Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

M. Jantos: Proporcje budżetów obywatelskich są żenujące

"Była alternatywa albo nic, albo trzy miliony" - tak o budżecie obywatelskim w Krakowie mówiła na antenie Radia Kraków wiceprzewodnicząca Rady Miasta Małgorzata Jantos. Dziś o budżecie obywatelskim zdecydują radni.



Trzy miliony, która będą mieli do dyspozycji krakowianie, to tyle samo co mieszkańcy niespełna 20-tysięcznych Kęt. "Te proporcje są żenujące" - oceniała radna Jantos w Radiu Kraków. I przytaczała przykłady Łodzi, tam budżet obywatelski to 20 milionów, i Poznania, tam mieszkańcy do wydania mają 10 milionów złotych. Oprócz trzech milionów złotych dla całego Krakowa półtora miliona złotych do dyspozycji będą miały rady dzielnic.



Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceprzewodniczącą krakowskiej Rady Miasta, Małgorzatą Jantos.

Dzisiaj radni przyjmą przyszłoroczny budżet Krakowa wraz z poprawką dotyczącą budżetu obywatelskiego. 3 miliony do podziału. Jest się czym chwalić?

- Śmiem twierdzić, że to moje małe zwycięstwo.



Pyrrusowe?

- Nie. Była alternatywa nic, albo trzy miliony. W Dąbrowie Górniczej, która ma 125 tysięcy mieszkańców, jest 5 milionów. Kraków, zacne miasto ma 750 tysięcy ludzi. Proporcje są żenujące, ale i tak się cieszę. Wielu radnych się do tego przekonało, może za jakiś czas dojdziemy do 20 milionów.

Dodajmy, ze to są 3 miliony plus 1,5 miliona złotych budżetu dzielonego na 18 dzielnic.

- Ale zsumowane nie dają właściwie takiego wymiaru, którym mogłoby się pochwalić duże miasto.

Pieniądze to jedno, drugie to podział. Prezydent wskaże listę inwestycji a krakowianie wybiorą?

- Nie. Obywatelskość polega na tym, że ludzie wiedzą, czego chcą. Martwi mnie ta sytuacja, że rządzący coraz bardziej oddalają się od wyborców. Znam system szwajcarski, wiem, jak tam ludzie partycypują w zarządzaniu. My dopiero tego uczymy. Nauczymy ich, gdy oddamy im część władzy. To są pieniądze z ich podatków.

Sam mechanizm nie będzie polegał na tym, że dzielnice się tym zajmą, one będą miały swoje pieniądze do podziału. Zrobią to radni?

- To będą urzędnicy, którzy się będą zajmowali projektami, potem będzie głosowanie. Jeśli chodzi o mechanizm, to on jest przerobiony, możemy zadzwonić do Łodzi czy Poznania i zapytać, jak oni to robią. Tam jest to po raz kolejny i są efekty. To często nie są inwestycje, które wymagają planów. To może być park w jakimś miejscu. Składam dzisiaj podobną interpelację. Od tego jesteśmy, żeby słuchać ludzi.

Wystarczy zadzwonić do urzędnika łódzkiego.

- Do Poznania, Dąbrowy Górniczej. Stamtąd jest najbliżej.

Dzisiaj radni PiS zapowiedzieli wniosek o konsultacje społeczne w sprawie ZIO. Konsultacje są konieczne? Poprze pani taki projekt?

- Konsultacje zawsze są konieczne. To znów sprawa obywatelskości. W Szwajcarii było referendum, czy powinno się ograniczać kominowo pensję menadżerów. O takie rzeczy pytani są ludzie. Brak referendów i konsultacji to nonszalancja władzy. Działa to na zasadzie, że my wiemy lepiej i mamy władze.

Powinno zdecydować referendum czy nie?

- Referendum jak najbardziej, tylko skąd na to zdobyć pieniądze? Jeśli ściągnięto te pieniądze z miejsca, które powinno powstać to jest to populizm.

Chodzi o pieniądze, które miałyby być wzięte ze spopielarni w Podgórkach Tynieckich. Tak naprawdę chodzi o blokadę tej inwestycji a nie o referendum.

- To nieeleganckie. Trzeba będzie się zastanowić, to przykre, że takim instrumentem ktoś się posługuje, żeby pozbyć się spopielarni zwłok. Tego nie mamy w Krakowie. Tu leży problem, że wykorzystujemy referendum do blokady.

Referendum tak, ale nie w ten sposób?

- Referendum tak, tak, tak, tak. One są niezbędne.

Pani jest podłączona do MPEC?

- Nie. Mam gazowe ogrzewanie.

Nie chciałaby pani?

- Nie myślałem o tym, w mojej okolicy nie ma takiej możliwości.

Dzisiejsza gazeta Wyborcza donosi, że MPEC nie przeznaczy dodatkowych pieniędzy na rozbudowę sieci. Dla kogo jest MPEC? Dla krakowian czy dla władz tej spółki?

- To nie dotyczy tylko MPEC. To dotyczy także wielu innych spółek. Oni do nas przychodzą i chcą podwyżek, bo chcą podnieść komfort pracy. Tak naprawdę chodzi o podniesienie pensji. Trzeba się zastanowić, po co są takie spółki. MPEC zatracił swoją misję społeczną. Kręcimy się wokół tematu obywatelskości. Urzędnik, prezydent czy radny to służba dla ludzi.

Gazeta donosi także, że nie zostały zarezerwowane pieniądze na ewentualne wnioski unijne. 2014 rok już lada dzień. To może bulwersować.

- Kiedy mówiliśmy o zakazie, to ja o to pytałam. Nie chodzi o zakaz, ale o rozwiązanie problemu. Personalnie ktoś odpowiada za to, że nie ma wniosku o unijne dotacje. Powinniśmy osiągnąć coś takiego, że człowiek z imienia i nazwiska odpowiada za to czego nie zrobił.

Nieustannie widzimy pojazdy MPK z reklamami MPEC. Co zrobić z MPEC? Jak się do niego dołączyć?

- Reklamy też kosztują. To spółka, która sama siebie kultywuje. Oni zapomnieli, że mają czemuś służyć. Ręce opadają.

To najlepsza pointa.

- Jeszcze nie, chciałam jeszcze złożyć życzenia. Obyśmy przeżyli mądrość i głupotę radnych, żeby nam było lepiej w przyszłym roku. Tego państwu życzę.





Prasę przeglądała Lidia Jazgar:




Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię