Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Marcin Koszałka: Psychiczne koszty bycia reżyserem są bardzo duże. Dotarłem do ściany

Marcin Koszałka, znany reżyser i operator filmowy, niedawno odebrał nagrodę za najlepszą reżyserię na Festiwalu Filmowym w Gdyni za swój najnowszy film „Biała Odwaga”. To nie pierwszy sukces Koszałki, który już wcześniej zasłynął filmem „Czerwony Pająk”, poruszającym trudne tematy i zdobywającym uznanie w środowisku filmowym. Każda produkcja Koszałki wzbudza ogromne emocje i pozostaje w pamięci na długo. - Ten cały ogromny stres, który był wokół filmu, premiery i tych wszystkich konfliktów, problemów z filmem, doprowadził mnie do dość głębokiej depresji. Musiałem się z niej wyzwolić. Dotarłem po prostu do ściany - mówi w rozmowie z Sylwią Paszkowską Marcin Koszałka, operator filmowy i reżyser.

Marcin Koszałka, fot. Agata Ciechanowska

Epicka opowieść o górach i historii

„Biała Odwaga” to projekt wyjątkowy, wymagający długiej i skomplikowanej pracy. Jak przyznaje Koszałka, proces twórczy trwał wiele lat i wiązał się z wieloma wyzwaniami – od licznych wersji scenariusza, przez trudności finansowe, aż po polityczne przeszkody.

Film jest nie tylko opowieścią o trudnych czasach okupacji. To także historia góralskich rodów i dramatyczny konflikt między dwoma braćmi, w którą wpleciona została kobieta, grana przez Sandrę Drzymalską. Kreacja Bronki w wykonaniu Drzymalskiej była na tyle przekonująca i magnetyczna, że aktorka zdobyła nagrodę główną na Festiwalu w Gdyni.

Koszałka, który z wykształcenia jest operatorem filmowym, a reżyserii uczył się, podpatrując kolegów na planach, ma wyjątkowe podejście do aktorów. Daje im swobodę twórczą. Choć ma ogromny wpływ na wizję filmu, jego filozofia polega na nieprzeszkadzaniu aktorom, pozwalając im naturalnie wkomponować się w swoje postacie.

Nie jestem absolwentem reżyserii, jestem z wykształcenia operatorem filmowym. Uczyłem się reżyserii, podpatrując kolegów na planach i też robiąc filmy dokumentalne. Trochę traktuję aktora jako bohatera dokumentalnego, że to po prostu człowiek z jakąś tam przeszłością. Pan Andrzej Wajda mówił, że najważniejszy jest scenariusz, a potem casting, czyli kwestia wybrania aktorów, żeby oni pasowali do swoich ról. I jeżeli to zostanie zrealizowane, to już będzie z górki.

Koszałka i miłość do gór

Nie można mówić o „Białej Odwadze” bez podkreślenia miłości Koszałki do gór. Tatry, które sfilmował w epicki sposób, stały się niemal bohaterem filmu. Koszałka zadbał o to, by sceny górskie były nie tylko efektowne, ale i autentyczne. Współpracował z jednym z najwybitniejszych polskich taterników, Andrzejem Marciszem, oraz zespołem profesjonalnych wspinaczy, co pozwoliło na realizację zapierających dech w piersiach ujęć na dużych wysokościach.

Mieliśmy świetną ekipę wspinaczkową, operatorską, wysoko postawiliśmy poprzeczkę. Andrzej Marcisz trenował Filipa Pławiaka półtora roku, który mimo tak krótkiego czasu świetnie się do tego przygotował.

Cena sukcesu

Realizacja „Białej Odwagi” była nie tylko artystycznym wyzwaniem, ale także osobistym. Koszałka przyznaje, że bycie reżyserem wymaga nie tylko talentu, ale także odporności psychicznej – presja artystyczna potrafi złamać nawet najbardziej doświadczonych twórców.

Ten cały ogromny stres, który był wokół filmu, premiery i tych wszystkich konfliktów, problemów z filmem, doprowadził mnie do dość głębokiej depresji. Musiałem się z niej wyzwolić. Kosztowało mnie to dużo, byłem w szpitalu, pomogli mi. Czuję się dużo lepiej. Dotarłem po prostu do ściany. Też jak rozmawiam ze znajomymi reżyserami, to mało się mówi, że psychiczne koszty bycia reżyserem są bardzo duże. Są ogromne oczekiwania, recenzje, opinie, krytycy, rozmowy i trzeba to wszystko opanować, a jest się cały czas atakowanym.

(cała rozmowa do posłuchania)

Tematy:
Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię