Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Małgorzatą Wassermann.
Wczoraj doszło do spodziewanych zmian w rządzie. Henryk Kowalczyk w randze wicepremiera pokieruje ministerstwem rolnictwa za ministra Pudę, który odpowiadał między innymi za Piątkę dla Zwierząt. Co ma przynieść ta zmiana?
- Myślę, że to zmiany, które usprawnią pracę rządu. Jest kwestia wydzielenia pewnych ministerstw. Sprawniej prace przebiegają, jak jest osobne ministerstwo sportu i turystyki. Zmiany niewielkie, spodziewane. Kandydaci są kojarzeni, pracowali w rządzie. Wyjdzie to na dobre.
Nie wszyscy pracowali wcześniej. Jest nowy minister rozwoju, którego chwali nawet jego poprzednik, czyli Jarosław Gowin. Jest też zmiana bardziej istotna. Ministra klimatu Michała Kurtykę zastąpi Anna Moskwa z Orlenu. W tle jest Turów, Europejski Zielony Ład i transformacja energetyczna.
- Jeśli chodzi o ministerstwo klimatu, jest to bardzo ważne. Jest palący Turów i zmiany klimatyczne. To też zmiana zapowiadana. Nie jest tajemnicą, że minister Kurtyka chciał się podjąć innych wyzwań. Na czele ministerstwa stanęła osoba pracująca wcześniej w rządzie. To bardzo dobra zmiana. Turów to trudny temat, ale się z tym uporamy.
Mamy rosnącą liczbę nowych przypadków koronawirusa. Słyszeliśmy, że będą zdecydowanie działania, ale ich nie widać. Zdecydowane działania, czyli co?
- Jestem przeciwna przymusowi szczepień, ale nie rozumiem oporu ludzi, którzy nie chcą z tego korzystać. Rok temu marzyliśmy o szczepionce. Przypomnijmy sobie listopad rok temu. To była tragedia. Część ludzi jest źle nastawiona do szczepionki. Ja się zaszczepiłam dwoma dawkami. Jak będę mogła, przyjmę trzecią dawkę. Cała rodzina jest zaszczepiona, wszyscy są zdrowi. Oczywiście uważamy na siebie, ale widać różnicę między tym jak funkcjonują zaszczepieni w stosunku do niezaszczepionych. Mam kilku znajomych, którzy byli wytrwali w nieszczepieniu się. Dzisiaj są w szpitalu.
Takie rozwiązania wprowadzają inne kraje Europy: restauracje, kina, galerie handlowe tylko dla zaszczepionych. Co pani na to?
- To kwestia wyważenia pewnych racji. Żyjemy w wolnym kraju, mamy pełną demokrację. Ja jestem zwolennikiem szczepionek i restrykcji, ale nie każdy podziela moje stanowisko. Rząd musi brać pod uwagę wszystkich. Są próby przekonywania. Za chwilę będą znowu zapchane szpitale, jak rok temu. Każdy, kto podejmuje decyzję o nieszczepieniu się, powinien się zastanowić. Jak trafi do szpitala, może zajmie łóżko dla kogoś chorego na inną, śmiertelną chorobę? On ma jednak wybór. Pomyślmy o rodzinie. Nawet jak ja przejdę to względnie łagodnie, mogę przenieść wirusa i doprowadzić do tragedii najbliższych. Dyskusje trwają. Są przeciwnicy i zwolennicy. Ja jestem zwolenniczką konsensusu.
Pani jest raczej za zaostrzeniem restrykcji? Mamy takie narzędzie jak paszport covidowy.
- Wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczynam wkraczać w wolność innej jednostki. Jeśli ja się świadomie nie szczepię, to czy inni powinni znosić konsekwencję tego? Szczepiący się słyszą argumenty, które padają. Podejmujemy jednak decyzję świadomie dla siebie, dla ludzi. Powinniśmy tolerować nieograniczoną swobodę innych? Za chwilę będzie pytanie, co z siłowniami, basenami? Ja bym cierpiała z tego powodu, jakby to zostało zamknięte. Tam rozprzestrzenianie się choroby to sekundy.
Nie milkną dyskusje o pani obecności na wspólnej konferencji z prezydentem Majchrowskim ws. inwestycji finansowanych z Polskiego Ładu. Prezydent nazywa panią „dobrym duchem”, rzeczniczka prezydenta mówi, że akurat była pani umówiona z prezydentem. Szef Rady Miasta Dominik Jaśkowiec domaga się jednak wyjaśnień, w jakim charakterze wzięła pani udział w tej konferencji. Jak do tego doszło?
- Ja z władzami Krakowa jestem non stop w kontakcie. Jako poseł z Krakowa i Małopolski, jestem w kontakcie z prezydentem, wiceprezydentami i wieloma dyrektorami. Nie jest tajemnicą, że poza pieniędzmi rozdzielanymi budżetowo, jest szereg programów, z których można korzystać. To programy z różnych ministerstw. W ministerstwie klimatu rozmawialiśmy o autobusach niskoemisyjnych. Kraków dostanie autobusy za 90 milionów. Jak można pozyskać środki na wyposażenie jakiejś instytucji, remont, na drogę, zawsze jestem do dyspozycji. To się nie zmieni. Dziwi mnie postawa szefa Rady. Zamiast cieszyć się, że mamy rekordową kwotę w Krakowie, jego boli, dlaczego nie on tam stał. To postawa, jaką ostatnio widzieliśmy w Unii. Jeśli my w tym nie uczestniczymy, lepiej, żeby środki nie przepłynęły. Państwo to ciągłość. Dla mnie nie ma znaczenia, kto stoi na czele instytucji. Jak są wybory, to walczymy, żeby wygrać. Jeśli przegraliśmy, potrafimy to zrobić z klasą i współpracować. Musiałabym nie być patriotką, gdybym nie zabiegała o wszystko, co najlepsze dla mojego miasta i instytucji. Od 6 lat jestem dostępna. Pomagałam osobom jawnie wrogim w stosunku do PiS. Ich instytucje robią jednak dobre rzeczy dla ludzi. Ja będę pomagać, wspierać. Odmianą – czego ja zwykle nie robię – jest to, że ja rzadko się chwalę. Rzadko zabieram głos publicznie, rzadko robię sobie zdjęcia. To była jednak wyjątkowa sytuacja. Taka kwota rzadko się zdarza.
Jutro rada ministrów zajmie się rozporządzeniem ws. Igrzysk Europejskich. Będą pieniądze dla Krakowa i specustawa?
- Pieniądze są zagwarantowane od rządu. Uczestniczę w tych dyskusjach. One trwają. Nie jestem uprawniona, żeby udzielać szczegółowych informacji. Mam nadzieję, że strony dojdą do porozumienia i pieniądze trafią do Krakowa i Małopolski.
Pojawiły się też takie spekulacje po wspólnej konferencji. Zdecydowałaby się pani na ponowny start w wyborach prezydenckich w Krakowie, jakby nie startował prezydent Majchrowski?
- Są prawie 3 lata do wyborów. To dużo. Nie potrafię powiedzieć, co zrobię. To najbardziej zabolało panów z PO. Oni nie potrafią się cieszyć, że Kraków dostał pieniądze. Oni się martwią wynikiem wyborczym. To obrzydliwe myślenie.