Tymczasem niechętna połączeniu referendum z wyborami do Parlamentu Europejskiego jest Państwowa Komisja Wyborcza. Według PKW mogłoby to być "trudne w organizacji". W każdym lokalu wyborczym musiałyby się znaleźć dwie komisje wyborcze i dwa osobne stanowiska do głosowania.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Markiem Sową.
Na inwestycje związane z Igrzyskami rząd przeznaczy 50-60%. Tak mówiła wicepremier Bieńkowska. To oznacza, że połowę z sumy 550 milionów trzeba będzie wyłożyć z własnej kieszeni?
- Na pewno druga część musi być po stronie właścicieli obiektów. Tak należy to rozumieć. Jeśli to będzie infrastruktura w całości zależna od państwa, to wówczas ten odsetek będzie wyższy. Jak będzie infrastruktura samorządowa, to wiadome było, że będzie udział samorządów. Tu chodzi jeszcze o wiele innych wydatków. To także komunikacja. Mnie cieszy to, że infrastruktura tak czy inaczej powstanie. Mam nadzieję, że pani wicepremier myślała o wszystkich projektach, o których myślimy także my.
To może racje miał prezydent Majchrowski decydując się na referendum?
- Ja rozumiem, że inicjatywa prezydenta, ogłoszona w ubiegły poniedziałek, jest podyktowana wieloma okolicznościami. Była budowana na bazie opinii dominujących w ostatnim czasie. To poddaje pod wątpliwość wolę mieszkańców co do realizacji całego projektu. Gdyby patrzeć z takiego punktu widzenia, to ta decyzja by była zrozumiała. To jednak nie jest tylko projekt Krakowa. Kraków jest jednym z partnerów porozumienia. W to są włączone także inne samorządy.
Zakopane deklaruje referendum.
- Ale jeszcze jest Bukowina, Kościelisko, Myślenice. Kiedyś były planowane jeszcze inne samorządy i była wola wsparcia. Mamy deklaracje rządów Polski i Słowacji. Dla nas projekt ZIO to nie chęć zaspokajania czyichś ambicji, to kwestia projektu cywilizacyjnego. Mielibyśmy wielką imprezę sportową, dałoby to impuls rozwojowy do budowy infrastruktury. Nie tylko w Krakowie. Jak porównamy wszystkie wydatki zapisane we wniosku, to jest to tańsze niż budowa jednego stadionu narodowego na Euro 2012.
Może powinien się pan cieszyć z referendum? Ono uwiarygodni ten projekt, o ile przyniesie pozytywne rozstrzygnięcie.
- Po refleksji myślę, że inicjatywa radnych PO, która zakłada organizację referendum wspólnie z wyborami do PE, jest szansą na uratowanie tego projektu. Nie wierzę, że gdyby referendum było w czerwcu, mielibyśmy frekwencję. Niska frekwencja by skompromitowała wnioskodawców.
Kto by wtedy podjął decyzję?
- Nikt. MKOl by podjął decyzję. To byłby gwóźdź do trumny projektu.
Bierze pan pod uwagę, że nie będzie 30% frekwencji przy wyborach do Parlamentu Europejskiego?
- Jestem przekonany, że w Krakowie będzie więcej niż 30% w wyborach do PE. Jak będzie wspólna data referendum i wyborów to będzie ponad 30%. To referendum ma szansę być wiążące.
Mówi pan o specjalnym oświadczeniu, w którym chce pan zobowiązać prezydenta Majchrowskiego do zaangażowania się w projekt. Co powinien teraz robić prezydent?
- O żadnym oświadczeniu nie mówiłem. Mówiłem o liście. Zajmiemy w tej sprawie stanowisko i przedstawimy to w formie korespondencji. To naturalne, bo to jest bardzo ważny temat. Województwo jest z tym także mocno związane. Od początku popieramy starania Krakowa, także w wymiarze finansowym. W tym roku przekazaliśmy już 2 miliony złotych, w ubiegłym 900 tysięcy złotych. Kraków ma zobowiązania w stosunku do swoich partnerów. Prezydent w tym referendum będzie walczył o swoją wiarygodność partnera, także względem naszym partnerów rządowych.
Wstrzymał pan 2 miliony na Komitet Konkursowy. Obraził się pan na prezydenta?
- Nie wstrzymywałem. To także przekłamanie. 2 miliony to była pierwsza transza składki. W sposób naturalny tego miliona nie będziemy uruchamiać. To referendum stawia pod znakiem zapytania realizację projektu. Zatem naturalne jest, że cały koszt procesu związanego z referendum będzie ponosiło miasto.
Czego oczekuje pan teraz od prezydenta?
- Osobistego zaangażowania się w ten projekt i zwycięstwa w referendum.
Co to znaczy osobiste zaangażowanie się?
- Każdy, kto sprawuje władzę, musi czasami brać odpowiedzialność. Jak prezydent popiera projekt to jestem przekonany, że zaangażuje się w proces informacyjny i będzie przekonywał mieszkańców Krakowa. Wtedy rozstrzygnięcie będzie podobne do tego, co wskazują badania społeczne dotyczące poparcia ZIO.
Może prezydent wykazał się mądrością? Skoro góra 60% pieniędzy na tę inwestycję będzie pochodzić z kasy rządowej, to prezydent pyta, czy mieszkańcy chcą takiego układu. Poza tym, jeśli referendum nie będzie wiążące, to rząd podejmie decyzję dotyczącą ZIO.
- Inicjatorem projektu jest samorząd miasta Krakowa. My także przekonywaliśmy rząd. Ukierunkowanie dyskusji w tę stronę jest niebezpieczne dla Krakowa. W tym procesie chodzi także o wiarygodność Krakowa.
Nie przeszarżowaliśmy z tymi Igrzyskami?
- Nie sądzę. Przypominam debatę, która się toczyła w 2012 roku. Kraków nie był gospodarzem Euro 2012. Państwo wymienialiście co Kraków stracił i to nie tylko w wymiarze sportowym. Chodzi o rozwój, gospodarkę. Jako marszałka, interesuje mnie, żeby było budowane bogactwo regionu. Jak słyszę komentarze, że dla Krakowa i Małopolski będzie to korzystne, ale może być to niekorzystne dla kraju, to moim zadaniem jest przekonywanie rządzących o tym, że jeśli kiedyś centrum inwestycyjnym był Wrocław czy Warszawa, to teraz jest czas na Małopolskę.
Prasę przeglądał Krzysztof Piasecki: