Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

M. Flis: "Środowisko akademickie musi zmienić swoje myślenie"

"Gdzieś zgubiliśmy tę wartość, żeby wychowywać i kształcić do odpowiedzialności. Jak człowiek nie potrafi być odpowiedzialny za siebie, bo brakuje mu wiedzy i kompetencji to on nigdy nie będzie odpowiedzialny za drugą osobę." - tłumaczyła na antenie Radia Kraków profesor Maria Fliz, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Marią Flis, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Powinna nas cieszyć czy niepokoić ta spora obecność przedstawicieli UJ w parlamencie obecnej kadencji?

- W świetle danych, które mam, najlepiej wykształconą grupą zawodową są nasi politycy. Proszę sobie wyobrazić, że z 460 posłów, 93% dokumentuje dyplomem swoje wyższe wykształcenie. W tym jest 36 doktorów, 10 profesorów i dwóch doktorów habilitowanych. Mnie to zaskoczyło. Nie sądziłam, że aż tak wysoki jest ten poziom. Jakość tego co widzimy budzi głęboki niepokój. Zastanawiałam się czego to jest wskaźnikiem. Trzeba się niestety uderzyć w profesorską pierś. Źle uczymy. Dajemy dyplomy, nie łącząc tego z wysoką jakością kształcenia. Słyszałam złośliwą anegdotę, że trzy zawody można uprawiać bez dyplomu: polityka, dziennikarza i prostytutki.

Przedstawiciele parlamentu to osoby wykształcone, ale nie dysponujące szeroką wiedzą. To też pokazuje jacy my jesteśmy, biorąc pod uwagę wykształcenie.

- Tak. Gdzieś zgubiliśmy tę wartość, żeby wychowywać i kształcić do odpowiedzialności. Jak człowiek nie potrafi być odpowiedzialny za siebie, bo brakuje mu wiedzy i kompetencji to on nigdy nie będzie odpowiedzialny za drugą osobę. Bycie politykiem to odpowiedzialność za grupę ludzi. Podstawowy błąd, który mam zidentyfikowany to jest to, że nie potrafimy przekazać takiej wiadomości, że jedyne dobro, które jest nieograniczone to dobro wspólne. Nie każdy jest Einsteinem. Musimy pamiętać, że powszechność wykształcenia jest w porządku, ale powinna być także elitarność treści.

Upraszczając, sami to sobie zrobiliśmy poprzez upowszechnienie szkolnictwa wyższego?

- Tak, zdekonstruowaliśmy wartość wykształcenia. To co się nazywa wzrostem współczynnika skolaryzacji to oszustwo edukacyjne, które wykreowała sytuacja. Nie działamy w próżni. Jesteśmy, jako uczelnie, uzależnieni od innych uwarunkowań. Powszechność studiów też została wymuszona. My to jednak źle zrobiliśmy. Daliśmy się zwieść sile pieniądza. On ma dużą siłę. Pracowaliśmy na 2,3 etatach mnożąc uczelnie i strukturę biurokratyczną. Zapomnieliśmy, że są pewne procesy społeczne jak europejski rynek edukacyjny, demografia. My sobie wybudujemy kampus, przestrzenie, ale one będą puste.

Często jak o tym rozmawiamy to słychać głos ze strony środowiska akademickiego, że na uczelnie trafia młodzież tak fatalnie przygotowana, że nic nie można zrobić.

- To usprawiedliwienie dla poprawy samopoczucia. Nie kto inny, ale my kształcimy tych, którzy uczą w szkołach średnich. My zerwaliśmy więź ze szkołami średnimi. Kiedyś część pensum dydaktycznego była realizowana w liceum. Asystent robił zajęcia w gimnazjum, żeby zachęcić uczniów do studiowania na UJ. Jak się odwracamy od szkolnictwa średniego to mamy to co mamy. Ludzie nie wiedzą, że pójście na egzaminy testowe skróciło umiejętność myślenia. Kapuściński kiedyś powiedział, że żeby on napisał jedną stronę swojego tekstu, musi przeczytać 100 stron cudzego tekstu. Chodzi o materiał do przemyślenia. Jak ja to mówię swoim studentom to oni otwierają oczy i pytają po co. Chodzi o pogłębienie myślenia.

Podczas kongresu powróci pytanie o to czy uniwersytety kształcą czy produkują absolwentów. Zapytam wprost. UJ kształci czy produkuje?

- Opowiem taką historię. Jak zaczynałam karierę akademicką to wtedy był strajk pracowników naukowych w Izraelu. On trwał 3 miesiące. Oczywiście rząd to przetrzymał, ale z jednym miał problem. Rozwiązanie było takie: na wszystkich kierunkach studenci dostaną dyplomy, z wyjątkiem medycyny i politechniki. Okazało się, że po wszystkich kierunkach można robić wszystko a te dwa kierunki przedłużono. Jako osoba, która reprezentuje strukturę zarządczą UJ wierzę, że kształcimy. To nie jest łatwe, jak jednym z elementów algorytmu dającego pieniądze uniwersytetowi, jest liczba studentów. U nas jest ślepa wiara w to, że system edukacji w USA jest świetny. To złudzenie. System USA jest zdywersyfikowany. Jedni kształcą a inni produkują. Jest elitarność. Twórcy są wyławiani przez uniwersytety, które mają ogromny budżet. Tu trzeba zachować proporcje. Ja nie mam nic przeciwko rankingom. One coś oddają. Nie można się zniechęcać do zmian odwołując się, że nie jesteśmy w pierwszej setce. Nie jesteśmy bo takie były uwarunkowania historyczne. Odrabianie tych zaległości są niemożliwe. Tu jest klucz. Trzeba zmienić myślenie, ale to musi nastąpić przez zmianę myślenia w środowisku. Koleżanki i koledzy, broniąc swoich etatów, są w stanie pogrzebać jakość i rzucać obelgi na ramy kwalifikacji. To najlepsze narzędzie do poprawy jakości kształcenia. Jest czytelne i pokazuje gdzie się kształci a gdzie się produkuje niewolnika, którego korporacja wyssie i wyrzuci.

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię