Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Lewicy, Maciejem Gdulą.
Jest porozumienie Lewicy ws. zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS. Jak zagłosują posłowie Lewicy? Dalej to będzie pilnie strzeżona tajemnica?
- Nie mogę powiedzieć jak zagłosujemy. Mamy wspólne stanowisko całego klubu. Cieszę się. Kwestia zniesienia 30-krotności jest pomyślana jako test dla jedności klubu. My go zdaliśmy. To ważna informacja dla PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
Będzie dyscyplina klubowa?
- Nie musi być dyscypliny. Wszyscy się na to zgodzili.
Za zniesieniem mieli głosować – jak deklarowali – posłowie Razem. Może być tak, że kilku przedstawicieli Razem zagłosuje za, co i tak nie da wiele Prawicy, a reszta przeciwko? Pan sam pisał, że nie chce się pan wpisywać w scenariusz pisany przez prezesa PiS.
- Nie. Będzie jednolite głosowanie całego klubu.
Mamy przy okazji różne propozycje związane z trzecim progiem podatkowym. Mówi o tym Solidarność, ale także profesor Hausner. Co pan sądzi o takim rozwiązaniu?
- To bardzo sensowny kierunek. W Polsce system podatkowy nie jest sprawiedliwy. Zarabiający mało i średnio płacą duże podatki. Ci, którzy zarabiają sporo, płacą je proporcjonalnie mniejsze. To nie wspiera budżetu. Z niego są pieniądze na usługi publiczne, naukę, szpitale. To dobry moment, żebyśmy się zaczęli zastanawiać nad systemem podatkowym, żeby on był bardziej sprawiedliwy. Z tego budżetu powinno dać się finansować jakość naszego życia.
Czyli trzeci próg mógłby być brany pod uwagę?
- Trzeba o tym dyskutować. Podatki to nie jest samo zło. Codziennie jeździmy po ulicach finansowanych z naszych podatków. Mówienie, że nie wiadomo gdzie idą podatki jest oderwane od rzeczywistości. Ja widzę, na co idą moje podatki. Rozmowa o trzecim progu jest naturalna.
Emerytura maksymalna? Taka propozycja też pojawia się ze strony Lewicy.
- Tak. To rozwiązanie funkcjonuje w różnych systemach. Myśląc o emeryturze maksymalnej, nie powinniśmy ustawiać jej nisko. Ta emerytura musi dać godne życie ludziom z klasy średniej. To jest do obgadania. Zła rzecz przy projekcie zniesienia 30-krotności to jest to, że nie było dyskusji. Tak nie powinno być.
Poszukiwanie oszczędności w innym miejscu? Na przykład zmiany w programie 500+ i wprowadzenie kryterium dochodowego?
- Nie wiem. Dla mnie to zawracanie głowy. Potem na kontrolę tego programu wydamy więcej niż zaoszczędzimy. Program 500+ to symbol, na co możemy liczyć od państwa. Ten program trafia do wszystkich. Wszyscy mają przekonanie, że państwo coś dla nich robi.
Jak pan przyjął tłumaczenia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej ws. własnych słów o nic niewartej Lewicy?
- To bardzo niefortunne słowa. One nie powinny paść. Jak padły, przydałyby się przeprosiny. Czekam na taki gest. Polityk, który chce walczyć o prezydenturę, nie powinien mówić takich rzeczy o partiach i ich elektoratach, na które niedługo będzie liczyć. Małgorzata Kidawa-Błońska zadziałała odruchowo, nie politycznie. Ta wypowiedź była niestosowna.
Czyli te wyjaśnienia raczej nie uspokoiły pana?
- Ja bym wolał zwykłe przepraszam, nie mówienie o kontekście. Chciałbym prostego przepraszam, przeholowałam. To była sytuacja, w której Małgorzata Kidawa-Błońska chciała pokazać siłę, mówić nam jak mamy głosować. PO nam nie wyznaczy miejsca w parlamencie. Mamy swoje zdanie, poglądy. Nie będziemy asystować PO, ale po to, żeby realizować wizję Polski i zgłaszać projekty.
Kiedy będzie kandydat Lewicy na prezydenta? Ilu obecnie jest kandydatów na kandydata?
- Rozważamy różne opcje, dyskutujemy. Powinien być kandydat znany prze świętami. To nie jest łatwy proces.
Raczej kobieta czy mężczyzna?
- Dzisiaj dużo muszę ukrywać. Nie lubię takich sytuacji, ale nie mogę zdradzić. Jest kilka opcji.
Dzisiaj expose premiera Morawieckiego. Na dyskusję wokół jakich tematów szykuje się Lewica?
- Wiadomo, że jest to rząd kontynuacji. Pewnie będziemy rozmawiać o tym, co rząd zrobił przez zostanie lata i czego nie zrobił. Co obiecywał, czego nie zrobił. Jedną z tez powtarzanych przez PiS jest to, że jak obiecamy to zrealizujemy. Wiele obietnic nie zostało zrealizowanych. Nie chodzi tylko o mieszkania, ale też samochody elektryczne, czyste powietrze, jakość usług publicznych. Podkreślimy, że ostatnie 4 lata to nie są najszczęśliwsze lata dla edukacji, ochrony zdrowia i ekologii. To trzy rzeczy zepsute przez PiS. Czasem zepsute bezmyślne. Reforma edukacji niczemu nie służyła, wprowadziła chaos i konflikt do szkół. Skończyła się protestami, które źle zadziałały na szkołę. Na pewno pokażemy, że Polska rządzona przez Lewicę byłaby rządzona po partnersku i zorientowana na podnoszenie jakości życia, ekologię, krótsze kolejki do lekarza i na lepszą edukację.
Wczoraj w Krakowie pikietowali hutnicy i górnicy z JSW. Będzie propozycja Lewicy dla hutników i ich kontrahentów, którzy prawdopodobnie zostaną w Krakowie bez pracy?
- Zaproponowaliśmy, żeby premier spotkał się z protestującymi. Oni na to zasługują. Sprawa jest złożona. Z jednej strony jest interes pracowników, którzy chcą mieć dobre miejsca pracy. Z drugiej strony huta od dłuższego czasu stawiała trudne warunki Polsce. Wynegocjowała niższe ceny prądu, szantażując nas, że jak nie będzie niższej ceny to się przeniosą. Dostali prąd. Była kwestia wymiany działek między Skarbem Państwa, samorządem i hutą. Huta miała dostać prawie za darmo 400 hektarów. To nie zostało dopięte. Może to był powód dlaczego huta zdecydowała się na wygaszenie pieca. Potrzebujemy dobrej oferty dla pracowników huty. Nie można myśleć, żeby utrzymywać hutę za wszelką cenę. Nie możemy być szantażowani. Były tam problemy ekologiczne. Huta zanieczyszcza. Ona jest przy wielkim mieście. Potrzebujemy rozwiązań, które zabezpieczą interes pracowników i nowej polityki przemysłowej, w której pracownicy huty będą mogli liczyć na nowe miejsca pracy dobrej jakości.
Ta konkretna oferta dla hutników na czym by mogła polegać?
- Dobrze by było, żeby hutnicy widzieli możliwość znalezienia pracy w sektorze zielonej energii, przy produkcji czy montażu urządzeń. Trzeba z nimi rozmawiać. Pracownicy nie powinni mieć poczucia, że zostali zostawieni sami sobie. Muszą mieć wsparcie rządu i społeczeństwa.