Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wicemarszałkiem Senatu z PiS, Markiem Pękiem.

 

Przed kilkoma minutami PKW podała cząstkowe wyniki. Brakuje kilku protokołów. Są to wyniki, które zasadniczym zmianom nie powinny ulec. 51,21% dla Andrzeja Dudy. 48,79% dla Rafała Trzaskowskiego. Jak pan to na gorąco skomentuje?

- Jestem bardzo zadowolony. Można powiedzieć z wielkim prawdopodobieństwem, że prezydent Andrzej Duda został wybrany na kolejną kadencję. Dziękuję Polakom, którzy zagłosowali. Frekwencja była bardzo wysoka. To cieszy. Polacy interesują się najważniejszymi sprawami, angażują się w debatę. Wybory to wielkie święto demokracji. Po raz kolejny Polacy powierzyli urząd panu Andrzejowi Dudzie. To ważna wiadomość. Jesteśmy w bardzo trudnym i wymagającym momencie wyprowadzenia Polski z kryzysowej sytuacji związanej z pandemią. Mówiliśmy w kampanii, że Polsce potrzebna jest współpraca, spokój. Prezydentura pana Andrzeja Dudy to gwarantuje.

 

Frekwencja według PKW przekroczy w skali kraju 68%. To prawie tak dobrze jak w II turze w roku 1995. Wtedy pojedynek Aleksandra Kwaśniewskiego z Lechem Wałęsą zmobilizował tak ludzi. Co się stało, że znowu w historii Polski obserwujemy takie zainteresowanie aktem wyborczym?

- Trzeba podkreślić, że to dodatkowy smak tego zwycięstwa. Drugi raz w historii obejmuje on drugą kadencję. W Polsce udało się to tylko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Teraz prezydent kontynuuje prezydenturę. Kontynuuje władzę Zjednoczona Prawica, która go desygnowała. To fenomen naszego środowiska. Mimo że spór w polityce jest intensywny, polaryzacja jest dwubiegunowa, my cały czas wygrywamy kolejne wybory. Nasze środowisko jest najskuteczniejsze. To cieszy. Ta kampania była trudna i specyficzna. Funkcjonujemy w realiach pandemii. Wybory zostały przesunięte, został zmieniony kandydat partii opozycyjnej i zaczęły się wybory od nowa. To niespotykane w naszej historii politycznej. Kwestia wiarygodności prezydenta, odpowiedzialności Polaków. Nikt nie chce chaosu, bijatyki. Polacy opowiedzieli się za dobrą kontynuacją i stabilnością. To mnie cieszy. To odpowiedzialny wybór. To stawia jednak przed naszym środowiskiem wielkie zadania.

 

Ta kampania pod wieloma względami przejdzie do historii. Wspomniał pan o polaryzacji. Ten wynik utwierdza dwubiegunowość polskiego systemu politycznego, który mamy od 15 lat? Z jednej strony PiS i Zjednoczona Prawica, z drugiej PO i Koalicja Obywatelska.

- Czas pokaże. To będzie moment zwrotny dla środowisk, które są przeciwne obozowi Zjednoczonej Prawicy. Tu liderzy opozycji będą rozliczani z wyników wyborczych i pomysłów. Zobaczymy, czy te środowiska, które myślały, że na przegranej Andrzeja Dudy się zbudują, myślę o Konfederacji, będą miały rację bytu na scenie politycznej. Jestem rozczarowany przepływem elektoratu Konfederacji.

 

To niezwykłe. Połowa zagłosowała na Rafała Trzaskowskiego, połowa na Andrzeja Dudę.

- Tak. Połowa wyborców Konfederacji zapomniała o historii LPR. Myśleli, że jest możliwość zbudowania środowiska na przegranej PiS. Szybko odczują negatywne skutki takiego myślenia. Wielkim przegranym jest też Władysław Kosiniak-Kamysz. On przed 10 maja był najbardziej zbudowanym politykiem, wyrastał na lidera opozycji. Teraz będzie zakładnikiem. Przed opozycją czas rozliczeń, wyborów. My robimy swoje. Prezydent wczoraj wyraźnie podkreślał, że zwracamy się z ofertą współpracy dla Polski. W naszym programie jest miejsce dla wielu ludzi, którzy są teraz przeciwko nam. Będzie to czas rozmów, nowego otwarcia.

 

Pierwsze rozmowy mogły się odbyć już wczoraj. Prezydent Andrzej Duda zaprosił na 23.00 do Pałacu Prezydenckiego Rafała Trzaskowskiego z małżonką, żeby mogli sobie uścisnąć dłonie. Zaproszenie nie zostało przyjęte. Jak pan ocenia reakcję Rafała Trzaskowskiego? Jaką on pozycję polityczną zajmie? To wiceprzewodniczący PO, ale z takim wynikiem może być naturalnym liderem opozycji.

- Tak. To pytanie, czy PO potraktuje ten wynik jako wykreowanie nowego lidera. Na pewno nie patrzy na to z radością Borys Budka. Stara PO nieco przyczajona w osobie pana Schetyny przystąpi do kontrataku i rozliczeń. To co się będzie działo w PO to kwestia otwarta. Wczorajsza reakcja Rafała Trzaskowskiego jest potwierdzeniem, że kurz nie opadł. W sferze języka i zachowań widać kampanię. Jest konfrontacja. Powoli to się uspokoi. Za chwilę wszystko będzie jasne. Mam nadzieję, że Rafał Trzaskowski uzna ten wynik i wybór Polaków, że nie będzie kontestowania wyborów. 5 lat temu prezydentura Andrzeja Dudy od początku przez pewną część elit w Polsce była kontestowana.

 

Zapytam o Senat. Wielu publicystów był zgodnych, że pojedynek prezydencki był plebiscytem – głosowania za lub przeciw Andrzejowi Dudzie. Na podobnej zasadzie działa pakt senacki, gdzie wszyscy są przeciwko PiS. Jakie pan dalsze losy tego paktu wróży?

- Ten pakt senacki był zbudowany z myślą o wyborach prezydenckich. Bez Senatu rządzi się PiS-owi trudniej, ale rządy są możliwe. Poza 30-dniową obstrukcją Senat niewiele może zrobić. Wybór prezydenta z innego obozu byłby komplikujący. Baliśmy się, że ten senacki krok pójdzie krok dalej. Nie stało się tak. Cieszę się z tego. Prezydent będzie po naszej stronie. Co się będzie działo w Senacie? Będziemy się temu przyglądać. Jestem pewien, że ten pakt nie jest monolitem. Będą tam pęknięcia, rozgoryczenia. My się będziemy starali to wykorzystać. W trakcie kadencji zrobimy wszystko, żeby zmienić większość senacką.