Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wicemarszałkiem Senatu, Markiem Pękiem (PiS)
Byliśmy wstrząśnięci zdjęciami docierającymi do nas z Ukrainy, zdjęciami dokumentującymi tak naprawdę zbrodnie ludobójstwa, jakich dopuszczali się na mieszkańcach podkijowskich miejscowości rosyjscy żołnierze. Czy pan ma nadzieję, że te zdjęcia będą swoistym przełomem w postrzeganiu tego, co się dzieje w Ukrainie?
Tak, bez wątpienia. W opinii publicznej Europy, świata zachodniego, nie wszyscy mają świadomość tego, co tam się naprawdę dzieje. Polacy ze względu na to, że po pierwsze są najbliższymi sąsiadami Ukrainy, po drugie – rząd polski jest bardzo mocno zaangażowany w sprawę ukraińską, wiedzą dobrze co się dzieje. Byliśmy też ofiarą niejednokrotnie agresji sowieckiej i wiemy, do czego zdolne są wojska rosyjskie. Powiedzmy szczerze, doktryna imperialnej Rosji jest niezmienna. To kraj, który nie liczy się z prawami człowieka, z życiem ludzkim. Jestem również zbulwersowany i wstrząśnięty tym, jak Putin traktuje swoich żołnierzy. Oni giną, są traktowani jak mięso armatnie. Ale przede wszystkim mordują Ukraińców. Mordują dzieci, kobiety, starców. Bombardują przedszkola, szkoły, szpitale, żłobki. Nie ma żadnej granicy dla tego potwornego zła, które się tam dokonuje. A świat zachodni patrzy z takim dystansem na to wszystko. I wydaje się światu zachodniemu, że jakieś półśrodki mogą spowodować, że Rosja się wycofa, rozmyśli czy zatrzyma . Wszelkiego rodzaju słabość i niezdecydowanie, niekonsekwencja tylko i wyłącznie Putina rozjuszy i tak naprawdę zmobilizuje do dalszych działań. A pamiętajmy, że dalszym krokiem będą kraje bałtyckie, a może nawet niestety również Polska.
Prezydent Biden na początku wojny, wprowadzając sankcje, mówił, że Rosja stanie się pariasem światowym. Ale mówił także, że z takimi osobami jak Putin się nie negocjuje. Czy pana zdaniem, pytam pana jako polityka i prawnika, jedynym wyjściem, gdy ten konflikt dojdzie końca, będzie mowa o porozumieniach pokojowych, będzie też rozliczenie przed specjalnym trybunałem sprawiedliwości tych zbrodni i odpowiedzialnych za to osób, nie tylko tych, które pociągały za spust, ale i politycznych mocodawców?
Bez wątpienia Putin jest zbrodniarzem. Jest rzeźnikiem – jak to zostało powiedziane w trakcie wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Do rozliczenia Putina przed jakimkolwiek trybunałem międzynarodowym jest jeszcze bardzo daleko. Póki co jest on przywódcą zbrodniczego państwa; państwa, które wcale z Ukrainy się nie wycofuje. Nie wykazuje jakichkolwiek oznak, że chciałoby prawdziwie negocjować, przystąpić do prawdziwego kompromisu. Tak naprawdę przed społecznością międzynarodową, a przede wszystkim przed Unią Europejską wielkie wyzwanie działania jednolitego, wspólnego i spójnego, które rzeczywiście pokaże Putinowi, że dalsza wojna przyniesie mu tylko i wyłącznie straty: w obszarze ludzkim, wojennym, zbrojnym, ale przede wszystkim gospodarczym. Kiedy Putin zobaczy, że jest bankrutem, to wtedy w taki cyniczny sposób przystąpi do stołu negocjacyjnego.
A ma pan nadzieję, że w końcu taki wspólny front świata zachodniego uda się uruchomić? Na razie w tej sprawie równie głośno i mocno zdają się mówić tylko takie kraje jak Polska, Litwa, Łotwa czy Estonia. Te też kraje deklarują odejście do importu rosyjskich węglowodorów. W przypadku Polski do końca roku; Litwa, Łotwa czy Estonia już może wcześniej będą mogły sobie na taki krok pozwolić. Ale to raptem 4 kraje, a Unia Europejska liczy ich znacznie więcej.
Tak, rzeczywiście. Cała ta sytuacja pokazuje pewne bankructwo idei politycznej i gospodarczej, jaką obrały największe mocarstwa europejskie już przed laty, bo przecież kilkanaście lat temu Francja, Niemcy, Włochy, Holandia uważały, że Putin to jest Europejczyk, że to polityk, który nie będzie używał armii, że będzie prowadził z Europą rywalizację tylko i wyłącznie ekonomiczną, gospodarczą. Wydawało się, że można Putina zagłaskać, oswoić. Niestety, to się nie sprawdziło. A więc trzeba też wyraźnie powiedzieć: to jest bankructwo pewnej idei politycznej obranej przez liderów Unii Europejskiej. Ale oni są daleko. Im się wydaje, że bezpośrednio ten konflikt ich nie dotyczy. Też powiedzmy jasno, że ich gospodarki są bardzo mocno, daleko bardziej niż Polska, uzależnione od Rosji: rosyjskiego gazu, ropy, węgla. To wymaga rewolucji politycznej i ekonomicznej. Bez tego ta sytuacja się nie zakończy, ona będzie dalej eskalować. Chciałbym, by wszystkie kraje europejskie brały przykład z Polski. Bo my do końca roku rozstaniemy się z węglowodorami rosyjskimi. Osiągniemy niezależność energetyczną od Rosji. Oczywiście niemałym kosztem. To pokazuje, jaka jest cena pokoju w Europie.
To pokazuje też, że warto było decydować się na takie kroki jak dokończenie inwestycji Baltic Pipe, umożliwiającej korzystanie ze złóż norweskich na północ Europy.
Tak, i tu trzeba przejść na polskie podwórko polityczne. Kilkanaście lat temu, gdy inicjowaliśmy takie działania jak chociażby gazoport, czy w ogóle kwestia dywersyfikacji źródeł energii – byliśmy ośmieszani, byliśmy nazywani rusofobami, jako jacyś tacy zacofani w sferze ekonomii. Donald Tusk mówił, że trzeba z Rosją robić interesy jak z każdym innym, z taką jaka ona jest współdziałać. To było naiwne i krótkowzroczne. Mam nadzieję, że też Polacy ocenią, kto tak naprawdę wtedy reprezentował polską rację stanu i kto odczytywał właściwie znaki czasu.
Wspominał pan o konieczności zdecydowanego i usystematyzowanego działania świata zachodu wobec Rosji. Zapytam o nasze krajowe podwórko polityczne. Na początku inwazji rosyjskiej wydawało się, że polscy politycy mówili jednym głosem. Ale szybko ta sytuacja dobiegła końca. Klub PiS domaga się odwołania marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Przypomnijmy, chodzi o jego głośne wystąpienie, które zostało upublicznione w czasie wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce, było dystrybuowane w internecie, bezpośrednio w języku ukraińskim, gdzie marszałek Grodzki zarzucał Polsce, polskiemu rządowi finansowanie zbrodniczych działań Rosji wobec Ukraińców.
Tak, to wypowiedź skandaliczna. Wypowiedź, jakiej w polskim Senacie jeszcze nie było i to w bardzo kluczowym momencie: wizyty prezydenta Bidena, trwającego konfliktu zbrojnego, niesłychanie wyrazistego działania polskiego rządu wspierającego Ukrainę. Przyjęcie ponad 2,5 mln, uchodźców, a także wielka ofensywa dyplomatyczna premiera Morawieckiego, prezydenta Andrzeja Dudy, wszystkich przedstawicieli władz polskich, którzy są ambasadorami sprawy ukraińskiej. Wizyta w Kijowie premiera Morawieckiego i prezesa Kaczyńskiego. Długo by wymieniać. Cała masa działań pokazujących, że jesteśmy po stronie Ukrainy i w daleko większym stopniu działamy na jej korzyść niż inne kraje UE. I tu nagle przerzucenie na Polskę współodpowiedzialności za finansowanie reżimu Putina. Coś niebywałego. Nie mogę się zgodzić, by takie słowa marszałka Senatu przeszły niejako bez konsekwencji. Oczywiście świadom jestem tego, jaki jest układ sił w Senacie. To ma przede wszystkim ymiar moralny, ale mam nadzieję, że wstrząśnie pewną grupą tej dzisiejszej większości senackiej i że senatorowie tzw. paktu senackiego pójdą po rozum do głowy i zrozumieją, że ktoś taki jak marszałek Grodzki nie ma kwalifikacji moralnych i politycznych, by piastować tak wysoki urząd, jakim jest urząd marszałka Senatu. Co z tą sprawą będzie – pokażą najbliższe dni. My złożyliśmy wniosek, aby ta sprawa stanęła na najbliższym posiedzeniu Senatu 12 i 13 kwietnia.
W jednej z wypowiedzi ostro ocenił pan wypowiedź Tomasza Grodzkiego, tzn. to, że ta wypowiedź nosiła znamiona zdrady polskiej racji stanu. Marszałek Grodzki mówi, że być może za tę wypowiedź pójdzie z panem do sądu. Jest pan przygotowany na spór sądowy w tej sprawie?
To jest typowa reakcja marszałka Grodzkiego, on straszy sądem każdego, kto mówi mu prawdę w oczy. Przypomnę jego wcześniejsze groźby w stosunku do wszystkich tych, którzy domagali się by zrzekł się immunitetu, aby stanął przed sądem za te sprawy korupcyjne, które mu zarzuca prokuratura krajowa. Żadnej reakcji nie ma. Więc ta sprawa nieszczęsnej wypowiedzi w formie orędzia jest absolutnie kluczowa w tym wniosku, bo ona tak naprawdę wpisuje się w ostatnie priorytety i działania propagandy oraz dezinformacji rosyjskiej. Marszałek Senatu, trzecia osoba w państwie nie może się wpisywać w taką narrację. Ale tych grzechów marszałka Grodzkiego w tej kadencji jest znacznie więcej. Drugim grzechem głównym jest kwestia tego nieszczęsnego immunitetu. Bez żadnych podstaw prawnych, nadużywając z jednej strony samej instytucji immunitetu, ale również swoich uprawnień marszałkowskich. Marszałek Grodzki od ponad roku blokuje tak naprawdę rozpatrzenie tej sprawy. A przypomnę, że to wniosek skierowany przez prokuraturę do Senatu, do senatorów. I to senatorowie mają prawo, ale i obowiązek w głosowaniu się wypowiedzieć, czy uchylają ten immunitet czy nie. Zamiast mnie straszyć sądem, marszałek powinien pokazać, że ma odrobinę odwagi cywilnej i honoru, i po prostu tego immunitetu się zrzec. A po drugie poddać wniosek o jego odwołanie do procedowania na najbliższym posiedzeniu Senatu.
W niedzielę 12. rocznica katastrofy smoleńskiej. Premier Jarosław Kaczyński niedawno w wywiadzie dla Polskiego Radia powiedział: „Bardzo dużo wiemy o tym, co działo się na lotnisku smoleńskim. Nie mamy żadnej wątpliwości, że to był zamach”. Ma pan nadzieję, że osoby odpowiedzialne za to, co działo się na lotnisku w Smoleńsku, poniosą odpowiedzialność?
Ta sprawa musi zostać ostatecznie wyjaśniona. To punkt honoru państwa polskiego. Tam zginął prezydent Rzeczypospolitej i elita polskiego państwa. Nie mogę wyobrazić sobie sytuacji, że państwo, które się szanuje, w centrum Europy, świata, może zostawić taką sprawę nie do końca wyjaśnioną, zamieść pod dywan, schować w archiwach. Trzeba zrobić wszystko, by ją wyjaśnić. Wiemy dużo więcej, niż wiedzieliśmy kilkanaście lat temu. To nie jest tak, że w tej sprawie nic się nie dzieje. Jest też jakaś dziwna zmowa milczenia wokół tej sprawy. Zostały ujawnione pewne fakty, ekspertyzy, raporty, filmy, ale jakoś nie widzę burzy mózgów polskich autorytetów, uczonych, znawców tematu. Właściwie nikt nie odnosi się do meritum sprawy. Do tego jeszcze dochodzi kwestia pewnej niejawności niektórych faktów. Te osoby, które są w kręgu bezpośrednio rodzin ofiar, są stronami w tym wielkim procesie, jaki przecież wokół tej sprawy toczy, wiedzą więcej. Ja wszystkich wiadomości nie wiem. Ale przecież widzę, czy to prezes czy inni przedstawiciele ofiar domagają się dalszych kroków i decyzji. Mają prawo do tego, by poznać całą prawdę. A w kontekście działań zbrojnych na Ukrainie, w kontekście chociażby wypowiedzi prezydenta Zełenskiego w polskim Sejmie, kiedy mieliśmy Zgromadzenie Narodowe, też wielu powinno sobie na nowo uświadomić, do czego zdolna jest Rosja pod rządami Putina.