Lawenda kojarzy się z południem Europy. Z jakim biznesem mamy do czynienia? Kosmetycznym? Biznesem rolniczym?

Kosmetycznym, rolniczym, spożywczym. Marka Lawędziarnia Stoki 6 jest marką złożoną, skomplikowaną. Opieramy się na surowcu własnym, więc tę uprawę lawendy dopieszczamy. To jest nasza uprawa, certyfikowana, ekologiczna. Wszystko zaczyna się na tym polu. Wszystko zaczyna się od ziemi, od siedliska, od słońca, od kwiatków, od tego, co na tym polu.

A co się dalej dzieje?

Dzieją się różne rzeczy, Dzieją się kosmetyki. Mamy ten zapach głównie i to, co lawenda daje dla skóry, dla naszego samopoczucia zewnętrznego.

No i mamy te wartości odżywcze, smakowe i aromatyczne. Lawendę się je. To jest taka nasza myśl przewodnia, która nas prowadzi przez biznes, przez markę i właściwie przez wszystko, co robimy.

Wydobywamy z lawendy wszystko to, co ona daje kulinarnie. Od historycznych przepisów, od historycznego funkcjonowania w kulinariach polskich do tego co jest teraz. Czy jest to syrop lawendowy z kwiatów lawendy, czy to jest ocet z kwiatów lawendy i ten produkt współczesny, czyli lawendynka - nasza autorska lemoniada z kwiatów lawendy.

Rolnictwo było chyba pierwsze? Czy od razu był taki zamysł, żeby pierwsze było rolnictwo, lawenda posadzona, a później już rozwijać to gdzieś dalej?

Tak, rolnictwo było pierwsze. Zaczęliśmy najpierw uprawiać te kwiaty. Z tego dopiero ewoluowało przetwarzanie tych kwiatów na jedzenie, a w kolejnym etapie kosmetyki naturalne, więc tak naprawdę smaruje się tym, co jemy. To taka nasza filozofia przy kosmetykach naturalnych, więc ta ścieżka była dość krótka.

Kwiaty, uprawa, przetwarzanie, jedzenie i kosmetyki naturalne. Wspomniała pani, że nawiązujecie do tradycji, do starych przepisów. Jak można uchylić rąbka tajemnicy, to gdzieś odszukiwaliście w książkach kucharskich te przepisy?

Tak, to jest temat, który mnie jakby dość mocno fascynuje.

Okazuje się, że lawenda była w Polsce już w XV-XVI wieku - na terenach Małopolski. Przepisów lawendy w kulinariach było dość sporo. Zaczynały się od zielników, tych staropolskich zielników, gdzie zioła wchodziły do strefy aptecznej. Okazuje się, że lawenda nie jest nowoczesnym wymysłem biznesowym, że ona była, że ona funkcjonowała w kulturze i w kulinariach, a my właściwie to tylko ją tak odnawiamy.

Ale była zaniedbana przez wiele lat.

Tak, była zaniedbana głównie ze względu na wahania klimatyczne, które w Polsce były. Pojawiła się wtedy, kiedy w Polsce ten klimat też był troszkę i ten zachwyt renesansowy nad sprowadzaniem wszelakich roślin do ogrodów był wtedy dość duży.

Lawenda bardziej przetrwała w tej kulturze ludowej niż w takiej kulturze literackiej, kulinarnej. Kultura ludowa lawendę nawet do XIX wieku gdzieś tam ją przechowywała, więc nie zginęła tak do końca.

Cała rozmowa do posłuchania.

Celem projektu "Made in Małopolska - pochodzenie ma znaczenie" jest promocja regionalnego biznesu, tradycyjnych, a także niestandardowych form artystycznego wyrazu, dziedzictwa kulinarnego, wydarzeń, organizacji, osób pełnych pasji i wartościowych idei, a także samorządów.