Kiedy poznamy ostateczny raport komisji?

Zakończyliśmy pracę komisji w tym znaczeniu, że zgromadziliśmy wszystkie niezbędne dokumenty, przesłuchaliśmy wszystkich świadków. Ostatnie posiedzenie było 30 września. Teraz pracujemy nad raportem końcowym. Chcę to zrobić jeszcze w październiku, żeby zaprezentować wtedy ten raport członkom komisji. Pewnie to będzie ostatni tydzień października. I po tygodniu, może po dwóch tygodniach ostateczne przyjęcie na kolejnym posiedzeniu komisji. To wymogi prawne tutaj decydują, że się na jednym posiedzeniu prezentuje, a później przyjmuje.

A czy raport będzie zawierał jakieś nowe elementy tej sprawy oprócz tego, co już wiemy i co też potwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli opublikowany wczoraj? Ponad sześć milionów wydanych wiz dla obywateli państw trzecich, dwa tysiące dla Rosjan już po wybuchu wojny pełnoskalowej. No i ten mechanizm, który Państwo nazywają korupcjogennym, przy udzielaniu wiz.

Kto obserwował pracę komisji, wie doskonale, że te elementy na bieżąco były też przez nią wyjaśniane. Aczkolwiek mamy trochę inny okres pracy komisji. My badamy od listopada 2019 roku do listopada 2023 roku. A więc ten okres jest dwa lata krótszy i stąd też na pewno będzie rozbieżność w danych. To nie dotyczy akurat programu Poland. Business Harbour, bo ten program rozpoczął się w 2020 roku, dane ma dokładnie tożsame. Nie ukrywam, że wszystkie te elementy były przedmiotem nie tylko naszych przesłuchań ze świadkami, ale też wiemy, że było to bardzo dobrze udokumentowane przez organy państwa. Natomiast nikt nie chciał się tym zająć. Straż Graniczna bardzo jednoznacznie interweniowała mówiąc, że to jest swoisty sabotaż, to co się robi dając na taką skalę wizy dla Rosjan. Ja jestem w dyspozycji na przykład takiego pisma z kwietnia 2023, które w całości praktycznie dotyczy programu Poland. Business Harbour. Natomiast jeden punkt dotyczy zniesienia dostępu do programu Poland. Business Harbour dla podmiotów zarejestrowanych lub powiązanych kapitałowo i osobowo z Federacją Rosyjską oraz posiadających powiązania z działalnością terrorystyczną i przestępczą. I oni o tym wiedzieli, ale nic nie chcieli z tego zrobić. Pytanie dlaczego?

Co można powiedzieć o tych prawie dwóch tysiącach wiz dla Rosjan? Dla kogo one były? To są te wizy wydawane już po pełnoskalowym ataku.

Mówimy tutaj o praktycznie pełnym zniesieniu wymogów, jakie są stawiane osobom przyjeżdżającym do Polski. Oni otrzymywali tę wizę D23. To jest wiza humanitarna uprawniająca do wszystkiego. Mogli się przesiedlić tutaj z rodzinami. Natomiast musimy brać pod uwagę również tę okoliczność, że służby rosyjskiego wywiadu są bezwzględne w tym aspekcie. Oni na pewno wykorzystywali taki element, że gdzieś otwieramy im furtkę, że mogą zainstalować nam potencjalnych agentów. I to pewnie nie było trudne, i na pewno z tego skorzystali. Nikt nie może mieć co do tego wątpliwości.

Zapowiada pan zawiadomienia do prokuratury? Minister Rau, kto jeszcze?

Mamy badany system pośrednictwa. Mamy oczywiście udokumentowane, ale to jest też przedmiotem śledztwa, kwestie, nazwijmy, korupcjogenne z udziałem ministra Wawrzyka, listy Wawrzyka, na podstawie których konsulowie wydawali wizy czy rozpatrywali w pośpiechu te wnioski wizowe. Cały system pośrednictwa, Poland. Business Harbour. Nie ma co się oszukiwać, że praprzyczyna tego stanu rzeczy to jest zniesienie, uchylenie strategii migracyjnej do roku 2030. To się stało w roku 2017. Nieprzygotowanie nowego dokumentu, panujący chaos. No sam fakt, że Polska wydawała 50-60% wiz pracowniczych w całej Unii Europejskiej dyskwalifikuje po prostu organy państwa pod rządami PiS-u. Co by nie mówili politycy PiS-u - nie ma takiej możliwości, żeby 38-milionowy naród, szósta gospodarka europejska potrzebowała więcej rąk do pracy niż pozostałe 450 milionów mieszkańców Unii Europejskiej z najsilniejszymi gospodarkami. To jest po prostu niemożliwe. Prawdą jest też, że te wizy wydawane były przez Polskę, bo mieliśmy najbardziej rozregulowany, najbardziej liberalny system. Tutaj najłatwiej było dostać wizę pracowniczą. Praktycznie firma nie musiała istnieć, a dostawała wizy i to liczone w setkach osób. Można było dostać tanio wizę. Ci ludzie nawet do Polski nie przyjeżdżali, tylko wybierali kraje pewnie zachodniej Europy. Zatrważające jest to, że były szef Straży Granicznej przyznawał beztrosko, że Polska nie ma informacji, ile tych osób wjeżdża do naszego kraju, gdzie są. Nie mamy absolutnie żadnej kontroli. Z drugiej strony mówił jednoznacznie, że dobrze by było, żebyśmy taką wiedzę mieli. Bo oczywiście trzeba mieć również nad tym pełną kontrolę i to na pewno będzie przedmiotem wystąpienia pana premiera Tuska jutro na naszej radzie krajowej.

Poznamy nową strategię migracyjną Polski?

Myślę, że nie tylko w ujęciu naszego kraju, ale też bardzo jednoznaczne i mocne przedefiniowanie tej polityki migracyjnej, która powinna być zrealizowana w Unii Europejskiej.

Tymczasem wczoraj sejmowa komisja opowiedziała się za odwołaniem ze stanowiska szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego. Przewodniczący zostanie odwołany i co dalej z Radą Mediów Narodowych? Trudno liczyć na podpis prezydenta w sprawie likwidacji rady.

Chcę powiedzieć, że w przypadku odwołania pana Czabańskiego nie ma potrzeby podpisu pana prezydenta, ponieważ my nie zmieniamy ustawy. My nie zmieniamy tutaj ustawy. Będzie dzisiaj debata nad odwołaniem pana Czabańskiego, o godzinie 9 się rozpocznie i ona jest związana ze złamaniem przez niego prawa. Pan Czabański zasiada w radzie Instytutu Lecha Kaczyńskiego, przez co ma wpływ na działalność spółek zależnych, to jest spółki Srebrna, spółki Srebrna Media, a w konsekwencji oczywiście na media kontrolowane przez te spółki, pośrednio choćby na telewizję Trwam. Z tego tytułu łamie ustawę o mediach narodowych i stąd też jest wniosek o jego odwołanie.

To jest jasne, ale czy będą państwo chcieli uzupełnić ten skład? Radę Mediów Narodowych uznają państwo za ciało niekonstytucyjne.

Oczywiście i są w tej sprawie też wyroki, że przekazanie części zadań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Radzie Mediów Narodowych jest niekonstytucyjne.  Jeśli nasza inicjatywa zakończy się odwołaniem pana Czabańskiego z funkcji z członkostwa w Radzie Mediów Narodowych, to oczywiście konsekwencją będzie uzupełnienie tego składu.

Czyli powołają państwo nowego przewodniczącego?

Mamy taki pełen dualizm prawny, nie tylko w obszarze Rady Mediów Narodowych czy w rynku mediów. Przecież państwo sami tego doświadczali. Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, nie przekazywał np. do Radia Kraków opłat abonamentowych przez 8 miesięcy. On państwa pozbawiał środków na bieżące funkcjonowanie i w tym zakresie czuł się całkowicie bezkarny. Mamy też orzecznictwo, wyroki sądów międzynarodowych, które stwierdzają, że w przypadku sędziów powołanych na swoje funkcje z udziałem neo-KRS-u wyroki są nieważne. To jest stwierdzone i na pewno za rok ta sprawa musi być precyzyjnie uregulowana. Natomiast do tego musi być wola współpracy również ze strony prezydenta. Dzisiaj wiemy, że takiej woli nie ma, bo rok temu pan prezydent bardzo jednoznacznie powiedział, żeby w tej sprawie na niego nie liczyć. Pozostało te niespełna 300 dni zaczekać, aż będzie nowy prezydent i będzie chciał współpracować, o czym jestem przekonany, z większością parlamentarną.

Jutro ma dojść do połączenia Prawa i Sprawiedliwości z Suwerenną Polską. Jak to zmieni reguły gry politycznej, zwłaszcza w Małopolsce, która jest matecznikiem Suwerennej Polski?

Takim matecznikiem, że ściągają prezesa MARR-u z Suwerennej Polski ze Śląska. To raczej jest takie uderzenie w środowisko Suwerennej Polski. Natomiast dzisiaj w mojej ocenie jednak Suwerenna Polska jest mocno zmarginalizowana, jest też pozbawiona przywództwa. To pewnie ma związek z chorobą Zbigniewa Ziobry. Nie ma tam przestrzeni na samodzielną możliwość zrobienia kariery czy zaistnienia. Natomiast prezes Kaczyński ma też świadomość, że funkcjonowanie dwóch bytów jest trudne do kontrolowania, że z tego pewnie dla niego w wymiarze tym politycznym byłoby więcej szkody niż pożytku. On chce mieć pełną kontrolę. Antagonizmy w Prawie i Sprawiedliwości, choćby w Małopolsce, są bardzo widoczne. Obserwowaliśmy to przy wyborze marszałka. Jest pozycja pani premier Szydło, która na poziomie kraju jest zmarginalizowana, ale w Małopolsce na pewno ma jeszcze dużą kontrolę nad członkami PiS-u. To wszystko sprawia, że on chce po prostu utrzymać za wszelką cenę jedność tej formacji, bo łatwiej mu pewnie będzie również przystępować do kampanii prezydenckiej.