek celnych na produkty z UE, Unia musi podjąć decyzje. Przemysł motoryzacyjny jest tym, w którym dysproporcja między importem i eksportem do USA jest bardzo duża. Jest deficyt po stronie USA. Przemysł motoryzacyjny to ważne ogniwo naszej gospodarki. Premier chce się rozmawiać z producentami o sytuacji w branży i zastanowić się, jakie działania podjąć. My i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż choćby Słowacja, która jest na trzecim miejscu jako eksporter samochodów do USA. Ta branża, w kraju mniejszym od nas, jest w gorszej sytuacji. My bardzo dużo produkujemy dla producentów samochodów na Słowację, w Niemczech. To rykoszetem nas trafi.
Ktoś negocjuje z Trumpem? Szefowa Komisji Europejskiej?
- Negocjuje komisarz ds. handlu. Ta sprawa jest jednoznaczna. Europejczycy oczekują obrony rynku europejskiego. Nie może być tak, że ktoś jednostronnie decyduje o opodatkowaniu naszych produktów. Musimy wykazać się odpowiedzialnością. Potrzebne są nam zachowania, które pozwolą…
Cła odwetowe?
- One muszą być, żeby przy stole z czegoś ustępować. Nauczmy się patriotyzmu gospodarczego. Kupujmy produkty polskie, europejskie. To nam pozwoli przezwyciężyć szereg problemów.
Koalicja Obywatelska będzie nawoływać do bojkotu amerykańskich towarów w takim razie?
- Nie. Rafał Trzaskowski stawia na patriotyzm gospodarczy. Mówił o tym w grudniu, dwa miesiące przed zaprzysiężeniem Trumpa. On powiedział, że kupowanie polskich produktów i inwestowanie kapitału, powinno być remedium na wiele problemów.
W zeszłym tygodniu Sejm zdecydował o obniżce składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Szefowa resortu zdrowia najpierw deklarowała, że nie zagłosuje za tym rozwiązaniem, potem jednak to zrobiła. Czym przekonali państwo minister Leszczynę?
- To odpowiedzialność wobec naszych zobowiązań i decyzji na szczeblu rządowym. Było to zobowiązanie wyborcze. Chcieliśmy dokonać korekty Polskiego Ładu. Pierwszy absurd padł w ubiegłym roku. Składka zdrowotna nie jest płacona od sprzedaży produktów trwałych. Dzisiaj jest korekta druga. Zmniejszamy obciążenia.
Ulga dla najbogatszych - mówi Lewica.
- W gronie przedsiębiorców są tacy, którzy zarabiają bardzo dobrze, ale też tacy, którzy ledwo spinają każdy tydzień. Dla małych podmiotów jak fryzjerki, sklepy małe, to ulga. Ci ludzie ryzykują w biznesie, sami są kowalem swojego losu. Korekta jest znacząca. To około 5 miliardów złotych. To jest wprowadzone. Wprowadziliśmy też urlop od ZUS w ubiegłym roku, podatek kasowy. Jest szereg inicjatyw, żeby wywiązać się z zobowiązań.
Minister Leszczyna mówiła tak, bo nie wypadało szefowej resortu zdrowia mówić, że zagłosuje za obcięciem pieniędzy na opiekę zdrowotną, ale tak czy inaczej zagłosowała za tym?
- Głosowanie poprzedziło wystąpienie ministra Domańskiego, który powiedział, że straty NFZ będą zrekompensowane z budżetu państwa. Tak to się odbywa. Budżet NFZ jest trzeci rok z rzędu uzupełniany.
To dopiero zobaczymy przy projekcie budżetu na rok 2026.
- Dziś to 222 miliardy na ochronę zdrowia.
Lewica nie poparła tej obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Może teraz liczyć na poparcie Koalicji Obywatelskiej w sprawie emerytur stażowych?
- Tu nie ma dziś przestrzeni do rozmów. Dla nas obszar polityki społecznej jest bardzo ważny, ale postulaty KO zostały zrealizowane. To utrzymanie 13. i 14. emerytury, które PiS wypłacił tylko dwa razy przez 8 lat. To nie była norma. My wprowadzamy to na stałe. Jest wprowadzona renta wdowia, która od lipca 2025 roku będzie wypłacana.
Czyli chce pan przekonać, że Koalicja Obywatelska nie staje się bardziej liberalna?
- Mamy w obszarze polityki społecznej wiele inicjatyw. Polityka musi by zrównoważona. Mówiliśmy o gestach dla przedsiębiorców. Emeryci też są objęci troską. Przygotowujemy bon senioralny. Odszedłbym od patrzenia, że wypłaćmy i jest po problemie. W sytuacji starzejącego się społeczeństwa muszą być rozwiązania aktywizujące seniorów na rynku pracy.
Nie zagłosowałby pan za tym rozwiązaniem? 35 lat dla kobiet, 40 dla mężczyzn?
- Ja kiedyś zacząłem pracę na kopalni jak miałem 18 lat. Jak w Urzędzie Marszałkowskim zostawałem członkiem zarządu lub marszałkiem, jakbym w kopalni dalej pracował, mógłbym iść na emeryturę. Nie wyobrażam sobie tego. To młodzi ludzie. Nie ma potrzeby wracania z takimi pomysłami. To demagogia. Mamy emerytury wyliczane w oparciu o zgromadzony kapitał. Tych ludzi skazuje się na niebyt ekonomiczny przez długie lata. Ten kapitał zgromadzony przez krótki czas pracy nie jest duży. Mówimy o emeryturach minimalnych, a więc dzisiaj to jest około 1700 zł.
Tam byłby taki bezpiecznik, że kapitał musiał być taki, że wystarczałby na minimalną.
- Dziś państwo gwarantuje minimalną emeryturę wszystkim, którzy przepracowali 20 lat. Każdy ma wtedy minimalną. Tej grupy osób nie można poszerzać. Ta emerytura minimalna nie wystarcza na życie.
Mają państwo już deklaracje od koalicjantów, że bez względu na wynik pierwszej tury wszyscy pójdą w tym marszu? Cała koalicja 15 października pójdzie 25 maja w Marszu Patriotów? Szymon Hołownia deklarował?
- Jestem przekonany, że cała Polska pójdzie w tym marszu. Będą pewnie też kandydaci na prezydenta z I tury. Rozumiem kandydatów, że nie chcą dziś deklarować. To by mogło oznaczać, że uważają, iż nie mają szansy na II turę. To będzie pokaz siły i demonstracja poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. Najważniejsi są zwykli ludzie, którzy się pojawią. Będzie to w przededniu święta samorządu, więc myślę, że ta rodzina samorządowa też bardzo licznie będzie uczestniczyła w tych spotkaniach.
Trudno sobie wyobrazić debatę 17 kandydatów...
- To wymóg prawny. Jakoś musi się odbyć, ale będą to pewnie oświadczenia na dane tematy.
Pan podziela wątpliwości byłego prezydenta, dotyczące podpisów pod tymi kandydaturami, czasami bardzo egzotycznymi?
- Środowisko KO jest dużą formacją. Nie mamy z tym problemu. Jednak zebranie bez zaplecza politycznego, a większość z tych osób go nie ma, w mojej ocenie nie jest możliwe. Nie wiem, jak to zrobili. Jestem zwolennikiem, żeby były podpisy elektroniczne. Może do takich zmian dojdzie.
Kupowane podpisy?
- Pan prezydent Komorowski postawił taką tezę. Ja nie mam dowodów. Nie wiem, jak to zrobili. W wielu przypadków to nie jest możliwe. Nikt ich na ulicach nie widział. My byliśmy na ulicach miast, miasteczek i wiosek. Mamy wielu radnych, dużą organizację. Zebraliśmy podpisy. 100 tysięcy to wielki wysiłek. Jak ktoś to zebrał sam? To pytanie do tych kandydatów.