Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Koalicji Obywatelskiej, Markiem Sową.
Małopolski Sejmik podejmie dziś drugą próbę wyboru marszałka. Na jaki scenariusz przygotowują się radni KO, którzy w Sejmiku stanowią mniejszość?
- Na każdy. Myślę, że wszystkie warianty muszą być poważnie rozpatrywane. Jest wielce prawdopodobne, że kolejna próba wyboru Łukasza Kmity okaże się nieskuteczna. Musimy mieć alternatywę. Czas na wyłonienie nowego zarządu województwa mija chyba 10 lipca.
Co to znaczy alternatywa? Ponowne wybory do Sejmiku?
- To też trzeba rozpatrywać poważnie. Ustawa mówi jednoznacznie - 3 miesiące od wyników wyborów do Sejmiku województwa… Jeżeli nie uda się do tego czasu wyłonić marszałka i zarządu, będzie komisarz i nowe wybory.
Bardziej prawdopodobny wydaje się pewnie inny scenariusz. Radni PiS, którzy nie poprą Łukasza Kmity, nie mają co liczyć na miejsce na listach PiS. Zatem pozostaje stworzenie ugrupowania łączącego różne środowiska w Sejmiku?
- Tego nie wiemy. Spór między frakcjami w PiS jest bardzo ostry, trwa od lat. W ubiegłym roku było wycinanie ekipy marszałka Terleckiego przez Beatę Szydło. W Sejmiku zdarzały się rękoczyny przy ustalaniu list wyborczych. Wiemy o tym. Wiemy też, jak frakcje pana Terleckiego i pani Szydło są reprezentowane w Sejmiku Małopolskim. Ci ludzie się nienawidzą. Będzie im trudno podjąć wspólną. Nie ma tam zaufania.
Na jakiej podstawie pan mówi, że dziś się prawdopodobnie nie uda?
- Wiele jest przesłanek. Spór jest duży. Popatrzmy na ataki personalne, wyciąganie dokumentów dotyczących tego, jak marszałek Kozłowski sprawdzał czy jest podsłuchiwany w domu, mieszkaniu i gabinecie. Ktoś to wyniósł z Urzędu Marszałkowskiego i dał mediom. Szafa jest znana, pokazali ją radni Nowak i Urynowicz. Ten przypadek jest jednak nowy. To wyciąganie dokumentów z Urzędu, element walki w obozie PiS, niszczenie jednej osoby. Pokazywanie reszcie, że jesteśmy bezwzględni.
Co KO proponuje tym niezdecydowanym radnym, którzy nie chcą poprzeć marszałka?
- Oczywiście dla wielu radnych PiS, którzy z frakcjami nie są tak mocno związani, to trudne. Oni pewnie inaczej sobie wyobrażali pracę w Sejmiku. Sądzili, że to będzie praca nad programami wspierającymi subregiony. Tego dzisiaj nie ma, jest za to paraliż decyzyjny. To jest też związane z narzucaniem radnym kandydata Nowogrodzkiej. Jakby proces był bardziej demokratyczny, pewnie mielibyśmy już marszałka. Jest zwarcie. Jeżeli PiS nie wybierze swojego marszałka, my podejmiemy taką próbę.
To będzie kandydat KO?
- Koalicji 15 października. Będą wewnętrzne uzgodnienia, myślę o radnych z Trzeciej Drogi. Łącznie mamy 18 radnych. Kandydat musiałby zostać uzgodniony przez tę grupę radnych.
Do tego ci niezdecydowani. Nazywałoby się to Wspólna Małopolska II?
- Nazwa nie jest istotna. Może konflikt w PiS spowoduje, że jakaś grupa założy własny klub. Wtedy będą nowe możliwości. Czasu nie ma wiele. Są dwa tygodnie na wybór zarządu województwa.
Ta propozycja pojawi się w ciągu dwóch tygodni?
- To naturalne, że jeszcze dwie, trzy próby będą, jak dzisiaj się nie uda.
Pokieruje pan komisją śledczą ds. afery wizowej. Co z osobami, które zostały wezwane, ale nie stawiły się przed komisją?
- Nie mamy wpływu na to, czy ktoś się stawi na wezwanie komisji, czy nie. To wyraz pogardy dla państwa. Osoby te pokazują stosunek do organów państwa, lekceważenie ustawowych zapisów. Nikt łaski nie robi, bo obowiązkiem każdego wzywanego jest stawienie się przed komisją i zeznanie tego, co wie. Daniel Obajtek wie, a przynajmniej powinien wiedzieć. Wielu polityków PiS ma nagle amnezję przed komisją i nic nie pamiętają. Obajtek zbudował w trakcie realizacji inwestycji Olefiny obóz pracy pod Płockiem. To pokazuje politykę migracyjną rządu PiS. Orlen miał agentów, którzy werbowali do pracy w Indiach, na Filipinach. Ci wymuszali łamanie procedur na konsulach, żeby przyspieszyć proces wizowy dla pracowników. To istotny świadek. Wnioski o ukaranie do sądu przekazaliśmy, Komisja podejmie decyzję. Mamy dokumenty, to materiał dowodowy i wsad do raportu komisji.
Dotychczasowy szef komisji mówił, że komisja skończyła już przesłuchania.
- Na ten temat wypowiemy się w przyszłym tygodniu na posiedzeniu komisji. Nie ukrywam, że chciałbym, żeby zakończyła pracę, przekazując raport do marszałka Sejmu przed przerwą sierpniową.
Czyli bez zmian?
- Myślę, że w sześć tygodni uda się przygotować raport, nawet gdyby trzeba było dodatkowo przesłuchać świadków.
Co dla koalicji rządowej oznaczałby rozwód Polski 2050 i PSL?
- Formalnie nic. Każdy z tych klubów ma osobny klub parlamentarny. Posłowie Polski 2050 i PSL są potrzebni, żeby zapewnić większość w parlamencie dla Koalicji 15 października. Ten wynik nie był dla nich satysfakcjonujący, był słaby. To połowa poparcia z jesieni. Muszą się zastanowić, co dalej. Wyborcy wybierają w pierwszym rzędzie propozycję KO. To powinno mieć priorytet.
Do tego słaby wynik Lewicy...
- Żadna niespodzianka. Wynik był słaby już w wyborach parlamentarnych, bardzo słaby w samorządowych i taki sam w europejskich.
Jaki to prognostyk? Zostały trzy lata do wyborów parlamentarnych.
- Dużą część propozycji programowych wyborca KO znajdzie w Lewicy. Ale nie jestem od dołowania naszych partnerów, to oni powinni się zastanowić. Ta agenda w wyborach samorządowych była fałszywa. Skupiali uwagę na sprawach, które w samorządzie nie były obecne, co osłabiło wynik Koalicji 15 października; sami też zostali negatywnie zweryfikowani. Lewica powinna się zastanowić nad swoim programem.