"Rząd gwarantuje te inwestycje. Możliwość, że mógłby się z tego wycofać, nie jest problemem. Problemem jest poziom przygotowania inwestycji. Są inwestycje niemal przygotowane, jak odcinek zakopianki Lubień - Rabka, ale są też dopiero projektowane jak trasa Brzesko - Nowy Sącz" - mówił marszałek Sowa. Jak dodawał, od tego będzie zależało, czy zostaną one ostatecznie zrealizowane.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Markiem Sową.

 

Wczoraj władze Małopolski i Krakowa podpisały umowę, która tworzy spółkę Kraków Nowa Huta Przyszłości. Trochę to trwało. Całą kadencję o tym mówiliśmy.

- To była ważna idea, zgłoszona 4 lata temu przez pana Kracika, wówczas kandydata PO na prezydenta. Potem prace nabrały tempa. To się wydaje, że to długo trwało, ale przygotowanie takiego projektu, który będzie w sferze inwestycyjnej imponujący, jest skomplikowane. Opracowania były wykonane dwa lata temu. Wiosną podpisaliśmy list intencyjny a wczoraj zawiązaliśmy spółkę. Pytanie czy od razu zawiązywać podmiot i jemu zlecać prace studyjne czy najpierw zakończyć proces studyjny a potem finalizować projekt z konkretnymi zadaniami dla spółki?

 

Można sprawę postawić tak. Umowa jest podpisana tuż przed wyborami a perspektywa jest taka, że za dwa lata, jak powstanie kolejny fragment obwodnicy Krakowa do Igołomskiej, coś się zacznie tworzyć.

- Od samego początku mówiliśmy, że kluczowymi elementami jest wschodnia obwodnica, droga S7 i ulica Igołomska. To będzie oś całego projektu. Praca na wschodniej obwodnicy trwa. Ten termin, połowa 2017 roku, daje gwarancję, że obszar będzie dobrze skomunikowany. Trzeba jeszcze przebudować Igołomską, uzbroić tereny i pozyskać tereny. Miasto wniesie grunty. Jest szereg prac do wykonania, ale mamy dobre doświadczenia ze strefami aktywności gospodarczej. W ubiegłym okresie udało nam się w 46 takich stref zainwestować. Jedną z takich stref jest ta w Ruczaju, gdzie parki technologiczne powstały w dużej ilości. To ważny obszar dla naszego województwa. Podobnie będzie z Nową Hutą. Jest konieczność zagospodarowania wolnych terenów, wprowadzenia nowych obszarów i sektorów nowej gospodarki.

 

Czyli cztery lata dyskusji i pracy.

- Dużo więcej pracy niż dyskusji.

 

Przed nami jeszcze odległa perspektywa.

- To projekt, którego nie da się zrobić w rok.

 

Dzisiaj podpisanie kontraktu terytorialnego Małopolski z rządem. Tymczasem w jednej z telewizyjnych debat były wicemarszałek, Witold Śmiałek mówił, że kontrakt ma taki zapis, że strona rządowa może się wycofać z obietnic bez konsekwencji.

- Kontrakt ma charakter umowy ramowej. Nie są zakończone negocjacje programów regionalnych. To integralna część kontraktu. Całość określa ustawa o zasadach prowadzenia polityki rozwoju. To będzie umowa cywilno-prawna.

 

Jeśli tam się znajdą dwa odcinki S7, to może się okazać tak, że za dwa lata ktoś się wycofa i powie, że nie było możliwości?

- To nie jest problemem. Problemem jest poziom przygotowania inwestycji i zdolność do realizacji projektów. Mamy zapisane prawie gotowe projekty, jak zakopianka Lubień - Rabka. Są jednak takie inwestycje, które trzeba dopiero zacząć, jak droga Brzesko – Nowy Sącz. Mamy różny poziom zróżnicowania projektów. Od konsekwencji GDDKiA czy PKP PLK, która odpowiada za inwestycje na kolei, czy to będzie mogło być uruchomione za rok, dwa czy trzy lata. Uchwała rady ministrów dotycząca kontraktu, gwarantuje nam realizację i jasno określa politykę rządu w tym zakresie, jakie inwestycje mają być zrealizowane w 7 lat. To przełom. Wykaz inwestycji jest imponujący.

 

Może być taka sytuacja, że będą problemy z rozpoczęciem prac przy drodze Brzesko – Nowy Sącz. Wtedy strona rządowa powie, że przespaliśmy moment i nie ma gwarancji.

- Od determinacji samorządów lokalnych i rozwiązywania problemów będzie zależało tempo pozyskiwania decyzji. Niektóre decyzje potrzebują kilku lat a są takie, które są realizowane dłużej, jak droga S1, która jest przygotowywana od 6,7 lat. Jak są problemy, to całość się wydłuża. Determinacja samorządów lokalnych, przychylność ekologów doprowadzi do tego, że postępowanie przebiegnie sprawnie i w ciągu 3 lat uda się zgromadzić dokumentację.

 

To solidne wyzwanie.

- Nie chciałbym, żeby nasze instytucje mówiły, że na coś trzeba czekać. Ważne jest, żeby tempo prac było szybkie. Poziom przygotowania niektórych inwestycji był ślamazarny. Administracja rządowa nam to wytykała.

 

Obiecywał pan przed końcem kadencji skargę kasacyjną w związku z wyrokiem sądu administracyjnego. Chodzi o uchylenie uchwały antysmogowej. Uda się?

- Jak wiadomo, mamy termin do 1 grudnia. Jest 35 stron uzasadnienia. Przygotowujemy odwołanie, skarga będzie złożona. Zarząd nie kończy działalności 16 listopada, ale na pierwszej sesji. Spokojnie skargę złożymy. W przyszłym tygodniu będzie gotowa. Mogę zapewnić, że ten zarząd przyjmie treść dokumentu i skarga będzie złożona.

 

Jakie mogą być konsekwencje? Kadencja się kończy i nie wiadomo, co będzie dalej.

- Bądźmy dobrej myśli.

 

Z jednej strony skarga kasacyjna może nie przynieść efektu, ale z drugiej strony, jak władza się zmieni, to taki projekt może już nie trafić pod obrady.

- Działamy dwutorowo. Po pierwsze składamy skargę i jest konieczność nowelizacji ustawy. Zapisy muszą być takie, żeby jasno określały kompetencje sejmiku w takich sprawach.

 

Spotykamy się po raz ostatni przed wyborami. Jak będzie tego 17 listopada? Ile mandatów?

- Nie jestem wróżką. Ostatnio mieliśmy 17 mandatów i mam nadzieję, że przynajmniej taka liczba będzie także w najbliższą niedzielę. Przez ostatnie 4 lata wykonaliśmy dużą pracę. Wiele projektów zostało wspartych, Małopolska się zmieniła. Dużo podróżuję i te zmiany widać. Myślę, że ludzie też to widzą. Ze spokojem czekamy na werdykt. Wybory mają duże znaczenie, postawiliśmy na znakomitych kandydatów, którzy są znani. To ludzie, za którymi świadczą czyny, mamy świetny program. Są zagwarantowane fundusze. To dobra przepustka do walki.