Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicemarszałkiem Małopolski, Łukaszem Smółką.

 

Jest pan zawiedziony tym, że zamiast 1000 złotych na bon turystyczny będzie wakacyjny bon dla dzieci na 500 złotych?

- Ważne jest to, żeby turystyka była wspierana. 500 złotych dla branży to oczekiwana kwota. W Małopolsce liczymy, że będziemy gościć turystów spoza województwa. Może wyjazdy w grupach nie będą mogły być realizowane, ale Małopolska może gościć rodziny.

 

Ten bon turystyczny, o którym mówił minister Gurt-Mostowy, oznaczał wpompowanie w branżę turystyczną 7 miliardów. Bon w wysokości 500 złotych to 3 miliardy. Jak wyliczał szef Małopolskiej Organizacji Turystycznej, 7 miliardów oznaczało, że do Małopolski mógł wpłynąć miliard. Z tych 3 miliardów wpłynie zdecydowanie mniej.

- Zawsze jest tak, że ile pieniędzy nie będzie, będzie mało. Na dzisiaj mamy informację, że to kwota 500 złotych. Cieszmy się, że gospodarka wygenerowała takie środki. Małopolska musi się do tego przygotować. Trzeba promować to co polskie i małopolskie. Branża nabierze oddechu.

 

Sama Małopolska na ratowanie branży turystycznej w ramach pakietu przedsiębiorczości przeznaczyła 60 milionów złotych.

- Tak. W ramach bonów rekompensacyjnych przeznaczyliśmy na turystykę ponad 60 milionów. To nie tylko turystyka. W ramach bonu jest kwota 178 milionów. Przygotowujemy się na więcej. Cała kwota nie jest na turystykę, ale to nie znaczy, że to nie trafi do turystyki. Małopolanie muszą mieć miejsca pracy. Wtedy będą mieli pieniądze na wypoczynek, więc to wróci do branży. Podobnie z rynkiem budowlanym. Regiony z naszego województwa… Sądecczyzna promuje się w kraju. Małopolska też się szykuje do kampanii, żeby turyści tu przyjechali.

 

Wiadomo kiedy pieniądze dostaną przedsiębiorcy, którzy złożyli wniosek, ale nie zmieścili się w podstawowej transzy, która wynosiła 198 milionów?

- Nie chcę podawać dnia. Ten pakiet, który jest w ramach 178 milionów… Są podpisywane umowy. Środki są przekazywane. Czekamy na decyzję Komisji Europejskiej odnośnie dodatkowych środków. W roboczych rozmowach jest taka zgoda. W wakacje te środki się pojawią dla przedsiębiorców z Małopolski.

 

Również dostaną w wakacje ci przedsiębiorcy, którzy przekroczyli limit? Oni złożyli wnioski, ale nie zmieścili się w pierwotnej tarczy. Notyfikacja Komisji Europejskiej kilka tygodni trwa.

- Dostaną środki wszyscy, którzy zostali zarejestrowani przez system. On zarejestrował 30% więcej, niż wynosiła pula. Ci przedsiębiorcy środki otrzymają.

 

Pan zajmuje się pakietem medycznym. Jakie zakupy czekają nas przed wakacjami i w wakacje?

- Pakiet medyczny na dzisiaj to 120 milionów. Zaczęliśmy w marcu. Skierowaliśmy pieniądze na środki ochrony osobistej dla naszych podmiotów. Potem przekazaliśmy pieniądze na 50 ambulansów. One trafią do Małopolski. Podział jest prosty. Od 1-4 zespołów ratownictwa – 1 ambulans, od 4-9 - dwa ambulanse, powyżej 10 zespołów – 4 ambulanse. Wyjątkiem jest Kraków. Tam jest 10 ambulansów. Krakowskie Pogotowie jest w nadzorze samorządu Małopolski. Jakby była sytuacja kryzysowa, zarząd może przesunąć ambulans. Pakiet medyczny nie był tworzony zza krakowskiego biurka. On był konsultowany, żeby kadra medyczna była zadowolona. Dla mnie przykładem zadowolenia było to, że jak odbierane były pierwsze karetki, ratownicy mówili, że karetki są kompletnie wyposażone. Biorąc pod uwagę trudną sytuację, kupiliśmy środki ochrony osobistej za ponad 10 milionów złotych. Na dzisiaj żaden szpital wojewódzki nie ma braków w tych środkach.

 

Ważny jest czas. Pozostałe zakupy to rok 2020?

- Do końca roku większość zakupów będzie zrealizowana. Mówimy o respiratorach, kardiomonitorach, rentgenach. Przygotowujemy też środki na specjalistyczny sprzęt – rezonanse, tomografy. To musi być w różnych częściach województwa. Do tego tlenownie, agregaty. Zabezpieczenie musi być dobre. May świetny personel medyczny, który narażał życie i zdrowie, żeby mieszkańcy czuli się bezpiecznie.

 

Sytuacja z Covid-19 nie jest najlepsza. W Małopolsce źle jest w Tuchowie. Do tego wczoraj 6 zakażeń stwierdzono w gmachu głównym Muzeum Narodowego. Samorząd wojewódzki będzie chciał pomóc mieszkańcom Tuchowa?

- Jeśli chodzi o wsparcie Tuchowa, na początek w ramach magazynu wojewoda Piotr Ćwik przekazał środki ochrony osobistej. W obecnej sytuacji nie dzielimy województwa na administrację rządową i samorządową. Jak trzeba, wszyscy pomagają. Marszałek powołał komitet sterujący. Jest tam wojewoda, dyrektor NFZ, inspektor sanitarny. Decyzje są podejmowane szybko. Nie dzielimy administracji. Pomoc musi być szybka i skuteczna.

 

Czyli jakby Tuchów się zwrócił do Małopolski, Małopolska jest w stanie go wesprzeć?

- Zawsze Małopolska jest przygotowana do udzielania pomocy. Czasem formalnie nie możemy tego robić, ale znajdziemy sposób. Tak było przy DPS. Jest pakiet społeczny na 55 milionów, żeby domy pomocy społecznej, domy dziecka i noclegownie miały możliwość wsparcia finansowego.

 

Co z Centrum Muzyki? Władze Małopolski zdecydują się na samodzielną budowę filharmonii, gdy Kraków poinformował o rezygnacji z budowy wspólnego Centrum Muzyki?

- Na dzisiaj informacja do samorządu Małopolski nie wpłynęła. Dzisiaj Centrum Muzyki nie jest kluczowe. Ratujemy życie, zdrowie i gospodarkę.

 

Nie jest tak, że ten stan odpowiada władzom Krakowa i Małopolski? Nie budujemy, oficjalnej rezygnacji nie ma. Chodzi o to, że nie ma pieniędzy i nie jest to rzecz, którą dziś powinniśmy robić, bo są problemy związane z pandemią?

- Tak jak powiedziałem. To nie jest priorytet dla województwa i dla Krakowa. Priorytetem jest to, żeby inwestycje infrastrukturalne nie były zatrzymywane. Tam są miejsca pracy. Jak najwięcej tych miejsc trzeba zachować. To też drobne inwestycje realizowane przez rodzinne firmy. Jako samorząd Małopolski w 2020 roku nie zatrzymaliśmy żadnej inwestycji infrastrukturalnej.

 

Porozumieli się państwo? Nie będzie na razie Centrum Muzyki?

- Czekamy na dokument z miasta. Porozumienie było zawarte. Na dzisiaj ono nie zostało rozwiązane.

 

Co z zapleczem dla Kolei Małopolskich?

- Zaplecze będzie budowane dla Kolei Małopolskich i Przewozów Regionalnych. Dzisiaj Koleje Małopolskie ogłosiły wybór potencjalnego wykonawcy. Jest czas na odwołania. Jak nie będzie odwołań, jesteśmy gotowi na podpisanie umowy. Środki są zabezpieczone, jesteśmy po porozumieniach z PKP S.A, PKP PLK i ministerstwem infrastruktury. Zaplecze, które nie powstawało, obecnie powstanie. Będzie służyć dwóm sprawnym przewoźnikom w Małopolsce i mieszkańcom. Oni muszą jeździć bezpiecznymi, czystymi i punktualnymi pociągami.

 

Jak działać będą Koleje Małopolsce w czasie pandemii, w wakacje? Przed nami zmiana rozkładu jazdy.

- Koleje Małopolskie i Przewozy Regionalne przygotowują się do wakacji w czasie Covid. Przewoźnicy ograniczyli przewozy, ale nie wstrzymali. Czasem było to nieekonomicznie, ale nie chcieliśmy doprowadzić do takiej sytuacji, że mieszkańcy bez samochodu nie będą mieli jak podróżować. Ten ruszt komunikacyjny był zachowany. Odpowiadały za to dwie spółki.

 

To się zmieni? Będzie więcej połączeń w wakacje? Skoro stawiamy na turystykę w Małopolsce, trzeba brać pod uwagę takie posunięcia. Mamy jednak też kwestię pandemii.

- Mamy pandemię, ale obie spółki analizują ruch turystyczny, który będzie się odbywał u nas. On będzie. Spółki są przygotowane, żeby dostosować rozkład jazdy do tego ruchu. Biorąc pod uwagę także ekonomiczny wynik finansowy.

 

Mówił pan, że inwestycje nie zostały zatrzymane. Budżet Małopolski trzeba było jednak przemeblować. Co z zakupem nowych pociągów?

- Nowe pociągi będą. Przygotowujemy się do podpisania umowy. Jest wybrany wykonawca. To firma z Małopolski. W ramach inwestycji przesunęliśmy środki na rewitalizację małych miasteczek. To ponad 100 milionów. Zostanie to wpompowane na rynek pracy. Firma budowlana kupi też gdzieś bułkę, wodę mineralną. Gospodarka będzie odżywać.