Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Małgorzatą Wassermann.

W poniedziałek do Polski przylatuje Joe Biden, kolejny raz w ciągu 11 miesięcy. Jakie znaczenie będzie miała ta wizyta w kontekście roli i znaczenia Polski w UE i NATO?

- W zasadzie odpowiedź jest zawarta w pytaniu. Pozycja Polski jest teraz bardzo silna. Jesteśmy kluczowym partnerem do USA. Podkreśla to Joe Biden przylatując tutaj. Tak piszą i mówią o nas w różnych kręgach na świecie. Cel został osiągnięty. W 2015 roku kraj został przejęty w słabej sytuacji gospodarczej i politycznej. Dziś stajemy się kluczowym graczem w Europie i na arenie międzynarodowej. To duża satysfakcja, że rząd PiS doprowadził Polskę do takiego momentu.

W Warszawie prezydent USA ma wygłosić przemówienie. Już padają porównania do wizyty Kennedy’ego w Berlinie w 1963 roku ze słynnym „Ich bin ein Berliner”. To może być symboliczne wydarzenie w historii XXI wieku? Co to może oznaczać w kontekście wojny w Ukrainie?

- Co powie Joe Biden? Zobaczymy. Przemówienia pewnie są dopiero przygotowywane. To będzie jednak bardzo ważna wizyta. Będą to podziękowania dla Polaków i naszego rządu za pomoc Ukrainie. Gdyby nie Polska, pomoc byłaby trudna do wykonania. My udostępniamy infrastrukturę, żeby pomoc płynęła. Premier Mateusz Morawiecki, prezydent Andrzej Duda i rząd PiS wiele miesięcy przed wojną zabiegali i cały czas zabiegają, żeby Ukraina nie została zostawiona sama sobie. Mamy względnie zadowalającą sytuację. Dwa kluczowe państwa – Niemcy i Francja – stają po stronie Ukrainy coraz wyraźniej. To w największej części zasługa polskiego rządu. On prosił, namawiał, pokazywał, ale też zawstydzał. Przypominam wypowiedź Mateusza Morawieckiego przed wejściem na lunch do kanclerza Scholza o hełmach. To obiegło świat. Potem kanclerz po raz pierwszy powiedział, że trzeba spuścić głowę po tej polityce, która była prowadzona. Mówię o sensie wypowiedzi. Cieszę się, że jesteśmy silnym krajem. Nasza strona militarna i gospodarza jest uznawana. To ważny sygnał dla inwestorów z Ameryki. Dla tych ludzi niedaleko od nas toczy się wojna. Warto jednak przyjechać, zainwestować. To też sygnał, że Polska nie zostanie zostawiona sama sobie w wypadku agresji.

Musimy liczyć się z eskalacją działań Rosji. Padają pytania o zaangażowanie Białorusi w wojnę. Widzi pani prawne narzędzia na reżim Łukaszenki, który na 8 lat uwięził Andrzeja Poczobuta?

- Jak ktoś jest przestępcą, a na Białorusi taka osoba rządzi, trudno mówić o prawie. Trudno mówić o rozwiązaniach prawnych w stosunku do bezprawnego wyroku, co do orzeczenia i tak dalej. O prawie nie ma mowy. To bolesne. Czytałam wywiad z Michałem Dworczykiem, który od lat angażuje się w pomoc Polakom na wschodzie. On wyrażał żal, że mimo zabiegów dyplomatycznych nie udało się uwolnić Andrzeja Poczobuta. Polska jednak nie spocznie. Blisko jest koniec Putina i Łukaszenki. Wtedy jest szansa na zmiany.

Andrzej Poczobut i inni więźniowie polityczni będą mogli się domagać zadośćuczynienia? Wspomnijmy Alesia Białackiego, laureata nagrody Nobla.

- To kwestia wejścia Białorusi w krąg krajów demokratycznych. Na razie z tym nie ma do czynienia. Trudno mówić o mechanizmach prawno-sądowych.

Zaskoczyła panią decyzja prezydenta Andrzeja Dudy, który ustawę o Sądzie Najwyższym skierował do Trybunału Konstytucyjnego?

- Nie. Prezydent skorzystał ze swoich prerogatyw. Czekamy na rozstrzygnięcie TK. Każda decyzja prezydenta by była krytykowana. Nie mnie kwestionować uprawnienia prezydenta.

Jest możliwe takie rozwiązanie jak wycofanie ustawy z TK, zawetowanie, powrót do Sejmu i przesunięcie odpowiedzialności na większość sejmową?

- To kombinacje, które mi się nie mieszczą w głowie. Nie było takiej sytuacji jeszcze. Prezydent będzie pewnie konsekwentny i poczeka na rozstrzygnięcie TK.

Jaki przewiduje pani los ustawy? Co się stanie? Od niej zależy odblokowanie pieniędzy z KPO. W ustawie jest przeniesienie spraw dyscyplinarnych do NSA. To wzbudza dyskusję.

- Wszystko, co dotyczy wymiaru sprawiedliwości, wzbudza dyskusję. Krytycznie oceniam stan wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Dla mnie najważniejsze jest, żeby to działało płynnie. Na razie tak nie jest. Zapadają niezrozumiałe wyroki i orzeczenia. Jest buta i bezczelność w treściach wyroku i uzasadnieniach. Przyjdzie moment po wygranych przez PiS wyborach, że sędziowie uznają, że w Polsce obowiązuje konstytucja i ustawy. Nie sędziowie decydują, kto jest sędzią. Orzeczenie ws. pani Kurdej-Szatan... Nie może tak być, że ktoś się wypowiada wulgarnie na tematy, o których pojęcia nie ma i jest bezkarny. Należy zamilknąć i nie się wypowiadać. Ja nie komentuję wydarzeń kulturalnych i jakości seriali. Nie jestem od tego specjalistą. Mogę sobie powiedzieć, czy mi się to podoba, czy nie. W Polsce celebryci uważają, że chamsko mogą się wypowiadać o rządzie. Boleję nad tym, że sądy na to pozwalają. Pewnych rzeczy trzeba pilnować. Nie można przekraczać granic krytyki i nie dopuszczać do przemocy w życiu publicznym. Jedno i drugie jest usprawiedliwiane rzez dzisiejsze orzeczenia sądów. Spokojnie czekamy na decyzję TK. Uważam, że nie ma znaczenia, czy ta izba będzie tu, czy tam.

Jest kolejny sondaż, który pokazuje panią w II turze wyborów prezydenckich w Krakowie. Może to przeważyć o pani starcie, zwłaszcza jeśli wewnętrzne sondaże prezydenta Majchrowskiego by pokazały, że mieszkańcy oczekują zmiany?

- Za wcześnie jest na rozmowę o wyborach prezydenckich. Przymierzamy się do rozmów o wyborach parlamentarnych. One są bardzo istotne. Czy Polska utrzyma swój kurs, czy będzie klęczała przed UE i Berlinem, czy coś nam ze stołu spadnie? To kwintesencja naszych lat rządzenia. To wzmocnienie gospodarcze Polski, wzmocnienie polskich rodzin. Nie mówię, że wszystko się udało i wszystko mi się podoba. Popatrzmy jednak na sytuację rodzinną swoją i tę samą sytuację w kraju z lat 2012-2013. Trudno było dostać pracę. Umowa o pracę graniczyła z cudem.