Zapis rozmowy Jacka Bańki z Maciejem Zabierowskim z Centrum Żydowskiego w Oświęcimiu.

Jak pan ocenia naszą reakcję na słowa szefa FBI?

- Rozmawiałem z wieloma kolegami z muzeum holokaustu w Waszyngtonie, gdzie te słowa padły. Szczerze mówiąc, nikt z nich nie zrozumiał tego zdania jak my. W tej przemowie chodzi o coś innego. Chodziło o to, że do zbrodni gotów jest każdy. Faktycznie padło zdanie niefortunne, bo na jednym oddechu zostały wymienione: Polska, Węgry i Niemcy. To kraje o różnej sytuacji. Niemcy byli architektem tej zbrodni, Węgry dopiero w 1944 roku były okupowane i Polska, która była ofiarą. We wszystkich krajach byli ludzie, którzy uczestniczyli w tej zagładzie. Mnie się wydaje, że reakcja jest przesadzona. Nikt się nie zgłosił do źródła z pytaniem o co chodziło. Można było wymienić też Ukrainę, Francję. Cała Europa została dotknięta tym ludobójstwem. Wybór padł taki a nie inny, ale to ma pewną wartość pedagogiczną. Ja się nie poczułem dotknięty tymi słowami.

 

Mogła to być jednak Francja czy Holandia.

- Byłem wielokrotnie w muzeum w Waszyngtonie. Tam przy wejściu jest mowa o ofiarach II wojny światowej, także o Polakach. Muzeum wydało specjalną broszurę o tym co działo się z Polakami, którzy nie byli Żydami. Z mojego doświadczenia nie podejrzewam złej woli. Kiedy się tam wejdzie to można wiele przeczytać co się działo w różnych państwach. W Polsce jesteśmy przewrażliwieni.

 

Inne zarzuty to brak polityki historycznej, że jak ktoś się dowiaduje czegoś w Polsce i II wojnie światowej to na przykład z filmu „Ida” czy „Pokłosie”.

- Źródeł do uczenia się historii jest wiele. „Ida” to film artystyczny a nie historyczny. „Pokłosie” podobnie jest luźna formą. To fragmenty. Nierealne jest, żeby oczekiwać od sztuki, żeby przedstawiała rzeczywistość 1 do 1. Nie o to chodzi. Jak chcemy się uczyć historii to czytajmy książki. Filmy to są wizje artystów. To są fragmenty rzeczywistości.

 

Jest to jednak traktowane jako oręż polityczny. Inna opinia jest taka, że przeświadczenie o polskiej winie tkwi w środowisku amerykańskich Żydów.

- Polska wina to rzecz skomplikowana. W tym zdaniu zostały wymienione trzy państwa. W Polsce państwo jako takie nie istniało. Wiemy o tym, że w Polsce byli ludzie, którzy brali udział w zagładzie. Byli tacy, którzy ratowali, większość była bierna, ale byli tacy, którzy korzystali na tym, że Żydzi byli mordowani. Niektórzy brali w tym udział. Wśród Żydów mieszkających w Stanach są potomkowie tych, którzy ginęli czy cierpieli. Uprzedzenia są obecne. Dla wizerunku Polski ważne jest nie to, żeby wzywać ambasadora do MSZ. Nie tak się to załatwia. Dla nas lepsze jest usuwanie antysemickiego graffiti. Tu za rogiem jest przekreślona Gwiazda Dawida. Jest Anty Jude. Ludzie, którzy przyjeżdżają widzą to i są wstrząśnięci. To robi wrażenie a nie jedno zdanie wypowiedziane na kolacji. Lepiej by było patrzeć na własne uprzedzenia a nie patrzeć na winy innych. To nasza projekcja.

 

Uprzedzenia wobec Polski wśród diaspory żydowskiej w USA to fakt. Jak pan sobie to tłumaczy?

- Tak, tam są uprzedzenia. Nie przeceniałbym tego. Są tam ludzie, którzy wyjechali z Polski ze złymi wspomnieniami. Niektórzy wyjechali w trakcie wojny, niektórzy zostali wyzwoleni i wrócili, ale nie zostali pozytywnie przyjęci. W Krakowie w sierpniu 1945 roku był pogrom. Na Kazimierzu zginęła jedna osoba. Tam kamieniami obrzucono synagogę Kupa. Podobne rzeczy się działy w Europie. To indywidualne odczucia. To tworzy siatki poznawcze. Wielu amerykańskich Żydów jest jednak dobrze nastawionych. Niektórzy nie mają zdania, jadą do Polski i widzą napisy na murach. Czemu my się mamy dziwić, że ci ludzie mają o nas złe zdanie?

 

Słyszymy takie opinie, że uprzedzenia diaspory żydowskiej wobec Polaków wynikają z tego, że o zagładzie Żydów informował Karski. Sami Żydzi tego nie robili.

- To uproszczenie nie polegające na faktach. Karski, kurier polskiego rządu, który przenosił informacje, jest postacią dobrze znaną w świecie żydowskim. Misja Karskiego w USA była realizowana latem 1943 roku, kiedy większość polskich Żydów została wymordowana. Karski nie był w stanie tego powstrzymać. Mitem jest jednak, że Jan Karski jak pierwszy poinformował świat o holokauście. Mocarstwa zachodnie miały dobre informacje już od połowy 1941 roku. Były źródła wywiadowcze. Karski nie był pierwszą osobą, która o tym mówiła. Był ważny, uczył o tej tragedii, ale nie był pierwszy.