Czwarte miejsce w zestawieniu i poparcie sięgające niecałych 5% - ostatni sondaż Homo Homini dla Dziennika Polskiego nie jest łaskawy dla Łukasza Gibały. Wyniki mogą nieco zaskakiwać, bo Gibała dotąd jedynie piął się w górę.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Łukaszem Gibałą

 

Jacek Bańka: Napisał pan 8 książeczek o Krakowie: wygoda, otwartość, piękno i unikatowość, bezpieczeństwo, transport, technologia i "po godzinach". Możemy to uznać za pana habilitację?

 

Łukasz Gibała: Odnośnie sondażu. Nie jest dobry, ale ja w niego nie wierzę. Był robiony metodą telefoniczną, która jest zawodna. A jednocześnie mam dane z dwóch innych sondaży robionych metodą uliczną. W jednym mam 12,4%, a w drugim 15,8%. Myślę, że to poparcie oscyluje w takich liczbach i na to liczę. Jeśli chodzi o książeczki, to podszedłem do startu w wyborach bardzo profesjonalnie. Stworzyliśmy z kilkoma współpracownikami przez pół roku taki biznesplan. Jest ponad 300 obietnic podzielonych na 8 segmentów. Każda z obietnic jest bardzo precyzyjnie wyliczona. Potem szukaliśmy źródeł finansowania: z budżetu miasta, środków unijnych, źródeł zewnętrznych. Czy praca habilitacyjne – nie wiem. To był ogrom pracy.

 

Jacek Bańka: Krakowianie mówią wprost: po pierwsze smog. Co by pan z tym zrobił?

 

Nie dziwię się. Zacznijmy od faktów. Kraków jest 3 najbardziej zanieczyszczonym miastem w Unii Europejskiej. Wyprzedziły nas tylko 2 miasta bułgarskie. Przeciętny krakowianin, wdychając to powietrze, wdycha tyle substancji rakotwóczych, jakby wypalił 7 papierosów dziennie. To daje do myślenia. Głównym źródłem emisji są piece węglowe i trzeba je szybciej wymieniać. W ciągu 20 lat ubyło ich mniej niż połowa. Zostało jeszcze 30 tysięcy. Wciaż zostaje 60 parę tysięcy. W tym tempie jak wymienia je Jacek Majchrowski, to potrwa to jeszcze 20 lat. Ja chcę to zrobić w ciągu 4 lat. Trzeba znaleźć 100 milionów z budżetu miasta i da się to zrobić, a także 300 ze środków zewnętrznych. Jedna strona równania – muszą być pieniądze. Druga – trzeba zachęcać mieszkańców.

 

Jacek Bańka: Pan chce za darmo dać komunikację. Ten budżet musiałby być ogromny. Dobrze pan to policzył?

 

Bardzo dobrze policzyłem, bo komunikacja będzie się sama finansować. W Krakowie mieszka mnóstwo osób, które tu pracują, ale nie płacą podatków, bo są przyjezdne. Gdyby każda z tych osób tu się zameldowała, to to jest dodatkowe 1500 zł dla budżetu miasta co roku. Miasto ma z biletów co roku 270 mln, a z tych dodatkowych wpływów będzie miało 300 mln. Dlatego, że wpływy wzrosną o 30 %, tak jak wzrosły w miastach, gdzie wprowadzono darmową komunikację. Zarobimy 300 mln, stracimy 270 mln – to się opłaca. A będziemy jeździć darmową komunikacją.

 

Jacek Bańka: Chce pan budować mieszkania komunalne?

 

Nie na wszystko są pieniadze. Mój program raczej zmierza do tego, żeby ceny mieszkań budowanych komercyjnie były niższe. Żeby ułatwić proces inwestycyjny. Żeby pokryć Kraków planami zagospodarowania przestrzennego. Na mieszkalnictwo nie wygospodarowaliśmy tak dużych peiniedzy. Ale i tak ceny komercyjne spadną i taka jest moja recepta na rozwiązanie tego problemu.

 

Jacek Bańka: A co by pan zrobił z tymi 3 tysiącami osób czekających na takie mieszkania?

 

To poważny problem. Oni czekają po kilka lat. Nie stać miasta na to, żeby budować tyle mieszkań, ile potrzeba. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest poprawa sytuacji gospodarczej czy ekonomicznej krakowian. Jestem byłym przedsiębiorcą. Jak ludzie będą więcej zarabiali, to będzie ich stac na kupowanie mieszkań na rynku komercyjnym, szczególnie jeśli będą one tańsze.

 

Jacek Bańka: Z drugiej strony MPEC. Podłącza się, gdzie się da. Nawet jeśli nie będzie to opłacalne finansowo.

 

W tym momencie MPEC działa według takiej filozofii. Decydując się podłączyć dany budynek, bierze pod uwagę tylko zyski ekonomiczne. Tymczasem chodzi jeszcze o jakość powietrza. Ogrzewanie miejskie jest bezemisyjne i jest najtańszą alternatywą dla pieców węglowych. Nie można brać pod uwagę tylko rachunku ekonomicznego. Trzeba brać pod uwagę względy środowiska. MPEC musi zmienić swoją filozofię.

 

Jacek Bańka: Co dla seniorów w Krakowie?

 

Po pierwsze bezpieczeństwo. Seniorzy są łatwym celem ataków. Chcemy zreorganizować straż miejską, żeby patrolowała miasto, a nie tylko wystawiała mandaty. Chcemy dodatkowo wykupić 100 etatów policyjnych.

 

Jacek Bańka: Kiedyś pan chciał likwidować straż, teraz chce pan wzmacniać...

 

Nigdy wprost nie powiedziałem tego.

 

Jacek Bańka: Pana koledzy.

 

Kiedyś tak myślałem, by całkowicie zlikwidować straż i przerzucić ciężar walki o bezpieczeństwo na policjantów, zakupionych przez miasto. Teraz uważam, że są takie zadania, gdzie straż miejska jest niezbędna. Wracając do programu dla seniorów. Drobiazgi, np. zbyt małe czcionki na rozkładach jazdy. Seniorzy często spotykają się z arogancją urzędników. Trzecia sprawa to infrastruktura. Tereny zielone, ławki (dodatkowe 2 tysiące), kosze na śmieci, rozszerzenie bulwarów. Mamy 200 mln na wykupywanie terenów zielonych i budowę nowych parków miejskich.

 

Jacek Bańka: Łatwo pan rzuca kwotami. Takich obietnic jest 300. Na pewno dobrze pan policzył?

 

Duża część jest bezkosztowa. Wszystko zamyka się w kwocie 4 miliardów i tyle państwo jest w stanie wygenerować.

 

Jacek Bańka: Jakby pan wykurzył z centrum kluby erotyczne?

 

Miasto nie ma pełnej palety narzędzi, ale te narzędzia ma. Po pierwsze przepisy o parku kulturowym. Trzeba egzekwować kolorystykę. Po drugie trzeba rygorystycznie podchodzić do wydawania koncesji na alkohol. Trudno sobie wyobrazić taki klub bez koncesji. Po trzecie trzeba wprowadzić podatek od nieruchomości. Im wyższe będą stawki w centrum, tym mniej osób będzie tam chciało zakładać tego typu lokale.

 

Jacek Bańka: Czyli pan, były przedsiębiorca, nie stoi po stronie innych przedsiębiorców.

 

W tym momencie nie. Stoję po stronie przedsiębiorców, ale uważam, że każda działalność gospodarcza powinna być prowadzona z poszanowaniem odczuć estetycznych. A klub Cocomo narusza estetykę miasta. To, co tam się dzieje, kłóci się z wizerunkiem centrum miasta takiego jak Kraków.

 

Jacek Bańka: A ma pan jakiś pomysł na grafficiarzy związanych ze środowiskami kibolskimi?

 

Przede wszystkim chcę zwiększyć pulę środków, które miasto przeznacza na usuwanie pseudograffiti. Co roku to jest tylko 20 tysięcy złotych, chcę to zwiększyć do miliona. Pamiętam, jak kiedyś powstał taki mural na ul. św. Marka. Na kilkadziesiąt metrów, bardzo wulgarny. Wiceprezydent tłumaczył się wtedy, że miasto nie ma pieniędzy na to, żeby go usunąć. To śmieszne.

 

Adam Piśko: On nawet nie był wulgarny, tylko promował jeden z klubów w sposób niezwykle wyraźny.

 

Tłumaczenie było śmieszne. Nie było 7 tysięcy złotych, żeby usunąć ten mural. Znajdował się w tak ważnym miejscu w Krakowie przez chyba 9 miesięcy.

 

Adam Piśko: Ale co da zwiększenie środków na walkę z grafficiarzami, skoro miasto nie może zamalować graffiti na niemiejskim budynku?

 

Tu rzeczywiście to nie pomoże. Ten mural był akurat na budynku miejskim, ale są też kamienice prywatne. Ci ludzie nie są wykładać własnych pieniędzy i trudno im się dziwić. Proponuję montaż 50/50.

 

Adam Piśko: Ale to może być dla nich za dużo te 50 %.

 

Kiedyś złożyłem projekt ustawy, który nie przeszedł. Miasto może nałożyć obowiązek na sprzątanie śmieci czy usuwanie śniegu z chodników przed wejściem do budynku. Chciałem, żeby miasto nakładało obowiązek usuwania graffiti, ale ten projekt nie przeszedł. Na razie możemy tylko kusić mieszkańców montażem finansowym.

 

Jacek Bańka: Co jest problemem Krakowa: bezpieczeństwo jako takie czy poczucie bezpieczeństwa?

 

I jedno, i drugie. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to jesteśmy na 6. miejscu od końca z 16 miast wojewódzkich – nie jest wspaniale. Ale jeszcze większym problemem jest subiektywne poczucie bezpieczeństwa i ono jest jeszcze niższe. Mam takie wyniki jednego z badań przeprowadzonych przez CEM, z którego wynika, że 75% krakowian ocenia jako niski lub jako średni poziom bezpieczeństwa. Stąd mój pomysł reorganizacji straży miejskiej, zwiększenia etatów policyjnych. I tak zwiększyliśmy, minister Sienkiewicz to zrobił, m.in. po mojej interwencji. Miasto powinno dołożyć pieniądze.

 

Jacek Bańka: Ma pan plan B po ewentualnej przegranej? Słyszę, że różne partie z panem rozmawiają.

 

Gdybym miał zakładać jakiś plan B, to bym w ogóle nie startował. Jak się startuje, to trzeba wierzyć, że się wygra. Ja w to wierzę. Powoli doganiam dr. Marka Lasotę, kandydata PiS-u. Uważam, że jest wiele osób w Krakowie, które nie chcą głosować na kandydata PiS-u, ani na Majchrowskiego. We mnie widzą 3 alternatywę. Cały czas wierzę, że w drugiej turze spotkam się z Jackiem Majchrowskim.