Czy po wstrzymaniu pomocy militarnej Ukrainie, po wyrzuceniu prezydenta Zełeńskiego z Białego Domu, no i w kontekście prawdopodobnego resetu z Rosją, Stany Zjednoczone to dla pani nadal wiarygodny partner militarny?
- USA to podstawowy partner w NATO. Stany to gwarant naszego bezpieczeństwa. Najwyższa pora, żebyśmy mówili, co jest dobre dla naszego państwa. Zostawmy emocje na boku, przestańmy się obrażać. Rozmawiamy o interesach, bezpieczeństwie w Polsce i Europie. Emocje zostawmy z boku. Nie wszyscy to potrafili zrobić. Mamy tego konsekwencje.
Kto nie potrafił?
- Wszyscy wiemy. Były wypowiedzi Zełeńskiego, naszego premiera, który co kilka godzin ma inne stanowisko. To niepotrzebne. Niepotrzebne są też emocje od komentatorów, czy list Lecha Wałęsy i innych osób, które nie prowadzą polityki zagranicznej Polski. Nie jest dobrze, jak zabierają głos w takiej sprawie. Ich stanowisko nie jest słuszne.
Po pełnoskalowej agresji na Ukrainę rozmawialiśmy kilka razy. Nigdy nie ukrywała pani podziwu ani dla żołnierzy ukraińskich, ani dla prezydenta Zełeńskiego. Co się dzieje?
- Dalej nie ukrywam podziwu dla żołnierzy ukraińskich i narodu ukraińskiego. Nie twierdzę, że zmieniłam zdanie. Nie ukrywam też podziwu dla Polaków, którzy stanęli na wysokości zadania. Sytuacja po trzech latach wojny jest inna. Trzeba się dostosować. Ukraińcy nie są w stanie bez Amerykanów prowadzić skutecznej obrony swojego terytorium. Ostatnio było to powiedziane wiele razy. Przyznajmy jednak jedną rzecz. Prezydent Zełeński nie był przygotowany do rozmowy w USA. Skutkiem tego jest to, co jest dzisiaj. Co proponuje Europa Zełeńskiemu, podsycając jego nastawienie antyamerykańskie? Europa od dawna obiecuje mu dodatkowe dostawy broni i pieniędzy. Tego nie ma. Pałeczkę próbuje przejąć Macron. On ma wielkie dostawy gazu z Rosji i mu to nie przeszkadza. Premier Wielkiej Brytanii zaproponował wielką pożyczkę. Patrzmy całościowo. To jest gra pewnych interesów międzynarodowych. Emocje i wielkie słowa na bok. Dbamy dziś o bezpieczeństwo Polski.
Jeśli chodzi o pomoc, Stany Zjednoczone przekazały około 120 miliardów dolarów, Europa w sumie trochę więcej, bo 145. Ani Macron, ani Meloni, ani Starmer nie proszą, żeby Zełeński korzył się i dziękował za tę pomoc. Też pani mówi tak delikatnie w stosunku do tego, w jaki sposób wyraża się np. poseł Czarnek, który mówi, że Zełeński zachował się jak głupek. Karol Nawrocki cały problem widzi w ogóle w prezydencie Ukrainy. Pani podziela tę opinię posła Czarnka i Karola Nawrockiego?
- Nie ma znaczenia, jakie opinie ja podzielam. Staram się patrzyć na te różne wpływy. Patrzę, gdzie tu jest Polska. To klucz. Ostre słowa nie są potrzebne z żadnej strony. Ja niejeden raz czułam wielki ból w sercu jak prezydent Zełeński nie potrafił się zachować w stosunku do nas, jak powinien. Wtedy jednak dalej mówiłam, że należy Ukrainie pomagać. To ważne dla naszego bezpieczeństwa. Widzimy zmianę w postawie prezydenta Zełeńskiego przez kilkanaście ostatnich miesięcy. To zmiana na gorsze. Ktoś go na to namówił. On płaci tego cenę.
Może to, co mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości, wynika wprost z kampanii prezydenckiej? W szczególności chodzi tutaj o walkę o głosy ze Sławomirem Mentzenem, który już teraz mówi takimi trumpistami. Mówi, że Polacy w stosunku do Ukraińców okazali się frajerami na przykład.
- Nie wolno używać takich słów. Zalecam wszystkim pohamowanie emocji. Wynika to z pewnego rodzaju obserwacji przez te trzy lata, jak zachowuje się prezydent Ukrainy, jego administracja i Ukraińcy w Polsce. Powiedzmy uczciwie. Na początku każdy z nas niósł, co miał. Polska i rząd PiS robili to na poziomie państwowym. Każdy z nas nosił rzeczy na zbiórkę, Polacy przyjmowali Ukraińców. Jaka wdzięczność jest? Mamy złą sytuację dla Polaków, potomków Rzezi Wołyńskiej, była sytuacja, w której mieliśmy problem na granicy ze zbożem. Prezydent Zełeński nie wykazywał zrozumienia. On nas porównywał do Rosji. To nie było uprawnione. Jak potraktował prezydenta Dudę w ONZ? Nie wiemy, dlaczego i kto mu to radzi - pewnie przyjaciele z Niemiec - ale on się włącza w kampanię wyborczą. To śmiertelny grzech.
Na jaką wdzięczność by pani liczyła? To co powinien zrobić?
- Jak chodzi o Polskę, liczę na przełom ws. grobów pomordowanych. To niewielki gest, żebyśmy mogli zacząć dokonywać tam ekshumacji. Ten jego ton, gdzie on nie dziękuje, ale poucza, pokrzykuje i wzywa… To nie tylko w stosunku do USA, ale też do Polski. Podobnie zachował się kiedyś w stosunku do Bidena. Jego dyplomacja powinna mu uświadomić, że wszyscy dają z siebie bardzo dużo i należy się wdzięczność, nie połajanki.
Idąc krok dalej, poseł Puda z Prawa i Sprawiedliwości mówi, że porozumienie Stanów Zjednoczonych i Rosji byłoby korzystne dla Polski w kontekście pokoju. Pani by się zgodziła z taką opinią?
- Ja bym nie chciała wojny. Na pierwszym miejscu jest dla mnie kwestia naszego bezpieczeństwa. To priorytet. Wojna jest złem. Naszym zadaniem jest budowanie takich sojuszy, które nie dopuszczą do wojny i zakończą tę, która się toczy.
Poseł Puda mówi, że dobre byłoby porozumienie Stanów Zjednoczonych i Rosji, a przecież 10 marca znowu część polityków Prawa i Sprawiedliwości będzie mówić o rosyjskim zamachu. Jak to się skleja?
- Trochę pan daje się ponieść komentatorom. To była szersza wypowiedź. Mojemu koledze chodziło o to, że dobre jest porozumienie, które skończy wojnę. Nikt nie zmienił u nas stanowiska, że Rosja napadła na Ukrainę i jest krajem niebezpiecznym.
Ten wzrost nastrojów antyukraińskich nie wynika z tego, co dzieje się w sondażach? Jest zbliżający się do Karola Nawrockiego Sławomir Mentzen, który tak naprawdę mówi już trumpistami.
- Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jego stosunek do tego, co się dzieje na Ukrainie, jest taki sam, czy on się zmienił przez 3 lata? Zmieniły się nastroje w społeczeństwie, bo tak zachowuje się Zełeński i naród ukraiński. My też jesteśmy częścią narodu.
Ukraińcy w Polsce: od pomocy do niechęci
Znaczy, że politycy czytają nastroje?
- Politycy też widzą, co się dzieje. Nie jest tak, że są oderwani i mają inne odczucia. Jesteśmy obywatelami, też tu mieszkamy, też czujemy pewien niesmak. Mamy dalsze obowiązki, bo trzeba wyciągać konsekwencje dla państwa. Daliśmy z siebie wszystko, żeby powstrzymać Rosję w jej zapędach. Tu nic się nie zmieniło. Sytuacja geopolityczna się zmieniła, nie nasza ocena Rosji.