Kolportaż prasy "gadzinowej" na ulicach Krakowa, maj 1940 r., fotografia ze zbiorów NAC
J.Drużyńska rozmawia z A.Czocher i J.Lubecką
Dzieci w konfliktach zbrojnych zawsze są bezbronne, skazane na unicestwienie, wynarodowienie, biedę, poniewierkę. Wojna odbiera im prawo do dzieciństwa, niezagrożonego rozwoju, dostępu do edukacji. W mniejszym lub większym stopniu wpływa na rozwój dzieci. To oddziaływanie ma różny zakres, rodzaj i intensywność, dotyczy kondycji fizycznej, psychicznej, moralnej, społecznej.
W czasie okupacji niemieckiej ziem polskich dzieci dzieliły los dorosłych np. wraz z nimi były przesiedlane, ginęły podczas działań zbrojnych i w wyniku represji stosowanych przez okupanta, dotykały je skutki okupacyjnej biedy: niedożywienie, choroby, brak podstawowych środków do życia itd. Ale jednocześnie ich doświadczenia wiązały się z byciem dzieckiem - traciły opiekunów, były pozbawione możliwości normalnego rozwoju i narażone na destrukcyjny wpływ wojny. Widziały, jak ginęli ludzie, często ich najbliżsi, były świadkami aresztowań i znęcania się.
Część polskich dzieci padła także ofiarą rabunku. Kluczem do zrozumienia procederu „rabunku dzieci” w Trzeciej Rzeszy była teoria rasy i związana z nią kategoria nadczłowieka oraz praktyka tzw. higieny rasowej. Efektem takiego myślenia był plan podboju ziem, wysiedlania i eksterminacji ludności obcej rasowo, pozyskiwania taniej siły roboczej, zniemczanie, w tym przede wszystkim germanizacji dzieci „wartościowych rasowo”. Na mocy wydanego w 1940 r. rozporządzenia Głównego Urzędu Rzeszy dla Spraw Umocnienia Niemczyzny w okupowanej Polsce zaczęły działać instytucje, których zadaniem była m.in. weryfikacja dzieci pod względem przydatności rasowej. Dzieci „pozyskiwano” organizując tzw. akcje przesiewowe w domach dziecka oraz w ramach tzw. Sonderaktionen, jak np. Zamojszczyzna. O napotkanych dzieciach o nordyckim wyglądzie mieli obowiązek meldować żołnierze Wehrmachtu. Selekcja była przeprowadzana w specjalnych ośrodkach Stowarzyszenia Lebensborn (Źródło Życia). Dzieci, które przeszły selekcję i cały proces zniemczenia, trafiały do rodzin niemieckich. Dzieci, które zostały przez Niemców pozytywnie zweryfikowane, natomiast nie miały według nich odpowiedniego charakteru pozostawały w Niemczech i stawały się niewolniczą siłą roboczą, najczęściej w rolnictwie. Na te „niezdolne do zniemczenia” dzieci Niemcy wydali wyroki śmierci, miały zostać eksterminowane.
Niejako po drugiej stronie „walki o dziecko” znajdowały się osoby zaangażowane w pomoc – indywidualną i zinstytucjonalizowaną, oficjalną i w konspiracji. Organizacją pomocową w Generalnym Gubernatorstwie, na której działanie Niemcy wyrazili zgodę była Rada Główna Opiekuńcza. I tu narzucono podział rasowy – RGO miała pomagać wyłącznie Polakom. Pomoc dzieciom stanowiła jeden z zasadniczych jej celów, ale jednocześnie był to obszar działań charytatywnych szczególnie utrudnianych przez okupanta.
Najbardziej rozpowszechniony rodzaj pomocy dzieciom stanowiło dożywianie. Można wręcz stwierdzić, że niemal każda pomoc dzieciom łączyła się z dożywianiem. O ile uwarunkowania na to pozwalały, wiązano z nim kwestie wychowawcze i walkę z demoralizacją np. poprzez organizację czasu, próbę zapewnienia rozrywki, przygotowanie do zawodu, angażowanie w drobne prace.
Różnorodne formy pomocy obejmowały jedynie część dzieci. Nie były i nie mogły być wystarczające wobec ogromu dramatów, które stały się udziałem dzieci podczas okupacji niemieckiej. Warto także pamiętać, że dziecięca wojenna trauma to problem dotykający nie tylko je same, ale również następne pokolenia.
dr Anna Czocher, dr Joanna Lubecka / jd