Wybory uzupełniające do Senatu wygrywa w Krakowie kandydatka Koalicji Obywatelskiej, Monika Piątkowska, ale otrzymuje dużo mniej głosów od Bogdana Klicha w 2023 roku, który złożył mandat. Wyborcy nie pokochali do końca swojej kandydatki?
- Absolutnie się nie zgodzę. Gratuluję Monice Piątkowskiej. To bardzo dobry wynik, dostała ponad 50 procent wszystkich głosów. To powód do satysfakcji. Wybory uzupełniające są inne niż te standardowe, mają dużo niższą frekwencję. Ta nie była najgorsza, ale jednak to tylko 16,5 procent. Zmotywowanie, przebicie się z przekazem, że te wybory się odbywały, nie było łatwe. Czas zimowy też pewnie nie służył. Poza tym kampanie nakładają się na siebie. Wszyscy żyjemy kampanią prezydencką. Ale wynik jest bardzo dobry, dziękuję pani senator Piątkowskiej. Nie miała wiele czasu, jednak dobrze go wykorzystała, zintegrowała się z naszym środowiskiem politycznym. Są pozytywy.
Mnie nie smuci ten wynik
Bogdan Klich miał ponad 70 procent.
- Wtedy było dwóch kandydatów, teraz czterech. Trzeba to odnieść do bieżącej sytuacji, badań różnych sondażowni. Utrzymujemy w Krakowie wysoki poziom poparcia. To ważne.
Mimo tej czwórki kandydatów, swój wynik z 2023 roku poprawił kandydat Prawa i Sprawiedliwości.
- Jak będziemy odnosili wynik Moniki Piątkowskiej do wyniku KO, jest on też dużo wyższy.
Wiele osób zwracało uwagę, że frekwencja nie przekroczy 10 procent. Było 16,5. Kto poszedł na wybory, kto został?
- Poszło 50 tysięcy osób do wyborów. Mamy dobry sondaż preferencji wyborczych w tej części Krakowa. Wyniki napawają optymizmem. One pokazują wysokie poparcie dla naszego środowiska.
Jest pan zadowolony z mobilizacji wyborczej w Koalicji Obywatelskiej?
- Każdy, kto startował w wyborach w JOW-ach, marzył o 50 procentach głosów. Monice Piątkowskiej się to udało.
Mimo że Bogdan Klich miał ponad 70 procent..
- To inne wybory, mniej kandydatów. Głosy się wtedy skupiły.
Jakie wnioski pan wyciąga z trzeciego wyniku kandydata Konfederacji? Kandydat Prawa i Sprawiedliwości dostał trzy razy lepszy wynik niż kandydat Konfederacji. Czy można z tego jakiś wniosek wyciągnąć, jakąś tendencję wyczytać?
- Na pewno ten wynik jest dwa razy niższy niż oczekiwania tego środowiska. Może tak jest, że poparcie sondażowe dla Konfederacji nie ma przełożenia do końca przy oddawaniu głosów. To nie pierwszy taki przypadek.
Tak było w 2023 roku.
- Tak. Jestem jednak daleki od wyciągania wielkich wniosków. To nie jest próba ogólnopolska, ale krakowska. Jednak mnie nie smuci ten wynik.
Dziś skupiamy się na kampanii prezydenckiej
Można takie wnioski wyciągać, że wyniki Sławomira Mentzena mogą być przeszacowane, patrząc na to, co stało się w Krakowie?
- To bardzo duża próba wyborcza, realna. To osoby zdeterminowane, które chcą głosować. To pokazuje, że poparcie Konfederacji w Krakowie jest na znacznie niższym poziomie.
Można to odnieść również do ogólnopolskich sondaży?
- Oby tak było.
Monika Piątkowska to też będzie kandydatka w wyborach na szefów lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej?
- To przed nami. Wybory wewnętrzne mają inne uwarunkowania, inne zasady. Nie wiem, czy Monika Piątkowska jest członkiem PO. To pierwszy warunek. Po drugie, trzeba mieć umocowaną pozycję w ramach struktur. Takie decyzje na pewno przed wieloma członkami PO. U nas wybory, jeśli będą, nie będą dotyczyły tylko wyboru szefa PO w kraju i w regionie. Będzie to też w strukturach powiatowych, kołach. Wybory mamy zwykle raz na cztery lata. Ostatnie były w 2021 roku. Ci, którzy będą zainteresowani danymi funkcjami, na pewno podejmą takie decyzje. Dziś skupiamy się na kampanii prezydenckiej. To najważniejsze. Wewnętrzne wybory to późniejszy okres.
Mówił pan, że nie smuci pana wynik kandydata Konfederacji w wyborach uzupełniających do Senatu. W drugiej turze mimo wszystko wygodniejszy byłby Karol Nawrocki niż Sławomir Mentzen?
- Skupiamy się na kampanii Rafała Trzaskowskiego. Jestem zaangażowany w budowanie samorządowego komitetu poparcia. Za nami spotkania w całym kraju. Był dobry odbiór. Drużyna Rafała ma już 14,5 tysiąca samorządowców, jedna trzecia wszystkich. To niezwykle ważne, żeby pokazać, że osoba wywodząca się z naszego środowiska samorządowego, będzie gwarantem rozwoju Polski lokalnej. Wiem, że dziś ciężar przesuwa się na kwestie bezpieczeństwa, co jest bardzo ważne. Zagrożenia geopolityczne są duże. Są wielkie wyzwania dla rządzących, żeby zapewnić Polakom bezpieczeństwo. Ale Rafał Trzaskowski jest najlepszym kandydatem, który pełnił różne funkcje.
Trzaskowski ze swoim przekazem i programem przebija się do innych środowisk
Mówił pan o oczekiwaniu Polski lokalnej. W Radiu Opole, pytany o pierwsze ustawy, jakie by podpisał, mówi o liberalizacji prawa aborcyjnego i ustawie o języku śląskim. W Krakowie by powiedział o ustawie metropolitalnej dla Krakowa?
- Na pewno Rafał w pierwszej kolejności podpisze ustawy, które przejdą proces legislacyjny w Sejmie. Będzie ich dużo. To kwestia praworządności na nowo. Te reformy blokuje prezydent Duda. Wszystkie inicjatywy zostały zawetowane. Zostanie wiele inicjatyw przygotowanych i dopiętych do sierpnia, żeby nowy prezydent mógł je podpisać. To leży w interesie państwa. To odblokuje pewne mechanizmy działania. Prezydent musi reagować. Na Śląsku ważny jest język śląski zablokowany przez prezydenta Dudę. Będzie też szereg inicjatyw ogólnopolskich.
Wygrana Rafała Trzaskowskiego będzie skutkować także zmianą umowy koalicyjnej? Jeśli tak, to co mogłoby się w niej zmienić?
- Trzeba oddzielić dwie kwestie. Rafał Trzaskowski, nawet jak oceniamy bieżące sondaże, ma wyższy elektorat niż poparcie dla KO - przynajmniej o 20 procent. To pokazuje, że ze swoim przekazem i programem przebija się do innych środowisk. Kwestie umowy koalicyjnej dotyczą parlamentu. To decyzja czterech liderów politycznych, z kluczową rolą premiera Tuska.