Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Marek Lasota: "Nie było propozycji ze strony PO"

  • Rozmowy
  • date_range Poniedziałek, 2014.09.15
"Kilka miesięcy temu mówiłem, że wykluczam start w wyborach samorządowych do sejmiku. Natomiast procedury w PO były jakie były. Nie jestem członkiem PO i nie mogłem się poddać weryfikacji partyjnej. Nawet jakbym chciał. Tam była inna formuła. Tu była propozycja ze strony prawicy, która nie oczekuje inicjatywy i partyjnej weryfikacji. To oni wystąpili. To trafiło w mój nurt i postanowiłem się z tym zmierzyć." - mówił na antenie Radia Kraków kandydat PiS na prezydenta Krakowa, Marek Lasota.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Markiem Lasotą, kandydatem PiS na prezydenta Krakowa.

Jak to jest? Jeszcze kilka tygodni temu pan mówił, że ceni sobie pan święty spokój i nie zamierzał pan kandydować do sejmiku. Teraz taka zmiana. PiS tchnął w pana nowe życie?

- Moja żona ostatnio mówi, że mnie nie znała takiego. Cenię sobie święty spokój, to prawda. Jednak przyznam się, że to wyzwanie wyzwoliło we mnie wielkie pokłady energii i koncentracji. Dostrzegli to moi najbliżsi.

To zło, które pan dostrzegł w Krakowie, udało się dostrzec dzięki posłom Adamczykowi i Terleckiemu? Wcześniej pan tego nie widział?

- To spotkanie było zaskakującą odpowiedzią na moje wcześniejsze refleksje. Zawsze się myśli, że ja bym zrobił to lepiej. Nagle pada propozycja, która mi umożliwia podjęcie próby zrealizowania tego.

Szef krakowskiej i małopolskiej PO, Grzegorz Lipiec siedzi obok pana w sejmiku...

- Nie. Ja siedzę z Leszkiem Zegzdą. Grzegorz Lipiec siedzi dwa rządy wyżej.

Ale on mówi, że jakby pan tylko powiedział to by pana wystawili. Nie trzeba było się odezwać?

- Ja kilka miesięcy temu mówiłem, że wykluczam start w wyborach samorządowych do sejmiku. Natomiast procedury w PO były jakie były. Nie jestem członkiem PO i nie mogłem się poddać weryfikacji partyjnej. Nawet jakbym chciał. Tam była inna formuła. Tu była propozycja ze strony prawicy, która nie oczekuje inicjatywy i partyjnej weryfikacji. To oni wystąpili. To trafiło w mój nurt i postanowiłem się z tym zmierzyć.

A jakby taką propozycję przedstawił Grzegorz Lipiec?

- Wie pan jak jest z gdybaniem?

Powiedziałby pan „tak”?

- Nie wiem. Taka propozycja nie padła, nie ma o czym mówić.

Wystąpi pan z klubu radnych PO?

- Tak. Złożyłem już taką deklarację ustnie a dziś na piśmie. Rezygnuje z członkostwa w klubie. Do końca kadencji będę niezrzeszony.

Przedstawiciele PO pytają jak człowiek z Olkusza może być kandydatem w Krakowie? Co on wie o zarządzaniu Krakowem?

- W ostatnich 50 latach tylko dwóch prezydentów Krakowa urodziło się w Krakowie. Jacek Woźniakowski też nie urodził się w Krakowie. Z Olkusza? Nie. Ja jestem w Krakowie od 1978 roku.

Liczą państwo na wsparcie PO w I czy II turze. Ma pan jakieś głosy ze strony PO, że będzie poparcie?

- Odbieram wiele życzliwych głosów, ale nie oczekuję deklaracji politycznych. My próbujemy zasypać podziały i przerzucić mosty. Jak to się uda i tę ideę podejmie wiele środowisk to będę szczęśliwy. Parafrazując, niech światło pójdzie z Krakowa. Będzie dobrze jak to światełko zasypywania podziałów wyjdzie z Krakowa.

Wierzy pan w PO-PiS po krakowsku?

- We wszystko wierzę, o ile za tym się kryją ludzie rozsądni.

Co z pracą w IPN?

- W oddziale jest zastępca i on przejmie obowiązki. Kampania będzie miała jednoznaczne oblicze. Nie da się prowadzić takiej kampanii i jednocześnie być szefem IPN. W porozumieniu z prezesem wykorzystam cały urlop, żeby nie zakłócać pracy oddziału. Tam jest zastępca i on nie będzie miał problemów.

Jakie problemy pan diagnozuje w Krakowie?

- To jest właśnie to. Umówmy się. Ja chcę państwa zainteresowanie podtrzymać przez 2 miesiące. O szczegółach będziemy mówili z czasem.

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię